Rozdział 21

467 52 15
                                    

Wraz z Renem wróciliśmy biegiem do pozostałych, którzy tak samo jak my byli zszokowani słyszanymi strzałami.

- Zgaście to! - nakazał nauczyciel i Haru od razu chwycił stojące nieopodal wiadro wypełnione wodą, wylewając ją na palące się ognisko.

Usłyszeliśmy głosy należące do kilku mężczyzn, którzy wykrzykiwali różne przekleństwa, zaczynając walić w bramę.

- Do środka, szybko. - Hayato szybkim krokiem ruszył w kierunku naszego domku i wszyscy uczyniliśmy to samo.

Ren od razu udał się na górę, biorąc do rąk swój kij bejsbolowy do którego powbijane były gwoździe i wrócił na dół. Przenieśliśmy pana Kawadę na jedno z łóżek na piętrze, gdzie był chociaż odrobinę bezpieczniejszy. Podniosłem swoją siekierę, leżącą obok łóżka i dołączyłem do reszty.

- Niech dziewczyny schowają się w łazience na górze. - Ren zaczął gasić wszystkie świeczki.

- A co z wami? - zaniepokoiła się Aya.

- Nie martw się . - Hayato posłał jej czuły uśmiech.

Dziewczyny wymieniły się zmartwionym spojrzeniem i wraz z Shiro trzymanym na rękach przez Kyoko, udały się na górę, zamykając się w niewielkiej łazience. W tym samym momencie usłyszeliśmy huk i otwieraną bramę, która wydawała charakterystyczne głośne skrzypienie. Staliśmy pod oknami w całkowitej ciemności, obserwując co dzieje się na zewnątrz. Po chwili przed budynkiem przeszła trójka mężczyzn, rozglądająca się ostrożnie na wszystkie strony. Zaraz za nimi pojawiły się jeszcze dwie osoby, które wyglądały na około osiemnaście lat. Wszyscy rozmawiali między sobą, ale nie byliśmy wstanie usłyszeć ani jednego słowa.

- Myślisz, że wiedzą że tu jesteśmy ?- zapytałem zaniepokojony, patrząc na Rena stojącego obok.

- Nie wiem. - odparł poważnym tonem, nie odwracając wzroku od ludzi na zewnątrz.

- Przeszukują pozostałe domki. - Haru spojrzał na nas z lekką paniką i ścisnął mocniej trzymany w ręku nóż.

- Chyba się rozdzielili. - Hayato zerkał za szybę ze skupieniem, mając cały czas w przygotowaniu swój młotek.

Tak bardzo żałowałem, że torba z bronią została w domu Minami. Nie mieliśmy przecież szans z tak dużą liczbą uzbrojonych ludzi. Miałem nadzieję, że może zaraz odjadą, ale kogo ja chciałem oszukać...

- Sprawdźmy jeszcze ten. - usłyszeliśmy zza drzwi niski zachrypnięty głos.

- Jeśli kogoś znajdziecie to bez zastanowienia strzelać. - odezwał się ktoś inny.

- No chyba, że to będzie jakaś laseczka. - zaśmiał się trzeci z mężczyzn.

Spojrzałem z przerażeniem na Rena, który machnął głową w stronę drzwi. Przytaknąłem i za nimi stanąłem, unosząc siekierę lekko do góry. Hayato oraz Haru schowali się obok schodów, by w każdym momencie być gotowym do ataku. Ren stanął naprzeciwko mnie po drugiej stronie drzwi, przygotowując swój kij i po chwili usłyszeliśmy jak gałka w drzwiach się przekręca. Drzwi się otworzyły i do środka weszła pierwsza osoba. Ren się zamachnął, celując kijem prosto w brzuch nieznajomego, który wydał z siebie głośny jęk i runął na podłogę.

- Co jest kurwa!? - krzyknął chłopak za nim i wycelował w Rena z pistoletu.

Wyszedłem zza drzwi, unosząc siekierę do góry i zatopiłem ją w udzie nastolatka, nie dowierzając w to, że zraniłem żywego człowieka. Pistolet wypadł mu z rąk, więc szybko go podniosłem, celując nim przed siebie. Jednak w tym samym momencie do środka wbiegł trzeci z mężczyzn, powalając mnie na ziemię i wyrywając mi pistolet z rąk.

Infekcja ( yaoi)Where stories live. Discover now