Rozdział 23

556 49 13
                                    


Zbliżało się południe, a my w dalszym ciągu przebywaliśmy w mieszkaniu wujka Hany. Dobijanie się zarażonych do środka ustało, lecz słyszeliśmy, że wciąż znajdują się przed drzwiami. Siedzieliśmy więc w całkowitej ciszy, obawiając się, że mogli by nas usłyszeć.

- Musimy się stąd wydostać – Aya odeszła od okna, patrząc na nas ze zmartwieniem.

- Niby jak ? - Ren uniósł jedną brew, odwracając głowę od drzwi balkonowych.

- Nie wiem... - zrezygnowana usiadła na kanapie obok Haru i Hany.

- Może w końcu odejdą – Hayato brzmiał jakby starał się przekonać sam siebie i zajął miejsce obok żony, obejmując ją ramieniem.

- Może i tak – Haru odłożył na stolik nóż, którym przez kilka minut się bawił.

Podniósł się z kanapy i wszedł do kuchni w której znajdowała się Minami oraz Kyoko. Westchnąłem i oparłem głowę o ścianę, głaszcząc Shiro śpiącego na dywanie obok mnie. Usłyszałem burczenie w brzuchu Hany i na jej twarzy od razu pojawił się lekki rumieniec, więc spojrzałem na nią z lekkim rozbawieniem.

- Poszukam czegoś do jedzenia  - podniosłem się z podłogi, budząc niechcący Shiro.

- Dobry pomysł – Aya chwyciła się za swój ogromny brzuch.

Wszedłem do kuchni, od razu zauważając Minami oraz Haru rysujących coś wraz z Kyoko na dużej kartce papieru. Siedzieli przy niewielkim stoliku pod ścianą, co chwilę cicho się podśmiewając. Widziałem jednak, że Minami zmuszała się do uśmiechu.

- Co rysujecie? - podszedłem do nich i zerknąłem na kartkę po której mazała Kyoko.

Od razu uniosłem brwi, widząc rysunek nas wszystkich. Na samej górze kartki dziewczynka napisała ogromny napis „rodzina" i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.

- Niezłe co? - Haru wyszczerzył zęby.

- Podoba ci się Yoichi? - Kyoko podniosła rysunek, wystawiając go przed siebie.

- Bardzo – poklepałem ją po głowie i ta od razu się rozpromieniła. - Jesteście głodni? - podszedłem do lodówki, zaglądając do środka, jednak była niemalże pusta.

- Jeszcze pytasz? - Haru popatrzył na mnie z grymasem, chwytając się za brzuch.

- Zjadła bym naleśniki – rozmarzyła się Kyoko i aż niemalże poleciała jej ślinka.

- Gdybyśmy tylko mieli mleko i jajka to by się udały – Minami dołączyła myślami do Kyoko.

- Ta... - wyciągnąłem z lodówki butelkę mleka, które zdążyło już zmienić swój kolor.

Wyrzuciłem je do kosza i położyłem na blat słoik dżemu, który jako jedyny nie był zepsuty. Zerknąłem do szafek, wyciągając z jednej z nich kilka zapakowanych muffinek i zup w puszkach. Gdyby tylko był prąd to dalibyśmy radę je podgrzać.

- Znalazłeś coś ? - usłyszałem za sobą głos Ayi, więc odwróciłem głowę w jej kierunku.

- Tak, ale chyba będziemy musieli zjeść to na zimno - wziąłem do ręki jedną z puszek.

- Ważne, że coś się znalazło – uśmiechnęła się i przytaknąłem jej, szukając w szafce nad zlewem jakiś misek. - Pomogę ci – wystawiła na blat sztućce znalezione w szufladzie.

- Dzięki – położyłem przed sobą miski, biorąc się za otwieranie puszek.

Wraz z Ayą podzieliliśmy zupę po równo dla każdego i zanieśliśmy do salonu. Wszyscy usiedli przy stole, delektując się posiłkiem. Shiro dostał kawałki mięsa znajdujące się w zupie, jednak raczej niezbyt go to usatysfakcjonowało. Wyglądało na to, że trupy za drzwiami na razie dały sobie z nami spokój. W dalszym ciągu jednak było słychać, że się tam znajdują, więc nie mogliśmy opuścić tego miejsca. Jako deser podzieliliśmy między sobą kilka muffinek i zjedliśmy je ze smakiem. Przez resztę dnia każdy usiłował znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nie koniecznie było to jednak takie proste, wiedząc, że tuż za drzwiami znajduje się tyle truposzy. Ostatecznie Aya i Hayato zajęli się czytaniem książek znalezionych na regale, Minami oraz Haru w dalszym ciągu pomagali Kyoko przy rysunku, a Hana usiłowała zmyć ze swojego mundurka plamy krwi. Ren poszedł do jednej z sypialni by się zdrzemnąć i w końcu nie miałem pojęcia czym mógł bym się zająć. Jakiś czas później wyszedłem z Shiro na balkon i mops od razu zaczął węszyć swoim małym noskiem. Dość porządnie tu wiało, więc założyłem bluzę i oparłem łokcie o barierki. Widok z dwunastego piętra był jeszcze bardziej oszałamiający niż ten z dachu marketu, na który wdrapałem się wraz z Renem. Widziałem stąd całe osiedle i wszystkie ulice znajdujące się w okolicy. Nie spodziewałem się, że zobaczę tylu zarażonych. Ten widok nie wydawał się zbytnio pocieszający. Wróciłem do salonu i usiadłem na kanapie obok Hany, wzdychając ciężko. Na zewnątrz powoli zaczynało zachodzić słońce, zdobiąc niebo różowymi odcieniami. Hana poklepała mnie po ramieniu, więc spojrzałem w jej stronę, a ta podała mi do ręki notes.

Infekcja ( yaoi)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon