Chłopaki przyjechali w tym samym momencie, także rozdzieliłyśmy się z Alison i wsiadłyśmy do swoich "szoferów". Byłam bardzo niepewna tego spotkania i tak naprawdę chciałam trzymać się na uboczu, choć i tak wiedziałam, że nie będzie mi to dane.
Ale każdy ma marzenia.
- Hej Maddie. - przywitał się Matt, kiedy wsiadałam do jego samochodu.
Tak, samochodu.
Chłopaki są od nas starsi, także mają już prawa jazdy.
- Cześć. - powiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi z tego jakiś grymas.
- Ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się głupio i zmierzył mnie całą swoim wzrokiem.
- Ta dzięki. Ty też niczego sobie. - odpowiedziałam w sumie zgodnie z prawdą.
Matt należał do bogatych osób. A raczej tych, którzy mieli dzianych rodziców. Zawsze ubierał się w same markowe ciuchy, które szczerze mówiąc całkiem dobrze dobierał. Tak naprawdę to co druga dziewczyna z naszej szkoły na niego leciała i wiele z nich zazdrościło mi, że taki ktoś jak on się mną zainteresował, ale ja nie podzielałam ich entuzjazmu.
Owszem, Matt był przystojny, miły, opiekuńczy, miał kasę i wiele innych rzeczy na które każda dziewczyna by poleciała, albo o których marzy. Ale co ja poradzę, że on po prostu nie był dla mnie.
- Dzięki. - spojrzał mi w oczy i przez chwilę tak się gapiliśmy, dopóki nie oderwałam od niego wzroku i skupiłam się na widoku za oknem.
To nie było miłe. Bardziej niezręczne i zbyt intymne.
- Skup się na prowadzeniu. - skomentowałam nadal się na niego nie patrząc.
- To nie moja wina, że ubrałaś ten kombinezon w którym wyglądasz obłędnie i nie można od ciebie oderwać wzroku.
Okej, poczułam odruch wymiotny.
- Przestań. - powiedziałam cicho.
- Nie udawaj, że tego nie wiesz, Maddy. Po prostu pogódź się z tym, że mógłbym na ciebie patrzeć bez przerwy.
A ty kurwa zrozum, że jak za chwile nie skończysz, to będziesz musiał czyścić ten piękny samochód z moich wymiocin.
Nic już się nie odezwałam, przez co między nami powstała niezręczna cisza.
- Masz strój kąpielowy? - odezwał się po dłuższej chwili.
- Tak. - odpowiedziałam dość twardo.
- To dobrze.
- A tak w ogóle, to gdzie wy nas zabieracie? - zapytałam i odwróciłam się w jego stronę, ponieważ mój kark już powoli odmawiał mi posłuszeństwa.
- To niespodzianka. - powiedział pewnie z chytrym uśmiechem.
- Ta, pewnie wywieziecie nas do jakiejś starej chaty, na jakieś zadupie, gdzie nie ma żywej duszy i zgwałcicie nas po czym zostawicie na pastwę losu. - powiedziałam, a on spojrzałam na mnie z rozbawieniem.
- Nie powiem, to kusząca propozycja. - po tych słowach znieruchomiałam. On tego nie powiedział. Prawda? - Ale może następnym razem.
Heh, nie będzie następnego razu.
- Czyli nie powiesz mi gdzie jedziemy? - spytałam z uniesionymi brwiami.
- Nope. - powiedział, a ja nie mając ochoty na dalszą dyskusje po prostu zrezygnowałam z ciągnięcia dalej tego tematu.
Następne kilkanaście minut drogi spędziliśmy w ciszy. Matt tylko czasami zadawał mi jakieś pytania na które odpowiadałam krótko i czasami bez zastanowienia. Jechaliśmy już z 15 minut cały czas tą samą drogą, kiedy nagle chłopak skręcił w jakąś boczną uliczkę prowadząca w głąb lasu.
- Okej, teraz to się naprawdę boję. - przyznałam, na co Matt się głośno zaśmiał.
- Spokojnie, za chwile będziemy na miejscu. - spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Mam taką nadzieję. - powiedziałam szeptem sama do siebie.
Na szczęście miał rację. Po jakiś dwóch, może trzech minutach Matt zatrzymał samochód, a ja rozejrzałam się wokoło, dopóki mój wzrok nie spoczął na widoku po stronie chłopaka.
Otworzyłam delikatnie drzwi i wyszłam na zewnątrz stając po drugiej stronie.
Moim oczom ukazało się jezioro, które pięknie komponowało się z mocno dzisiaj grzejących słońcem. Wokoło było pełno przeróżnych drzew. Przed wodą znajdowała się można powiedzieć mini plaża, na której była rozłożona siatka do gry i dwie bramki, a po drugiej stronie można było zauważyć miejsce na ognisko. Podsumowując to miejsce było przepiękne i naprawdę mi się spodobało.
Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu w pasie i kładzie głowę na ramieniu
- Ładnie tu, prawda? - usłyszałam głos Matta i lekko się wzdrygnęła na myśl, że on właśnie mnie obejmuje.
-Tak, tu jest cudownie.
- Podoba ci się? - ponownie zapytał, a ja mając już dość obejmowania przez niego delikatnie wyrwałam się z jego uścisku i odwróciłam w jego stronę.
- Bardzo. - przyznałam na co chłopak szeroko się uśmiechnął. - Nie wierze, że to ty wpadłeś na ten pomysł. - Matt popatrzył na mnie z niedowierzaniem, a ja lekko się zdziwiłam.
- Zwątpiłaś we mnie. - powiedział łapiąc się teatralnie za serce.
- Może. - zaśmiałam się mimowolnie, a chłopak delikatnie się skrzywił, ale po chwili dołączył do mnie i również zaczął się śmiać.
- O matko! - usłyszeliśmy pisk Alison i obydwoje odwróciliśmy się w jej kierunku.
Stała trzymając się za głowę i kręcąc nią jakby nie wierzyła w to co widzi. Po chwili podszedł do niej Jack a ona rzuciła mu się na szyje, po czym została kilka razy obrócona przez chłopaka. Następnie postawił ją i złączył ich usta w czułym pocałunku.
Auć.
Odwróciłam się wyminęłam Matta i ruszyłam do samochodu po torbę, którą tam zastawiłam. Wyjęłam ją i zobaczyłam chłopaka idącego w moją stronę. Otworzył tylne drzwi i wziął stamtąd koc i torbę jak myślę z jedzeniem.
Kiedy wyjęliśmy potrzebne rzeczy chłopak zamknął samochód i poszliśmy w kierunku miejsca gdzie rozpalimy ognisko.
Spojrzałam jeszcze raz na Alison i Jacka, aby zobaczyć czy też już idą, ponieważ nie chciałam kolejny raz zostawać sam na sam z Mattem. Niestety od razu pożałowałam tego pomysłu. Nadal stali w tym samym miejscu co wcześniej. Chłopak zamknął blondynkę w mocnym uścisku a ona wtuliła się w jego tors.
Nagle zobaczyłam jak Matt macha mi ręką przed twarzą. Nawet nie wiem kiedy stanęłam w miejscu i gapiłam się na nich jak w święty obrazek a w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy.
Szybko się otrząsnęłam i z wymuszonym uśmiechem spojrzałam na zdezorientowanego Matta.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską na co jeszcze bardziej pogłębiłam uśmiech, co mi za bardzo mi nie wyszło.
- Jasne, po prostu się zamyśliłam. - zapewniłam, jednak reakcja chłopaka dała mi do zrozumienia, że nie do końca mi uwierzył. - Idziemy? - złapałam go za rękę i pociągnęła w stronę ogniska. A dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co właśnie zrobiłam.
Czy ja naprawdę złapałam go za rękę?
Mniejsza z tym.
Coś czuję, że to spotkanie nie będzie należało do najlepszych.
![](https://img.wattpad.com/cover/118574147-288-k236247.jpg)
YOU ARE READING
Zauważona • Hemmings~Ziegler
Random- Tylko nie padnij mi tu na zawał. - No mów o co chodzi. - powiedziałam już dość przestraszona i zmartwiona. - Maddy, masz już ponad piętnaście tysięcy wyświetleń. Maddy była zwykłą szesnastolatką, która prowadziła nudne życie. Nigdy nie chciała b...