30

5.7K 166 3
                                    

Dzisiaj jest dzień wyjazdu. Ogólnie było bardzo fajnie. Pani Elizabeth wraz z rodziną powiedziała ,że muszę do nich jeszcze przyjechać i kazała Olivierowi mnie przywozić. Nie powiem bardzo to miłe z ich strony. Czuje się jak kiedyś, jak jeździłam z rodzicami do rodziny. Ostatnim razem widziałam się z nimi na pogrzebie mojej mamy. Wtedy stwierdzili ,że nie możemy utrzymywać kontaktów ,bo za bardzo przypominam im moja mamę. Więc w takim razie mam tylko rodzinę ze strony taty, nie jest ich dużo ,ale są i bardzo ich wszystkich kocham. Pewnie zastanawiacie się co z Olivierem i naszym pocałunkiem? Odpowiedź brzmi „nic się nie stało" zachowujemy się jakby tego nie było. Choć ja tylko udaje, mam nadzieje ,że nie widać ,że jest to udawane. Aktualnie leżę na łóżku w moim pokoju i oglądam kolejny odcinek mojego ulubionego serialu „Riverdale". Ogólnie dzisiaj mam mega lenia więc nie ruszam się z domu.
- Lili zamierzasz dzisiaj ruszyć swój tłuściutki tyłeczek z pokoju? ~ Zapytał wchodzący Olivier.
- Spadaj, wcale nie jest aż taki tłusty. ~ Powiedziałam udając obrażoną.
- Żartuje skarbie. Ale teraz tak na serio. Masz zamiar dzisiaj wyjść z pokoju?
- Tak, zaraz mam zamiar zejść do kuchni, bo jestem głodna. ~ Powiedziałam poważnie.
- Zrobić ci coś? ~ Zapytał śmiejąc się.
- Nie, dziękuje. Potem będziesz mówił ,że mam tłusty tyłek. Więc teraz wstanę i zrobię sobie fit sałatkę. ~ Powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Niunia, żartowałem. Masz kościsty tyłeczek. Co nie oznacza ,że jest płaski bo jest ładny, taki idealny.
- Chcesz go dotknąć? ~ Zapytałam udając powagę. A on podszedł i już chciał dotknąć lecz ja się odsunęłam śmiejąc się. - Żartowałam głupku. ~ Powiedziałam i go przytuliłam.
- I tak cię za niego jeszcze dzisiaj złapie. Zobaczysz.
- Tak?
- Tak.
- A co jeżeli dzisiaj idę do Maxa?
- Nie idziesz.
- A to dlaczego niby? ~ Zapytałam unosząc brew.
- Bo po pierwsze Max ma dzisiaj randkę, a po drugie przychodzi ktoś dzisiaj do ciebie. Z jednej osoby nie za bardzo się cieszę, ale zniosę ją.
- Już wiem kto będzie! ~ Krzyknęłam uradowana. - Jesteś wspaniały! ~ Powiedziałam mocno go przytulając.
- Wiem. ~ Stwierdził uśmiechając się.
- Oo i jaki skromny. ~ Powiedziałam i pstryknąłem go lekko w nos.
- Ej ej ej panienko, takie rzeczy to tylko tatuś może robić. ~ Powiedział i lekko mnie klepnął po tyłku.
- Mój tata? Kurde trochę szkoda żeby ci tak zrobił. ~ Stwierdziłam udając poważną lecz miałam straszną ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Miałem na myśli ,że ja tobie skarbie.
- Nie jesteś moim tatusiem. ~ Stwierdziłam zdziwiona.
- Nie jestem, ale czuje się za ciebie odpowiedzialny więc tak jakby jesteś. ~ Stwierdził i puścił mi oczko.
- Głupi jesteś. Wiesz? ~ Zapytałam śmiejąc się.
- Wiem. ~ Odpowiedział dumny.
- A tak w ogóle co to miało znaczyć ostatnio jak leżeliśmy na kanapie?
- Ale co? Nie rozumiem.
- Dobrze wiesz co.
- Nie wiem skarbie. ~ Powiedział śmiejąc się. - Wytłumacz mi o co chodzi. ~ Poprosił
- A twoja ręka w na moim intymnym miejscu? ~ Zapytałam unosząc brew.
- Fajnie było, była taka miękka, ogoloną, malutka. ~ Powiedział rażony.
- Olivier. Stop. Nie zapędzaj się. ~ Rozkazałam lecz po chwili zaczęłam się głośno śmiać. Pewnie zastanawiacie z czego się śmieje? A mianowicie Olivier się podniecił.
- Z czego się śmiejesz? ~ Zapytał dziwiono.
- Z ciebie. ~ Stwierdziła lekko się opanowywując.(nwm czy dobrze napisałam)
- Co we mnie jest takiego śmiesznego?
- To. ~ Powiedziałam i wskazałam palcem na jego nabrzmiałą męskość.
- Widzisz jak na mnie działasz? ~ Zapytał uśmiechając się.
- Widzę. ~ Powiedziałam lekko się uśmiechając. Klepnęłam go lekko w tyłek i wyszłam ze swojego pokoju z zamiarem zrobienia sobie fit sałatki.

Robiąc sałatkę poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Oczywiście od razu domyśliłam się ,że to Olivier, lecz źle pomyślałam.
- Cześć skarbie.
- Tom! Tęskniłam! ~ Powiedziałam i mocno go przytuliłam.
- Ja za tobą też mała. ~ Powiedział mnie tuląc.
- Gdzie Naomi i Harry? ~ Zapytałam.
- Przyjadą później bo muszą coś załatwić. ~ Stwierdził.
- Okej. ~ Przytaknęłam. - Chcesz sałatki? ~ Zapytałam podchodząc do blatu i kończąc moją sałatkę.
- Nie, dzięki.
- Okej. ~ Przytaknęłam. - Oli chcesz sałatkę? ~ Krzyknęłam do chłopaka.
- Nie jestem królikiem niunia. Pamiętaj. ~ Odkrzyknął.
- Jeszcze zobaczymy tłuściochu. ~ Powiedziałam udając obrażoną lecz na moich ustach widniał szeroki uśmiech.
- Tłuściochu? Mówisz o swojej pięknej tłustej dupci? ~ Zapytał odkrzykując mi.
- Pierdol się złamasie. Nigdy nie dotniesz mojej pięknej tłustej dupci. ~ Odpowiedziałam.
- A skąd wiesz ,że nie dotknąłem już? ~ Zapytał.
- Chodź tu oblechu. Nie będziemy krzyczeć. ~ Powiedziałam a na moje zwołanie zaraz był.
- Tłusty tyłek? Ja bym powiedział ,że w sam raz. ~ Stwierdził Tom.
- Nie, cipkę ma w sam raz. No dobra. Przyznaje ci racje dupcie też ma fajną. ~ Powiedział Olivier i puścił mi oczko.
- Czy ja o czymś nie wiem? ~ Zapytał się zdziwiony Tom.
- Szkoda gadać. Olivier, może wytłumaczysz? ~ Zaproponowałam unosząc brew.
- Co? Dlaczego ja? ~ Zapytał Olivier.
- Zacząłeś to dokończ. To wy sobie rozmawiajcie a ja idę w spokoju zjeść. ~ Powiedziałam wymijając ich z miską w której znajdowała się sałatka.

W końcu rozdział!  Przepraszam ,że tak długo niczego nie było, ale naprawdę mam bardzo dużo nauki i nie mam szans na napisanie rozdziału😞 Nie wiem kiedy będzie następny. Postaram się jak najszybciej napisać.❤️

My brother's friend my teacher?Where stories live. Discover now