Rozdział 1

1.4K 64 17
                                    


- Ej! Yoichi wstawaj!
Podniosłem niechętnie głowę ze szkolnej ławki i spojrzałem zaspany na stojącego nade mną ciemnowłosego chłopaka. Był to Haru. Mój najlepszy przyjaciel.
- Rusz się, bo trening Minami zaraz się skończy — panikował, klepiąc mnie nieprzerwanie po ramieniu. Wszyscy w klasie zbierali się już do domu. Kurde...czy ja przespałem całą lekcję?
- Idę już idę...ogarnij się — odparłem, wstając z krzesła i po spakowaniu swoich rzeczy poszedłem za Haru do wyjścia. Usiedliśmy na trawie przed boiskiem, gdzie ścigała się grupka dziewczyn.
- Dajesz Minami! - wrzasnął na całe boisko.
Biegnąca blondynka popatrzyła na niego i wyszczerzyła zęby. Haru kochał się w niej odkąd pamiętam.
- Powiedziałbyś jej to w końcu. Nie mam zamiaru towarzyszyć ci w łażeniu za nią po korytarzu przez kolejne trzy lata. I tak już pewnie ma cię za pieprzonego stalkera.
- Pff przesadzasz — roześmiał się.
Po parunastu minutach trening się skończył. Haru namawiał mnie, żebym został jeszcze chwilę i poczekał z nim na Minami, ale wolałem iść do domu. I tak wiedziałem, że chciał zostać z nią sam, ale zwyczajnie stchórzył. Mijałem właśnie sklep nie daleko domu, gdy zobaczyłem chwiejącego się mężczyznę, idącego chodnikiem po drugiej stronie ulicy. Pomyślałem, że to na pewno jakiś pijak. Nagle zza zakrętu wyszedł wysoki mężczyzna i zderzył się ze mną, przez co wyleciały mu z rąk wszystkie trzymane przez niego kartki. Miał on ciemne włosy i lekki zarost. Ubrany był w czarny garnitur.
- Proszę — powiedziałem, podając mu kilka kartek, które podniosłem z chodnika.
- Uważaj, jak chodzisz — powiedział oschle, zabierając ode mnie pomięte kawałki papieru.
- Co? Przecież to pan na mnie wpadł — odparłem oburzony.
On jednak nic sobie z tego nie robiąc, schował wszystko do torby zawieszonej na ramieniu.
- Pieprzony stary dziad... - powiedziałem pod nosem, sam do siebie.
- Co powiedziałeś? - zapytał mężczyzna, najwyraźniej to słysząc.
Już miałem stamtąd spadać, ale moje upośledzone nogi oczywiście musiały zaprotestować i tak oto wypieprzyłem się, wpadając twarzą prosto do kałuży. Zajebiście kurna. Spojrzałem na ciemnowłosego. Patrzył na mnie z politowaniem, uśmiechając się drwiąco. Wstałem i pobiegłem w kierunku domu, jak najszybciej się dało.

