XXV

415 39 11
                                    

Kilkaset lat później 

Kitty 

To wszystko wydawało się takie piękne, niczym sen. Chciałabym wierzyć, że to prawda lecz nie mogę. Szkoda, że to był sen. Przed chwilą obudziłam się na starej zniszczonej przez czas, niewygodnej więziennej pryczy. Na moich nadgarstkach i kostkach są bransolety blokujące moje moce czy zdolności, jak zwał tak zwał.  Pora coś zjeść. W tym momencie do celi wszedł strażnik, spokojnie nie jest on sam. Bym mogła zjeść coś podobnego do jedzenia eskortuje mnie pięciu strażników.  Wracając moim posiłkiem jest mała sucha, twarda jak kamień kromeczka z masłem, do tego pół szklaneczki niezbyt świeżej sfermentowanej zwierzęcej krwi. Nie zbyt smacznie, ale jem co mi dają. I tak o dziwo jest ostatnio lepiej. Zazwyczaj dostawałam nie zidentyfikowaną papkę. Dodam jeszcze, że ludzie odkryli istnienie wampirów i wilkołaków, zaczęli je zamykać w placówkach takich jak ta. Z więzienia wilkołaków trafiłam tu. Z jednej paki do drugiej, zabawnie nieprawdaż ? Pierwszą taką placówkę zniszczyłam. No co naiwni zdjęli mi moje kajdany, moc która była we mnie uwięziona eksplodowała i takowym sposobem jestem tutaj. Podsumowując mam swoją własną prywatną celę, w większości cel jest po pięć osobników. Hmmm to chyba jedyny pozytyw. Jestem sama, nawet moja wilczyca zamilkła, co za suka nieprawdaż ? Też jej nie lubię. Ale  spokojnie, ludzie i tak uważają mnie za wariatkę. Eh no dobra dałam im dobry powód. Zaczęłam rozmowę sama z sobą, no co przez większość mojego życia jestem zamknięta w celi i do tego samotna. Nikt się do mnie nie odzywa, wszyscy się mnie boją. Nie rozumiem o co im chodzi, w ostatnim czasie zabiłam tylko pięciu czy sześciu strażników. Co to dla mnie?! Luzik. Czy to możliwe, że ludzie boją się mnie tylko dlatego iż wybucham niekontrolowanym, szaleńczym śmiechem.  Raz na jakiś wyprowadzają mnie na pole, znaczy to tyle iż mogę przebywać przez jakąś godzinę lub dwie z szajbusami podobnych do mnie. Ten dzień zaczął się tak samo jak każdy inny, ale był inny. Teraz siedzę na ławce, na polu oddycham świeżym powietrzem. Moje szczęście zostało przerwane gdy obok mnie usiadł jakiś nieznajomy  mężczyzna. 

- Jesteś nowy prawda ? - Nawet na niego nie spojrzałam. 

- Skąd wiesz ?

- Usiadłeś obok mnie, nikt tego nie robi.

- To coś złego ?

- Tak, w tym miejscu uchodzę za wariatkę. - Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. 

- Chyba każdy tu taki jest. 

- Przykro mi, jestem tu królową wariatów. 

- Dlaczego ?

- Co dlaczego ? 

- Dlaczego zwariowałaś ?

 - Siedzę tu najdłużej.

- To niema nic do tego. 

- Uwierz mi, że tak. 

- Wyjaśnij mi.

- Hmm z jednego więzienia zabrano mnie do drugiemu, po za tym według wszystkich tu zebranych jak długo tu siedzisz tym gorzej. 

- W takim razie tak nie powinno być.

- Nie moja w tym głowa jak powinno to wyglądać, a tak w ogóle to który mamy rok ?

- 12019 rok, pierwszy lipca. Po co Ci ta wiedza ? 

- Tak dla informacji, chciałam wiedzieć jak długo tu siedzę i w sumie nic mi to nie mówi. 

-  I co w związku z tym ? 

- Mam kilka pytań. 

- Dajesz.

- Jak wygląda świat ? 

Kitty IIWhere stories live. Discover now