Epilog

811 149 47
                                    

Spokojnie, Warszawo. Już jestem przy tobie, kochana. Nie musisz się już niczego bać, stolico. Przy mnie nic ci nie grozi. Nikt już nie rozerwie twojego serca, nikt nie będzie mył ci twych wiślanych włosów krwią. Odpocznij, miasto najdroższe. Zasłużyłaś, za ten swój szalony pomysł z powstaniem.
No już, uspokój swe serce, dziewczyno. Wojny już nie ma.
Twoja matka jeszcze nieco pocierpi, lecz będą to tylko zadrapania przy tym, coś jej zrobiła przez te 63 dni twojego szaleństwa.
Teraz ja się tobą zajmę. Nie znasz mnie jeszcze, albo nie pamiętasz, jak zajmowałam się kiedyś tobą lepiej, niż najbardziej troskliwa niania. Znów jestem przy tobie, malutka. Odbuduję cię, obiecuję. Jestem tylko dla ciebie, przysięgam. Choć dobrze by było, gdybyś podzieliła się mną z matką. Bo oto nadeszłam. Ja, Wolność.

***

Warszawa poznała mą drogą przyjaciółkę, więc teraz czas na mnie. Dawno mnie tutaj nie było, wszak mieszkałam w ukryciu. Ciężko mi było przez te pięć lat chować się ciągle, jednak jestem cierpliwa. Słynę z łaskawości. Nie pamiętam złego, nie szukam poklasku, nie unoszę się gniewem. Wszystko znoszę i wszędzie zapraszam Nadzieję. I nigdy nie ustaję. Nigdy.
Zabrałam dwójkę dzieci do siebie. Długo czekały na tę wizytę, ale myślę, że będzie niezapomniana. Byłam przy nich cały czas, choć nie widziały mnie, to czuły.

Bo każdy człowiek mnie potrzebuje. Każdy chce, bym zaprosiła go do siebie i każdy otwiera swe serce, gdy do niego pukam. Czasami tylko się mylę i potem kłócimy się z gospodarzem o najmniejsze błahostki, bo nie takiej mnie chciał.
Ale oni są inni. Oni na mnie czekali, tak jak czeka się na pierwszą gwiazdkę w wigilijną noc. Byłam ich prezentem, ich światem i marzeniem.

A teraz stoją tu przy mnie w płonącym mieście i ich dłonie nareszcie są splecione. Już wiem jak smakują ich usta, już usłyszałam swoje imię.
Są bezpieczni, obiecuję. Rzadko łamię moje przysięgi.

Wojtek przytulił do siebie Berenikę i razem popatrzyli na zburzone miasto. Bo widzisz mój drogi, który to czytasz, były takie czasy, gdy świat padł na kolana. Wtedy oni zostali władcami ruin, bo nic innego nie pozostało.
A potem przyszłam do nich ja i odbudowałam świat, serca i ich. Znasz moje imię, mój drogi, moja droga. Każdy chce je usłyszeć.
Jestem Miłością. I od dziś to ja będę narratorką ich życia.

Władcy ruinWhere stories live. Discover now