Rzuciłem plecak pod ścianę i od razu położyłem się do łóżka. Obudził mnie jakiś hałas dobiegający zza okna. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał drugą w nocy. Podszedłem nie pewnie do otwartego okna i wyjrzałem na ulicę. Pod płotem sąsiadów siedziała skulona starsza kobieta, jedząca pośpiesznie coś, co przypominało kawałek mięsa. Wydawała przy tym przerażające jęki i coś podobnego do warczenia. Przerażony zamknąłem okno i już miałem zasłonić zasłonę, gdy nagle kobieta spojrzała na mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Nie miała ona połowy twarzy, a w oczach było widać same białka. Zasłoniłem okno i wskoczyłem do łóżka, otulając się cały kołdrą. Przez resztę nocy nie mogłem zmrużyć oka, rozmyślając o starszej kobiecie. Gdy zadzwonił budzik, podniosłem się niechętnie z łóżka i po szybkim prysznicu zszedłem na dół, na śniadanie. Rodzice zachowywali się normalnie, więc raczej nie widzieli w nocy tej kobiety. Stwierdziłem, że nie będę im o tym mówić, bo wyjdę tylko na kretyna. Sam już nie pamiętałem czy jedynie mi się to nie przyśniło. Wyszedłem z domu i spojrzałem na chodnik pod płotem sąsiadów, lecz po kobiecie nie było śladu. Nie zastanawiając się dłużej, ruszyłem w kierunku szkoły. Po paru lekcjach przestałem w końcu myśleć o tej kobiecie. Gdy nadszedł angielski, nasza nauczycielka strasznie się spóźniała i nagle zamiast niej, do klasy wszedł ciemnowłosy mężczyzna. „O w dupę... No nie... Tylko nie on..." Pomyślałem, kuląc się na ławce, tak by ten mnie nie zobaczył.
- Nazywam się Ren Asahara. Będę was uczył na czas nieobecności Pani Asai — powiedział sztywno mężczyzna.
Po chwili byłem zmuszony podnieść głowę z ławki, by otworzyć książkę. Może mnie nie pozna. Pewnie nawet już zapomniał, że w ogóle na siebie wpadliśmy. Nagle jednak nasze oczy się spotkały i mężczyzna, widząc mnie, uniósł lekko brwi, a na jego twarzy znów pojawił się ten sam drwiący uśmiech. Po chwili wrócił do prowadzenia lekcji. Z załamaną miną położyłem głowę z powrotem na ławce. Lekcja ciągnęła się wieki i gdy w końcu zadzwonił dzwonek i już miałem stamtąd zwiewać, usłyszałem za sobą niski głos Pana Asahary, więc momentalnie mnie zamurowało.
- Nagase Yoichi, zgadza się ? - zapytał, wychodząc zza biurka i idąc w moją stronę.
Wszyscy wyszli już z klasy, przez co zostaliśmy tutaj zupełnie sami. Patrzyłem przerażony, jak ciemnowłosy staje naprzeciwko mnie.
- Masz mi coś do powiedzenia?
- Eee...słucham? - zapytałem zdziwiony.
- Mówię o wczoraj — odparł, wpatrując się we mnie oschle.
- A co niby mam mieć? Liczy pan na jakieś przeprosiny? Powtarzam, że to pan wpadł na mnie, a nie ja na pana. A teraz żegnam...śpieszę się na kolejną lekcję — wyszedłem dumnie z klasy, trzaskając za sobą drzwiami.
Kiedy jednak znalazłem się na korytarzu, moja mina powróciła do zażenowania.
Przecież ten psychol mnie za to zamorduje... Widząc stojącego przy oknie Haru, podbiegłem do niego, oddalając się czym prędzej od klasy, w której był nauczyciel.
- Stary! Pamiętasz tego gościa, o którym opowiadałem ci przed matmą? - zapytałem spanikowany.
- No ta, a co z nim?
- Nauczyciel, z którym mieliśmy właśnie zastępstwo to on...
Haru popatrzył na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
- Pierdzielisz! - krzyknął na pół korytarza, co w rezultacie sprawiło, że parę osób odwróciło się w naszą stronę.
- Ta...uwierz, że bym chciał — odparłem zdołowany. - Przed chwilą tak mu nagadałem, że pewnie zginę powieszony na płocie.
Przez resztę lekcji starałem się omijać pana Asahare najbardziej, jak tylko było to możliwe. Kiedy jednak minęliśmy się na korytarzu, spojrzał na mnie z miną mówiącą „Dorwę cię, ale jeszcze nie teraz, bo za dużo tu świadków". Kiedy wróciłem do domu, stanąłem jak wryty. Przed domem była wielka kałuża krwi, a okno obok drzwi wejściowych było całkowicie rozbite.

Infekcja ( yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz