17

5.9K 193 12
                                    

- Bo on... on... nie chce tego dziecka. Nie ze mną.
- Nie dowie się, obiecuje.
- Nie możesz mi nic obiecać. On powiedział ,że jak dziecko się urodzi to zrobimy test na ojcostwo. ~ I teraz mój głos się załamał. Byłam bardziej bezsilna niż kiedykolwiek.
- Nie zrobimy go. Ty go nie zrobisz. Nie dam zrobię wszystko żeby tobie i dziecku nic nie było.
- Ale to jest nie możliwe z odległości.
- Dlatego wróć Lili. Wróć do nas. Proszę.
- Nie, nie mogę. Tam jest nie bezpiecznie.
- Tu jest bezpieczniej niż tam gdzie ty jesteś. Lili jeśli chcesz możemy po ciebie przyjechać. Ja pojadę twoim samochodem a Olivier moim. Tylko proszę cię wróć do nas. Nie możemy bez ciebie normalnie funkcjonować. Wiesz co to za uczucie się budzić i wiedzieć ,że się ciebie nie zobaczy bo jesteś w innym kraju? Lili ja się boje o ciebie, o maleństwo w twoim brzuchu dlatego wróć proszę do nas.
- Max...
- Nie kończ. Jutro po ciebie będziemy. Czy ci się to podoba czy nie. Wracasz z nami do domu. Tam jest twoje miejsce, nie tu gdzie jesteś. Do jutra. ~ I się rozłączył. Nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem. Naprawdę nie mam pojęcia.

Z minuty na minutę zastanawiam się co powiem dziecku jeżeli zapyta się gdzie jest tata. Co odpowiem ,że tata cię nie chce, pochodzisz z gwałtu? Nie, tak nie może być muszę się ogarnąć. I przestać o tym myśleć.

NASTĘPNY DZIEŃ 8:28
Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam te przeklęte drzwi. Przed drzwiami zauważyłam zadowolonych Maxa i Oliviera. Kurwa zadowoleni z tego ,że mnie obudzili? Zabije ich kiedyś.
- Obudziliście mnie.
- Domyślamy się skarbie i ja za to we własnym imieniu przepraszam. Twój brat jest taki uparty ,że musiał cię obudzić.
- Ej ej ej ja jestem uparty?
- No a kto?
- Dosyć! Wchodzicie czy nie? ~ Nic nie opowiedzieli tylko grzecznie weszli.
- Spakowałaś się? ~ Zapytał Max
- Nie, nie miałam wczoraj na to siły.
- Co się dzieje? Jesteś chora? Ten dupek ci coś zrobił? ~ Zapytał zaniepokojony Max
- Co? Jaki dupek? Max tu był? Dlaczego mi nie powiedzieliście? Przyleciałbym samolotem. ~ Powiedział oburzony Olivier.
- Taaa. ~ Tylko to odpowiedziałam i odeszłam od nich. Zaczęłam się pakować.

W czasie gdy się pakowałam myślałam o tym jak to będzie znowu zamieszkać w Chicago. Jedno wiem. Nie chcę mieszkać już z bratem. Muszę się wyswobodzić z objęć brata. Poszukam sobie jakiegoś małego domku, zamieszkam w nim. Nadal będę prowadziła firmę po tacie, urodzę dziecko, wychowam je i na starość umrę. Teraz będę żyła dla mojego dziecka. Szczęśliwa będę dla dziecka ,ale co jeżeli Max się dowie ,że to jego dziecko? Na pewno zadowolony nie będzie. Nie wiem co mam robić.
- Spakowałaś się? ~ Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Oliviera.
- Prawie. ~ Stwierdziłam oschle. Nadal między nami nie było tak jak wcześniej. Nadal pamiętam jego okrutne słowa.

Po godzinie siedzieliśmy już w samochodzie. W moim ja i Olivier a w Maxa we własnej osobie on. Olivier poprosił mnie abym jechała z nim, po wielu próbach zgodziłam się. Aktualnie jedziemy samochodem, nie odezwałam się jeszcze ani słowem choć jedziemy już 25 min.
- Niezręczna jest ta cisza. ~ Powiedział po chwili Olivier.
- Taa.
- Nadal jesteś na mnie zła?
- Nie.
- Przecież widzę.
- To po co pytasz?
- Ehh. Przecież wiesz ,że nie miałem tego na myśli.
- Nie? A jakoś to powiedziałeś.
- To z emocji.
- Jakich emocji Olivier? No jakich? Przecież to moje dziecko i moja sprawa ,że potem będę kombinowała jak powiedzieć dziecko ,że pochodzi z gwałtu.
- Lili ja chcę dla ciebie dobrze.
- Wiem, ale nie miałeś prawa mnie wyzywać od dziwek. I zapamiętaj sobie ,że TOM TO GEJ.
- Co?
- No. Wiesz czasem pozory mylą.
- Lili przepraszam, proszę wybacz mi moje zachowanie. Wiem ,że zachowałem się jak totalny dupek i bardzo ale to bardzo tego żałuje.
- Wiem, że żałujesz i wiem ,że każdy mówi wiele przez emocje ,ale nie wiem czy...

Ahh wiem ,że strasznie kochacie ten Polsat😂😂 Zostawcie coś po sobie, to naprawdę motywuje💕💕

My brother's friend my teacher?Where stories live. Discover now