Rozdział 28

358 39 20
                                    

Wyszedłem z namiotu, od razu stając obok pozostałych, których ledwo co widziałem w ciemności panującej na zewnątrz.

- Coś długo ich nie ma - zmartwiła się Aya i pomyślałem, że rzeczywiście Reiko oraz Daichi już dawno powinni się zjawić.

- Może zaspali? - powiedziała niepewnie Minami.

- Nie wydaje mi się - Ren chwilę się zastanawiał, po czym ruszył w kierunku ich namiotu, więc wszyscy poszliśmy za nim.

Wokół panowała prawie całkowita cisza, którą przerywało jedynie cykanie świerszczy oraz dźwięki naszych kroków. Co jakiś czas także z niektórych namiotów słychać było ciche pochrapywanie.

- Reiko, Daichi, jesteście tam? - Aya nachyliła się nad ich namiotem, jednak odpowiedziała jej cisza.

Spojrzała na nas zaniepokojona i Haru pociągnął za suwak, zaglądając do środka.

- Nie ma ich.

- I co teraz? - zapytała Minami.

- A co jeśli odjechali bez nas ? - rozmyślał Hayato, jednak wszyscy spojrzeliśmy na zaparkowanego nieopodal wana, rezygnując z takiej opcji.

Czułem, jak zaczyna rosnąć we mnie niepokój i w tym samym momencie zza krzaków ktoś wyszedł. Spojrzałem ze zdziwieniem na stającego naprzeciwko nas Taro, patrzącego na nas z głupkowatym uśmiechem.

- Czyżbyście czekali na naszych „wojskowych" - zaśmiał się z wyraźną ironią - Obawiam się, że raczej się nie zjawią.

- Co im zrobiłeś? - spojrzałem na niego ze złością.

- Nie unoś się tak Yoichi. Nie pasuje to do twojej ładnej buźki - przejechał opuszkami palców po mojej twarzy, jednak Ren od razu go odepchnął.

- Nie dotykaj go.

- Myśleliście, że o niczym nie wiedziałem? - zaśmiał się. - Następnym razem, gdy będziecie coś planować, rozmawiajcie o tym nieco ciszej - spojrzał na nas z drwiną i pomyślałem, że jednak starsza kobieta, która się nam wtedy przyglądała, musiała wszystko słyszeć i od razu poinformować o tym Taro.

- Chcemy jedynie odjechać. Niczego ci nie zrobiliśmy, więc puść nas - Aya starała się uspokoić swój drżący głos.

- Niestety nie mogę się na to zgodzić - zrobił krok w naszą stronę, jednak przejście zatarasował mu Ren.

Taro machnął więc głową w jakimś kierunku i zaraz po tym zza drzew wyszło kilkanaście mężczyzn oraz kobiet trzymających w rękach broń. Spojrzeliśmy na nich zszokowani, nie wierząc, że cały obóz słucha się tego psychola.

- Mamusiu co oni robią? - Kyoko schowała się za Ayą, trzymając Shiro na rękach.

- Nie wiem kochanie - objęła ją ramieniem i chwyciła Hayato za rękę.

- Dalej jesteście tacy pewni siebie? - spojrzał na Rena.

- Odsuń się, nie chcemy kłopotów - jego głos brzmiał naprawdę poważnie.

- Nie wątpię - zaśmiał się i wyciągnął zza paska pistolet, strzelając wprost w nauczyciela, który zaraz po tym przewrócił się na ziemię.

- Ren! - ukląkłem przy nim, patrząc w panice na powstającą plamę krwi na jego brzuchu.

- O mój Boże - Aya również pojawiła się obok mnie, zaczynając uciskać ranę.

Taro zaczął rechotać ze śmiechu i Hayato szybkim ruchem wycelował cios w jego twarz, więc mężczyzna runął wprost do błotnistej kałuży.

Infekcja ( yaoi)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora