XV

455 37 3
                                    

Perspektywa Aleksandra

Po tym jak odprowadziłem moją ukochaną Kitty, pojechałem na rowerze do miasta by to wszystko przemyśleć. Nie wiem jak mam powiedzieć Monice, że przed wieloma tysiącami lat ba wieków wampiry również odnajdywały swoje drugie połówki, razem z osobą ukochaną  byli nie rozłączni. Jedno było przy drugim zawsze. Nigdy osobno. Coś takiego jak zdrada u wampirów nigdy nie istniało. Może wilkołaki dopuszczały się zdrady lecz my wampiry nigdy. Gdy okazywało się drugą połówką okazywał się wilkołak. Biada. Grosze jest tylko jak ja mam jej wytłumaczyć. Jak jej powiedzieć, że jestem dwa razy starszy, że moim ojcem był stwórca pierwszych wampirów oraz pierwszym królem, jak jej mam to wszystko powiedzieć ? Do cholery jak !!! Bo na pewno nie powiem tak : Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. Jestem jednym z najstarszych wampirów, to mnie należy władza nad wampirami, a nie temu nic nie wartemu Dylanowi, który podstępnie zabił mego ojca drewnianym kołkiem pod czas ostatniej wieczerzy. O nie na pewno nie. To jednocześnie nie możliwe by to właśnie ona była moją drugą połówką. Bardzo dawno temu jedna wróżka przepowiedziała mi, że jak stracę koronę, minie ponad siedem tysięcy lat odnajdę mą ukochaną. Będzie ona pół wampirem, pół wilkołakiem. Ona na pewno się myliła. Monika w 99% jest wampirem jestem tego pewien. Jednakże jest na wózku inwalidzkim co znacznie utrudnia sprawę, lecz nic nie zmieni tego że pokochałem tą wampirzycę. Obecnie wszedłem do domu, udałem się do łazienki na parterze. Wziąłem orzeźwiający lodowaty prysznic, następnie ubrałem czyste bokserki i poszedłem sprawdzić co u Moniki. Spała, ona wyglądała bardzo uroczo, tak bezbronnie.  Wróciłem na parter poszedłem do jednej z sypialni gdzie poszedłem w kimę. 

Obudziłem się o piętnastej pięćdziesiąt trzy. Wstałem ubrałem czarne szorty. Udałem się do kuchni, wypiłem dwa woreczki krwi. Następnie poszedłem do pokoju Moniki. Nie było jej tam, wózka również. Sprawdziłem kuchnię, siłownię jej łazienkę oraz resztę jej piętra. Przeszukałem resztę domu nigdzie jej nie było. W tedy coś mnie oświeciło. Udałem się do stajni, było tam cicho. wszedłem do budynku. Boks był pusty, boczne drzwi stajni otwarte. Wyszedłem przez nie. Zobaczyłem ją siedziała na wózku, który stał na środku pastwiska, a obok niej ten diabelski koń. Stał tak blisko lecz ona go nie głaskała, nie rozumiem dlaczego. Dopiero po chwili gdy się wsłuchałem usłyszałem że coś mówi. Prawdo podobnie do niego. 

  - Pomogę Ci się przyzwyczaić do tego wszystkiego. - Powiedziała czule.  Nagle poczułem wściekłość, byłem zły że przyszła tu sama i naraziła w ten sposób swoje życie. 

- Czy ty jesteś normalna ?!!!!!?!?!?!?! Czemu przyszłaś tu sama ?!?!?! Nie pozwoliłem Ci. - Wydarłem się. Wtedy ogier odbiegł od niej przestraszony. Ona popatrzyła się na mnie. Szybko wyjechała z pastwiska. Zatrzymała wózek przede mną. 

- Czy ty do reszty zbaraniałeś ?!?!?! Co ty chcesz osiągnąć takim zachowaniem ?!?! Przy koniach nie drze się ryja !!! Ty ty bez mózgi baranie !! Spłoszyłeś go !!! Jutro mogłabym zacząć z niem ponownie pracę. Wróciłby do formy w mniej niż miesiąc. Jeśli przez ciebie straci do mnie zaufanie wbije w twoje serce drewniany kołek. Dla tego ogiera jestem w stanie zrobić wszystko. To dobrze że go uratowałeś, ale nie upoważnia Cię do tego by myśleć i uważać, iż będę pytać o zgodę na wyjście do cholernej stajni !!!! Jeśli będę chciała to pójdę na imprezę i upiję się w trzy dupy. Tobie będzie nic do tego !! - Kończąc to mówić wprawiła rękami w ruch koła wózka i zaczęła się kierować w stronę domu.  Szedłem za nią. Słyszałem jak coś do siebie mamrocze pod nosem. Gdy dotarliśmy do domu ona udła się do swojego pokoju.Zamknęła drzwi na klucz. Udałem się na basen, oczywiście ten w środku bo na zewnątrz było według mnie za zimno.

Perspeltywa Kitty

Po zamknjęciu drzwi od mojego pokoju na klucz otworzyłam drzwi od czrnej zamykanej na klucz szafy i weszłam do tajnego pomieszczenia, które wyglądało tak : 

Kitty IIWhere stories live. Discover now