Rozdział 19

458 49 2
                                    


- Mamusiu, patrz co znalazłam! - usłyszałam głos Kyoko, więc otworzyłam oczy i zsunęłam z nosa okulary przeciwsłoneczne.

- To świetnie kochanie. - uśmiechnęłam się, widząc trzymaną przez nią plastikową łopatkę. - Teraz możesz zbudować ogromny zamek z piasku.

- Zapytam tatusia czy mi pomoże. - uradowała się i pobiegła do bawiącego się z psem Hayato.

Podniosłam się z leżaka i wyszłam spod ogromnego parasola, rozciągając zdrętwiałe ręce. Najwidoczniej przysnęłam na jakiś czas. Nad moją głową świeciło słońce i na zewnątrz panował istny upał. Hayato wraz z Kyoko zajęli się budową zamku, a Ren oraz Yoichi kąpali się w jeziorze, co chwilę chlapiąc się nawzajem wodą. Haru i Minami leżeli na dmuchanym materacu, dryfując niedaleko brzegu. W tym momencie poczułam się jak na wakacjach i pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie. Zaraz jednak przypomniałam sobie o całej chmarze zarażonych zgromadzonych pod bramą, przez których dziś rano nie mogliśmy opuścić tego miejsca. Poprawiłam biały strój kąpielowy, który miałam na sobie i ruszyłam w kierunku jeziora. Jakie szczęście, że w niewielkim drewnianym sklepiku obok domków, mieli cały wieszak strojów i kąpielówek. Dzięki temu, choć na chwilę mogliśmy się zrelaksować i odpocząć nad jeziorem. Chwilę później zobaczyłam jak z drugiego leżaka podnosi się Saki, zaczynając iść w moją stronę.

- Pójdę zobaczyć jak czuje się Kenji. - oznajmiła, stając naprzeciw mnie i po tych słowach ruszyła w kierunku naszego domku.

- W porządku. - uśmiechnęłam się lekko. - Gdyby coś się działo, wołaj.

Kobieta zniknęła za drzwiami i zerknęłam na Kyoko, która goniła w tą i z powrotem, przenosząc w plastikowym wiaderku wodę.

- Jak wam idzie? - nachyliłam się nad górką piasku, trzymając się za brzuch.

- Jak widać świetnie. - Hayao wyszczerzył zęby.

- To będzie największy zamek na świecie! - Kyoko odłożyła wiaderko z wodą na bok i kucnęła na piasku, kontynuując budowę zamku.

Zaśmiałam się i z powrotem wyprostowałam.

- Aya, chodź do wody! - usłyszałam wołanie Yoichiego, więc odwróciłam głowę w jego stronę.

- Może za chwilę!

Zobaczyłam, że Shiro od jakiegoś czasu gryzie niewielką gałąź, więc podniosłam ją z piasku i rzuciłam przed siebie. Psiak od razu pobiegł za swoją nową zabawką, chwytając ją do pyszczka i przynosząc pod moje bose stopy.

- Dobry piesek. - pogłaskałam go po jego malutkiej główce.

Weszłam do jeziora, mocząc nogi po kolana. Woda była cieplutka, więc od razu ruszyłam dalej, aż cała nie zanurzyłam się w wodzie. Położyłam się na plecach, unosząc się na powierzchni jeziora i delektując tą przyjemną chwilą. Usłyszałam za sobą śmiechy Yoichiego i Rena, więc zerknęłam w ich stronę. Mężczyzna objął Yoichiego, po czym zniknął pod wodą i chwilę później wyłonił się na powierzchnię, uderzając niechcący głową o jego czoło. Zaśmiałam się lekko i zamknęłam oczy, marząc by czas się zatrzymał i żebym już nigdy nie musiała oglądać tych potworów. Zaraz jednak usłyszałam jęki zza bramy i wróciłam na ziemię. Kilka minut później wyszłam z wody i podeszłam do leżaków, okrywając się ręcznikiem. Położyłam się z powrotem, zakładając okulary. Dotknęłam swojego dużego brzucha, zamartwiając się kto odbierze poród, gdy przyjdzie już na to czas, którego zostało tak niewiele. Chciała bym w tym dniu mieć przy sobie lekarza. Może w bezpiecznej strefie jacyś są? Było by wspaniale. Będę musiała pomyśleć nad imieniem dla nowej siostrzyczki Kyoko. Może Yuka, albo Shiori...? Oba są piękne. Na to jednak mam jeszcze czas i oczywiście muszę uzgodnić to z Hayato. Oczy powoli zaczęły mi się przymykać i ponownie usnęłam, wtulona w miękki ręcznik.

Infekcja ( yaoi)Where stories live. Discover now