12

3.6K 122 69
                                    

Chłopaki przyjechali w tym samym momencie, także rozdzieliłyśmy się z Alison i wsiadłyśmy do swoich "szoferów". Byłam bardzo niepewna tego spotkania i tak naprawdę chciałam trzymać się na uboczu, choć i tak wiedziałam, że nie będzie mi to dane.

Ale każdy ma marzenia.

- Hej Maddie. - przywitał się Matt, kiedy wsiadałam do jego samochodu.

Tak, samochodu.

Chłopaki są od nas starsi, także mają już prawa jazdy.

- Cześć. - powiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi z tego jakiś grymas.

- Ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się głupio i zmierzył mnie całą swoim wzrokiem.

- Ta dzięki. Ty też niczego sobie. - odpowiedziałam w sumie zgodnie z prawdą.

Matt należał do bogatych osób. A raczej tych, którzy mieli dzianych rodziców. Zawsze ubierał się w same markowe ciuchy, które szczerze mówiąc całkiem dobrze dobierał. Tak naprawdę to co druga dziewczyna z naszej szkoły na niego leciała i wiele z nich zazdrościło mi, że taki ktoś jak on się mną zainteresował, ale ja nie podzielałam ich entuzjazmu.

Owszem, Matt był przystojny, miły, opiekuńczy, miał kasę i wiele innych rzeczy na które każda dziewczyna by poleciała, albo o których marzy. Ale co ja poradzę, że on po prostu nie był dla mnie.

- Dzięki. - spojrzał mi w oczy i przez chwilę tak się gapiliśmy, dopóki nie oderwałam od niego wzroku i skupiłam się na widoku za oknem.

To nie było miłe. Bardziej niezręczne i zbyt intymne.

- Skup się na prowadzeniu. - skomentowałam nadal się na niego nie patrząc.

- To nie moja wina, że ubrałaś ten kombinezon w którym wyglądasz obłędnie i nie można od ciebie oderwać wzroku.

Okej, poczułam odruch wymiotny.

- Przestań. - powiedziałam cicho.

- Nie udawaj, że tego nie wiesz, Maddy. Po prostu pogódź się z tym, że mógłbym na ciebie patrzeć bez przerwy.

A ty kurwa zrozum, że jak za chwile nie skończysz, to będziesz musiał czyścić ten piękny samochód z moich wymiocin.

Nic już się nie odezwałam, przez co między nami powstała niezręczna cisza.

- Masz strój kąpielowy? - odezwał się po dłuższej chwili.

- Tak. - odpowiedziałam dość twardo.

- To dobrze.

- A tak w ogóle, to gdzie wy nas zabieracie? - zapytałam i odwróciłam się w jego stronę, ponieważ mój kark już powoli odmawiał mi posłuszeństwa.

- To niespodzianka. - powiedział pewnie z chytrym uśmiechem.

- Ta, pewnie wywieziecie nas do jakiejś starej chaty, na jakieś zadupie, gdzie nie ma żywej duszy i zgwałcicie nas po czym zostawicie na pastwę losu. - powiedziałam, a on spojrzałam na mnie z rozbawieniem.

- Nie powiem, to kusząca propozycja. - po tych słowach znieruchomiałam. On tego nie powiedział. Prawda? - Ale może następnym razem.

Heh, nie będzie następnego razu.

- Czyli nie powiesz mi gdzie jedziemy? - spytałam z uniesionymi brwiami.

- Nope. - powiedział, a ja nie mając ochoty na dalszą dyskusje po prostu zrezygnowałam z ciągnięcia dalej tego tematu.


Następne kilkanaście minut drogi spędziliśmy w ciszy. Matt tylko czasami zadawał mi jakieś pytania na które odpowiadałam krótko i czasami bez zastanowienia. Jechaliśmy już z 15 minut cały czas tą samą drogą, kiedy nagle chłopak skręcił w jakąś boczną uliczkę prowadząca w głąb lasu.

- Okej, teraz to się naprawdę boję. - przyznałam, na co Matt się głośno zaśmiał.

- Spokojnie, za chwile będziemy na miejscu. - spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Mam taką nadzieję. - powiedziałam szeptem sama do siebie.

Na szczęście miał rację. Po jakiś dwóch, może trzech minutach Matt zatrzymał samochód, a ja rozejrzałam się wokoło, dopóki mój wzrok nie spoczął na widoku po stronie chłopaka.

Otworzyłam delikatnie drzwi i wyszłam na zewnątrz stając po drugiej stronie.

Moim oczom ukazało się jezioro, które pięknie komponowało się z mocno dzisiaj grzejących słońcem. Wokoło było pełno przeróżnych drzew. Przed wodą znajdowała się można powiedzieć mini plaża, na której była rozłożona siatka do gry i dwie bramki, a po drugiej stronie można było zauważyć miejsce na ognisko. Podsumowując to miejsce było przepiękne i naprawdę mi się spodobało.

Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu w pasie i kładzie głowę na ramieniu

- Ładnie tu, prawda? - usłyszałam głos Matta i lekko się wzdrygnęła na myśl, że on właśnie mnie obejmuje.

-Tak, tu jest cudownie.

- Podoba ci się? - ponownie zapytał, a ja mając już dość obejmowania przez niego delikatnie wyrwałam się z jego uścisku i odwróciłam w jego stronę.

- Bardzo. - przyznałam na co chłopak szeroko się uśmiechnął. - Nie wierze, że to ty wpadłeś na ten pomysł. - Matt popatrzył na mnie z niedowierzaniem, a ja lekko się zdziwiłam.

- Zwątpiłaś we mnie. - powiedział łapiąc się teatralnie za serce.

- Może. - zaśmiałam się mimowolnie, a chłopak delikatnie się skrzywił, ale po chwili dołączył do mnie i również zaczął się śmiać.

- O matko! - usłyszeliśmy pisk Alison i obydwoje odwróciliśmy się w jej kierunku.

Stała trzymając się za głowę i kręcąc nią jakby nie wierzyła w to co widzi. Po chwili podszedł do niej Jack a ona rzuciła mu się na szyje, po czym została kilka razy obrócona przez chłopaka. Następnie postawił ją i złączył ich usta w czułym pocałunku.

Auć.

Odwróciłam się wyminęłam Matta i ruszyłam do samochodu po torbę, którą tam zastawiłam. Wyjęłam ją i zobaczyłam chłopaka idącego w moją stronę. Otworzył tylne drzwi i wziął stamtąd koc i torbę jak myślę z jedzeniem.

Kiedy wyjęliśmy potrzebne rzeczy chłopak zamknął samochód i poszliśmy w kierunku miejsca gdzie rozpalimy ognisko.

Spojrzałam jeszcze raz na Alison i Jacka, aby zobaczyć czy też już idą, ponieważ nie chciałam kolejny raz zostawać sam na sam z Mattem. Niestety od razu pożałowałam tego pomysłu. Nadal stali w tym samym miejscu co wcześniej. Chłopak zamknął blondynkę w mocnym uścisku a ona wtuliła się w jego tors.

Nagle zobaczyłam jak Matt macha mi ręką przed twarzą. Nawet nie wiem kiedy stanęłam w miejscu i gapiłam się na nich jak w święty obrazek a w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy.

Szybko się otrząsnęłam i z wymuszonym uśmiechem spojrzałam na zdezorientowanego Matta.

- Wszystko w porządku? - zapytał z troską na co jeszcze bardziej pogłębiłam uśmiech, co mi za bardzo mi nie wyszło.

- Jasne, po prostu się zamyśliłam. - zapewniłam, jednak reakcja chłopaka dała mi do zrozumienia, że nie do końca mi uwierzył. - Idziemy? - złapałam go za rękę i pociągnęła w stronę ogniska. A dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co właśnie zrobiłam.

Czy ja naprawdę złapałam go za rękę?

Mniejsza z tym.

Coś czuję, że to spotkanie nie będzie należało do najlepszych.

Zauważona • Hemmings~ZieglerWhere stories live. Discover now