Rozdział 12

624 51 7
                                    

Otworzyłem oczy i od razu poczułem fale bólu przepływającą przez moją głowę, a w uszach dudniło mi od głośnej pracy silnika. Podniosłem się z fotela, przecierając zmęczone oczy i patrząc na mijane za oknem budynki. Najwyraźniej w końcu wyjechaliśmy z tej przeklętej autostrady. Na tyle autobusu zobaczyłem drzemiącą rodzinę, która była oparta o siebie nawzajem, a za kierownicą niezmiennie siedział pan Asahara. Wstałem i ruszyłem w jego stronę.

- Doberek. - powiedziałem, siadając w fotelu obok.

- Cześć. - odparł z uśmiechem, zerkając na mnie. Wyglądało na to, że był dzisiaj w zaskakująco dobrym humorze.

- Gdzie Shiro? - zapytałem rozglądając się po autobusie.

- Pod fotelem.

Schyliłem się, zerkając pod fotel nauczyciela i rzeczywiście był tam śpiący smacznie psiak.

- Podasz mi kawę ?

- Pewnie. - wstałem i podszedłem do reklamówek leżących na fotelach za nami.

Wygrzebałem z jednej puszkę kawy i już miałem wracać do nauczyciela, ale stanąłem w półkroku, zauważając leżącą na podłodze torbę z której wystawały lufy karabinów. No tak, przecież wczoraj zatrzymaliśmy się w warsztacie. Nagle autobus zahamował przez co straciłem równowagę i o mało co się nie wywróciłem. Wróciłem do nauczyciela, który podniósł się na nogi, rozciągając ręce.

- Co z tamtą dwójką ? - zapytałem, podając mu kawę.

- Kim ? - zdziwił się.

-Yuzu i Mari. - usiadłem z powrotem w fotelu, otwierając paczkę krakersów leżących w schowku.

- Zostali w warsztacie. - nauczyciel otworzył puszkę, biorąc pierwszy łyk. - Ale to i lepiej, bo naprawdę miałem już serdecznie dość tej blondynki.

- Myślałem, że się panu podobała. - powiedziałem z buzią wypchaną krakersami.

- Podobała? - zaśmiał się, po czym nachylił nad moim uchem. - Przecież ,, jestem twój" - powiedział niemalże szepcząc, po czym odsunął się ode mnie i zobaczyłem ironiczny uśmiech spoczywający na jego twarzy.

Otworzyłem szeroko oczy, nie odrywając wzroku od pana Asahary którego najwyraźniej jeszcze bardziej to rozbawiło i momentalnie wszystko sobie przypomniałem. Po chwili nauczyciel otworzył drzwi autobusu i wyszedł na zewnątrz, zabierając ze sobą paczkę papierosów. Schowałem głowę w kolanach, nie dowierzając w to jak mogłem zrobić coś takiego. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, czemu mnie wtedy nie powstrzymał. Czyżby jednak był gejem ? Uniosłem głowę, mając ochotę zapaść się pod ziemie i jednocześnie czując gdzieś w środku lekką satysfakcję. W końcu skoro tego nie przerwał to znaczyło, że chyba mu to nie przeszkadzało, prawda ? Po chwili nauczyciel wrócił, a ja momentalnie odwróciłem wzrok w innym kierunku. Autobus ponownie ruszył, wydając z siebie nieprzyjemne charczenie. Patrzyłem w okno , nie mając odwagi spojrzeć na pana Asahare. Kiedy jednak zerknąłem na niego ukradkiem , ten również spojrzał w moja stronę a ja z powrotem odwróciłem wzrok, sprawiając iż ten zaśmiał się ledwo słyszalnie. Nie bylem tak zażenowany od czasu kiedy Haru zmusił mnie byśmy przebrali się za gimnazjalistki na bal halloweenowy.

- Za jakieś dziesięć minut powinniśmy być na miejscu. - powiedział nagle pan Asahara, przerywając tym samym ciszę jaka miedzy nami panowała.

- Okej. - odparłem, odwracając głowę lekko w jego stronę i od razu czując lekkie zaniepokojenie.

W końcu nie wiadomo czy Haru i Minami nadal tam są. Tak bardzo za nimi tęsknie. Mam nadzieje ze nic złego się im nie przydarzyło. Kilka minut później przejechaliśmy obok niewielkiego osiedla, co oznaczało ze do domu Minami zostały już tylko dwie uliczki.

Infekcja ( yaoi)Where stories live. Discover now