8

4K 140 7
                                    

Siedziałam w ławce i wystukiwałam długopisem rytm jakiejś piosenki. Była to nasza ostatnia lekcja jaką okazała się biologia i ja naprawdę nie mogłam doczekać się już jej końca. Nie przepadałam za tym przedmiotem, ponieważ obrzydzało mnie praktycznie wszystko, o czym się na nim uczyliśmy. To był pierwszy dzień szkoły, a nauczyciele pozadawali nam tyle zadań, że mogę się założyć, że przynajmniej połowa osób z naszej klasy tego nie zrobi. Na nasze szczęście pani Dabria nie pamietała o naszych "karnych godzinach", także od razu po szkole wracałam do domu. Byłam pogrążona w przeklinaniu osób, które wymyśliły taki przedmiot jak biologia, kiedy nagle poczułam, że ktoś złapał mnie za ramię i próbuje zwrócić moją uwagę. Odwróciłam się w stronę Alison, która z niecierpliwością czekała na moją reakcje.

- Czego? - zapytałam obojętnie, gdyż naprawdę miałam wrażenie, że za chwile umrę na tej lekcji.

- Po pierwsze, nie zasypiaj, bo nie mam zamiaru wynosić cię z tej sali. - zaśmiała się pod nosem, na co przewróciłam oczami. - A po drugie, dasz mi na chwile swój telefon? - spojrzałam na nią i uniosłam jedną brew, po czym westchnęłam i zaczęłam grzebać w moim plecaku w zamiarze znalezienia urządzenia.

- Po co ci? Nie masz swojego? - zapytałam przegrzebując wszystkie zakamarki przedmiotu.

- No mam, ale ty masz darmowy net, który jest mi potrzebny.

- Niby w jakim celu? - otworzyłam ostatnią kieszonkę w której odnalazłam moją komórkę po czym podałam ją przyjaciółce.

- Muszę sprawdzić rozkład autobusowy.

- Nie wracasz z Jackiem? - zapytałam, bo dość rzadko się spotykam z tym, aby chłopak nie mógł odwiedzić Alison do domu, a kiedy już zdarzała się taka sytuacja to przyjeżdżali po nią rodzice albo jechała z kimś przypadkowym. Podsumowując Alison nie lubiła ani chodzić, ani jeździć publicznymi środkami transportu.

- Po lekcjach jedzie od razu do swoich dziadków, a ja nie mam ochoty ponownie po wizycie u nich przytyć kilka kilo. - spojrzała na mnie wymownie i chyba oczekiwała ode mnie zrozumienia. Natomiast ja tylko pokiwałam głową i wróciłam do mojej poprzedniej czynności. Alison zaczęła coś wystukiwać w klawiaturę i domyślam się, że szukała odpowiedniej lini autobusowej. Po chwili usłyszałam znajomy dźwięk przychodzącej wiadomości z Twittera. Spojrzałam na przyjaciółkę, która zmarszczyła brwi, po czym ponownie wcisnęła kilka przycisków na ekranie. Nagle jej mina całkowicie się zmieniła, rozszerzyła oczy, popatrzyła na mnie i chciała coś powiedzieć, ale słowa chyba utknęły jej w gardle. Wyjęłam mój telefon z jej rąk, żeby zobaczyć co było przyczyną tak nagłej reakcji blondynki. Serce zaczęło mi mocniej bić, kiedy zobaczyłam od kogo dostałam nową wiadomość. Sam Luke Robert Hemmings raczył do mnie napisać akurat w momencie, kiedy Alison trzymała mój telefon. Zablokowałam ekran i odłożyłam komórkę na bok.

- To prawda? - spojrzałam ponownie na Alison, która patrzyła na jakiś punkt przed sobą. - Czy to prawdziwy Luke Hemmings? - po tych słowach popatrzyła na mnie a ja tylko pokiwałam głową. Nagle po całej sali rozniósł się głośny krzyk blondynki, a wszyscy spojrzeli się w naszym kierunku.

- Wszystko w porządku? - zapytała nauczycielka, której imienia ani nazwiska niestety nie znałam.

- T-tak. - odpowiedziałam, a w głowie zaczęłam wymyślać jakieś usprawiedliwienie dla przyjaciółki, która siedziała koło mnie i tylko uśmiechała się od ucha do ucha. - Yyyy Alison po prostu zobaczyła pająka. - poinformowałam, a blondynka pokiwała twierdząco głową. - A wie pani, ona strasznie się boi pająków.

- Zajmijcie się lekcją, a nie pająkami. - powiedziała, po czym wróciła do tłumaczenia czegoś z książki.

- Jakim cudem on do ciebie pisze? - usłyszałam kolejne pytanie, które mogę się założyć, było skierowane do mnie. - Wytłumacz mi to, bo inaczej mózg mi za chwile wybuchnie. - westchnęłam i wzięłam telefon, aby pokazać Alison rozmowę, którą wczoraj odbyłam z 5 seconds of summer, ponieważ tam były zawarte wszystkie istotne informacje, których nie za bardzo chciało mi się jej tłumaczyć. Podałam jej komórkę, którą prawie od razu mi wyrwała. Zaczęła z zaciekawienie czytać wszystko od początku, a od czasu do czasu otwierała szerzej oczy, albo kręciła głową jakby nie dowierzała to co tam widzi.

- Naprawdę zaprosili cię do garderoby po ich koncercie? - zapytała podekscytowana.

- Tak i mam zamiar zabrać cię ze sobą. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, lecz po chwili totalnie się przeraziłam, ponieważ blondynka szykowała się do kolejnego pisku na całą salę. W ostatniej chwili zatkałam jej usta, a dźwięk został stłumiony przez moją rękę, niestety to i tak nie pomogło, ponieważ po raz drugi wszystkie oczy zostały skierowane na nas.

- Czyżby pająk wrócił? - zapytała nauczycielka, która była dość zirytowana naszym zachowaniem.

- Tak, ale niech się pani nie martwi, już go zabijam. - chwyciłam piórnik Alison i walnęła nim w ścianę obok blondynki. - Widzi pani, już po problemie. - Nauczycielka chciała już coś powiedzieć, ale na szczęście nie było jej to dane, ponieważ po całej sali rozniósł się dźwięk dzwonka i cała klasa zaczęła się pakować i kierować się w stronę drzwi.

- Poczekajcie, jeszcze praca domowa! - krzyknęła, ale kiedy zobaczyła, że połowa osób już wyszła po prostu machnęła ręką i sama zaczęła się pakować. Podziękowałam w duchu Luke'owi, ponieważ dzięki niemu dwa razy odwróciłyśmy uwagę pani i dzięki temu nie zdążyła nam zadać żadnych zadań.

Z sali wyszłyśmy prawie ostatnie, gdyż nauczycielka zaczęła nam gadać, abyśmy już nigdy nie rozpraszały klasy na lekcji. Cóż ja i Alison raczej nie umiemy być w swoim towarzystwie spokojne. Także życzę jej powiedzenia, bo pewnie po kilku lekcjach nas rozsadzi, co niestety nie będzie dobrym pomysłem, ponieważ obie na odległość dostajemy strasznej głupawki i nikt nie potrafi nas uspokoić. A zapewniam, że wielu próbowało.

Wychodząc ze szkoły tak strasznie śmiałyśmy się z nauczycielki, że nawet nie zauważyłam osoby stojącej przede mną. Wpadłam na klatkę piersiową jak myśle jakiegoś chłopaka i obiłam się od niej upadając prawie na tyłek. W ostatniej chwili jego ramiona objęły mnie w pasie nie pozwalając na upadek. Spojrzałam się na mojego wybawcę, a kiedy zobaczyłam kto to, zaczęłam przeklinać siebie w duchu, że jestem taką wielką niezdarą. Matt trzymał mnie w swoich objęciach i głupio się do mnie uśmiechał.

- Powinnaś bardziej uważać. - powiedział po chwili i podniósł mnie do pionu.

- Ta, dzięki. - poprawiłam bluzkę, która delikatnie mi się podwinęła i już miałam zrobić krok do przodu, kiedy Matt złapał mnie za ramię blokując mi ruch.

- Czekałem na was, ponieważ mam pytanie. - wyswobodziłam się z jego uścisku i zrobiłam krok do tyłu.

- No to pytaj. - pośpieszyła go Alison, która stanęła obok mnie.

- Tak, tak, chodzi o tą randkę. - na samo to słowo zrobiło mi się niedobrze, chyba wole określenie "spotkanie towarzyskie". - Pasuje wam jutro jakoś o 18? Tak, żebyście się mogły ogarnąć po lekcjach. - uniosłam brwi i spojrzałam na blondynkę, która tylko wzruszyła ramionami.

- Tak, pasuje. - odpowiedziałam za nas obie.

- Super, w takim razie przyjadę po ciebie w pół do 18. - powiedział na co lekko kiwnęłam głową. - Ty Alison pojedziesz z Jackiem, prawda?

- Tak jak zawsze.

- A teraz wybacz ale musimy już iść, bo Alison spóźni się na autobus. - uśmiechnęłam się do Matta po czym złapałam blondynkę pod ramię i ruszyłam w kierunku przystanku.

- Jasne, do jutra. - usłyszałam już za naszymi plecami.

- Do jutra. - odpowiedziałam, a na sobie czułam jego spojrzenie.

Zauważona • Hemmings~ZieglerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz