20.

386 41 26
                                    

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

16 marca 2013

Budzę się z potwornym bólem głowy i kapciem w buzi. Czuję coś na twarzy, więc otwieram oczy i zauważam przed sobą czyjąś stopę. Krzywię się z obrzydzeniem i strącam ją z siebie, po czym okazuje się, że była to stopa Milesa. Leżymy na jakimś łóżku, wszyscy razem - ja, Shai, Zoë, Jai i Miles.

Z moich ust wydobywa się jęk, kiedy udaje mi się usiąść. Zaczyna mi się kręcić w głowie, pokój wiruje wokół mnie i zbiera mi się na wymioty, ale jakoś udaje mi się powstrzymać.

Zupełnie nie pamiętam, co się działo zeszłej nocy. Ostatnie co wiem, to że piliśmy w domu Milesa i mieliśmy wyjść na imprezę, ale tutaj pojawia się czarna plama. Nie mam pojęcia, czy w ogóle na nią dotarliśmy. Ponownie rozglądam się wokół, ale w ogóle nie poznaję tego pomieszczenia. Na pewno nie jesteśmy u Milesa. Jest to obskurny pokój ze obdrapanymi ścianami w kolorze miętowym. W środku jest tylko lustro, umywalka, stara szafa i łóżko, na którym leżymy.

- Shai - szturcham ją lekko. - Shai!

Otwiera leniwie oczy i patrzy na mnie rozbieganym, dzikim wzrokiem.

- Co? - Rzuca ochrypłym głosem.

- Wiesz gdzie jesteśmy?

Shailene zaczyna się rozglądać i powoli zmienia pozycję z leżącej na siedzącą. Przeciera oczy i ziewa szeroko.

- To chyba nie dom Milesa - zauważa. No tyle to ja też już wiem... - Jeny, kompletnie nic nie pamiętam.

Shai wstaje i wyciąga ręce przed siebie, żeby utrzymać równowagę. Nie wiem, czy zdaje sobie sprawę z tego, że ma na sobie jedynie bluzkę i stringi. Zaczynam przyglądać się bezczelnie jej kształtnej pupie. Pragnę jej... Cholera.

Również wstaję i podchodzę powoli do Shai, która w końcu na mnie patrzy. Gdy tylko jej wzrok skupia się na mojej twarzy, wybucha głośnym śmiechem.

Coś mi się stało w twarz?

- Co? - Patrzę na nią zdziwiony, ale ona tylko trzyma się za brzuch, wciąż trzęsąc się ze śmiechu. - Shai! Co się stało?!

Dziewczyna bierze mnie za rękę i szuka czegoś wzrokiem, po czym prowadzi mnie do lustra, które znajduje się po prawej stronie pokoju. Moim oczom ukazuje się rysunek penisa na moim czole.

- KURWA! - Wydzieram się i odkręcam natychmiast kran, z którego zaczyna lecieć lodowata woda. Zaczynam trzeć rysunek, ale nie w ogóle schodzi. - Kurwa, to chyba nie jest tatuaż?! - Pytam z paniką.

- Zamknijcie ryje! - Dobiega nas głos Jaia dochodzący z łóżka.

- Pokaż - mówi rozbawiona Shai. - Siadaj na podłodze, zaraz zobaczymy co to jest.

Siadam, a Shai odkręca wodę i zaczyna zmywać rysunek z mojego czoła. Przybliża się do niego, żeby zobaczyć go z bliska i mruży oczy.

- Hmm, to chyba jest narysowane markerem albo coś w tym stylu - gryzie się w wargę, co wzbudza małą sensację w dolnej części mojego ciała. - Rozmazuje się, ale bardzo słabo. Na pewno nie jest to tatuaż.

- Jedno szczęście.

- Nie powiedziałam, że zeszło - Shai rozgląda się i cmoka z dezaprobatą. - Nie widzę nigdzie mydła. Samą wodą nie zejdzie. Musimy w końcu wyjść z tego pokoju i ogarnąć gdzie jesteśmy. I znaleźć coś do picia, bo zaraz uschnę z pragnienia - robi zbolałą minę. Podaje mi rękę i pomaga wstać, po czym kieruje się do wyjścia.

- Hm, Shai - zatrzymuję ją.

- No?

- Jesteś w samych... no, w samej bieliźnie.

- No to co?

- Nie no, nic nic - wzruszam ramionami. Shai nie ma problemu z nagością, ale ja nie chcę, żeby inni ją tak oglądali. Będę zasłaniał jej tyłek.

- Chodźmy, pora dowiedzieć się co się wydarzyło w nocy - Shai znów chwyta mnie za rękę i wychodzimy z pokoju.

CDN.

Dobranoc 👋🏿

Z pamiętnika Theo JamesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz