Rozdział 32

331 29 11
                                    

Wyszliśmy na zewnątrz, zostawiając w vanie jedynie gorączkującego Rena. Na niebie, silnym blaskiem świeciła niezliczona ilość gwiazd, która co jakiś czas znikała za chmurami. Przyglądaliśmy się budynkowi centra handlowego, jednak nie wydawał się on w żaden sposób wyróżniać. Wszystkie szyldy sklepów oraz ekrany, których zadaniem było wyświetlanie reklam, były wyłączone, a drzwi obrotowe stały bez ruchu. Ulica pogrążona była w ciemności i jedynym źródłem światła w pobliżu, była latarka trzymana przez Daichiego.

- To na pewno tutaj? - zapytała niepewnie Aya, rozglądając się po opustoszałej okolicy.

Rzeczywiście nie było tutaj żywej duszy. Jedynie gdzieś w oddali widać było ciemne sylwetki zarażonych, włóczących się pomiędzy porzuconymi samochodami, które uniemożliwiały nam podjechanie pod sam budynek.

- To jedyne takie miejsce w okolicy – Reiko machnęła ręką na stojącego obok Daichiego, by poświecił na mapę, którą trzymała. - Poza tym, spójrzcie na to– wskazała na ogromne litery stojące na dachu. Układały się w napis „SONIC".

To właśnie tej nazwy użyła prezenterka w wiadomościach, które widzieliśmy jeszcze w domu Minami, dzięki czemu dowiedzieliśmy się o bezpiecznej strefie. Wyglądało na to, że to musiało być to miejsce. Tylko dlaczego kompletnie nic na to nie wskazywało. Od razu poczułem potworny ścisk w brzuchu. Musieliśmy jak najszybciej przekazać Rena lekarzowi, a tymczasem patrzyliśmy jedynie na opuszczone centrum handlowe. Zaczęła ogarniać mnie panika i nie mogłem tak dłużej stać. Wróciłem do samochodu po broń i zerknąłem na Rena. Wyglądał potwornie. Był blady jak ściana, a po jego twarzy bez przerwy spływał pot.

- Yoichi, co robisz? - Aya przyglądała mi się zmartwiona.

- Nie możemy tu tak po prostu stać. Trzeba sprawdzić to miejsce, bo inaczej Ren... - urwałem w pół zdania, nie będąc w stanie wypowiedzieć tych słów.

- Idę z tobą – Reiko zarzuciła plecak na ramię i wyciągnęła pistolet z kabury zapiętej przy udzie Daichiego.

-My też idziemy – ogłosiła Minami, więc Haru jej przytaknął.

- Lepiej żeby szła tylko nasza dwójka. Nie wiadomo kto może tam być, a w większej grupie od razu nas zauważą.

- Reiko ma rację. Powinni iść sami – Daichi podał jej swój nóż, po czym wyciągnął drugi pistolet. - Będę was osłaniał, ale lepiej gdybym nie musiał tego używać. Hałas ściągnie tu wszystkie trupy z okolicy.

- Będziemy uważać – zapewniła go i przerzuciła wzrok na mnie – Idziemy? - zapytała, więc przytaknąłem.

- Powodzenia... - Aya wydawała się bardziej zaniepokojona niż ja.

- Nic im nie będzie – Hayato starał się ją uspokoić.

Wraz z Reiko przeszliśmy przez pasy, wymijając przewróconą ciężarówkę, obok której leżało ciało policjantki. A raczej to, co z niego zostało. Usłyszałem szczekanie i natychmiast się odwróciłem, patrząc na podbiegającego do nas Shiro.

- Głupolu oszalałeś...? Nie możesz tak hałasować – wziąłem go na ręce i ten przekręcił głowę w bok, nie wiedząc o co mi chodzi.

Zeskoczył na ziemię i ruszył za nami. Weszliśmy na chodnik i minęliśmy przystanek autobusowy. Obok kosza na śmieci leżał pluszowy miś, ubrudzony najprawdopodobniej krwią. Wolałem nie wyobrażać sobie, skąd mogła się na nim wziąć. Do głównych drzwi prowadziła aleja otoczona drzewami oraz zdobionymi latarniami. Pośrodku stała nieczynna fontanna, w której wciąż znajdowała się woda. Była mętna i brudna, a na powierzchni unosiło się spuchnięte ciało, odwrócone plecami do góry. Shiro zaczął coś intensywnie obwąchiwać i kiedy tylko zorientowałem się, że tym czymś, była ludzka dłoń, natychmiast go stamtąd przegoniłem. Zatrzymaliśmy się przed szklanymi drzwiami prowadzącymi do budynku. Reiko przystawiła dłonie do szyby i zajrzała do środka, mrużąc przy tym oczy.

Infekcja ( yaoi)Where stories live. Discover now