Rozdział 7

12.5K 635 179
                                    

— U kogo spałaś? — powtórzył pytanie, a ja stałam oniemiała.

— U Diany. — wyjąkałam.

— Nieprawda. Słyszałem, że u jakiegoś chłopaka.

— Dobra, powiem ci prawdę. — spojrzałam na Lily, która kręciła głową. — U Lucasa. — uniósł brwi w górę.

— U Lucasa? — był zdenerwowany, a ja to czułam. — Ciekawe. Ciekawe jakim, kurwa, cudem? — podszedł bliżej, przez co troszkę się przeraziłam. — Powiesz mi? — chwycił mój nadgarstek.

— Puść mnie. — wyrwałam mu się, a Lily zakrywała usta dłonią.

— Normalnym cudem.

— Jasne. — prychnął.

— Hej, co się dzieje? — akurat musiała przyjść Kasie.

— Nieważne. — rzuciłam.

— Nie spałaś u Luke'a. — powiedział oschle Andrew.

— Co? — Kasie była zszokowana. Właśnie mogła mnie wydać. Bo to ona tam spała. — No właś...

— No co tam ludzie? — Luke objął mnie ramieniem. — Przepraszam za brak kontaktu w nocy z tą panią, ale jak ktoś u mnie nocuje, to zabieram mu cały czas. — uśmiechnął się szeroko, a ja nie wiedziałam, co robić.

— Ale... — Kasie chciała coś powiedzieć.

— No tak, mówię poważnie. Ze mną nie ma nudy. — przerwał jej szybko.

— To dlaczego przyjechałaś z Colinem? — dalej to drążył, a ja bałam się, że prawda zaraz wyjdzie na jaw.

— Stary — Luke się zaśmiał — myślisz, że byłbym w stanie sam prowadzić? Zaraz mamy lekcje, więc musimy cię zostawić, mam nadzieję, że się nie gniewasz?

— Absolutnie. — po czym odszedł. Miałam ochotę za nim pobiec i wyjawić całą prawdę, ale wiedziałam, że to się nie skończy dobrze. I tak już było źle.

— Dziękuję... — tylko tyle byłam w stanie wydusić.

— Nie ma za co. A ty, buzia na kłódkę, hmm? — zwrócił się do Kasie. — Przecież nie chcesz niszczyć związku przyjaciółce, prawda?

— Tak... — miała dziwną minę. Ciekawe czy ona wie, że ja wiem o jej numerkach z Lucasem. Chłopak nas zostawił, a my poszłyśmy do klasy. Jak się okazało, na wspólną matmę. Zajęłyśmy miejsca i przez połowę lekcji się nudziłyśmy. Matematykę każda z nas miała w małym paluszku. Dopiero w połowie, Kasie zaczęła się do mnie rzucać.

— Czemu go okłamujesz?

— Skąd wiesz, że ona kłamie? — szepnęła zdziwiona Lily. Kasie otwarła usta, jakby chciała odpowiedzieć, ale po chwili je zamknęła.

— Ja... Ja po prostu wiem, kiedy ona oszukuje, bo dużo razy grałyśmy w karty. — zaczęła nerwowo gryźć ołówek.

— Marne wytłumaczenie. — skomentowała blondynka.

— Panie są na kawie, czy co? — zapytała nas profesor Bohen.

— Nie proszę pani, przepraszamy. — spiorunowałam je wzrokiem i wróciłam do lekcji.

Nie wierzę w przypadki, ale właśnie do sali wszedł Colin z Lucasem i jakąś dziewczyną, której dawno nie widziałam. Z opowieści Lily i Kasie pamiętałam, że na imię jej Sophie.

Sophie nie była brzydka, ale nie była też wybitnie ładna, miała czarne włosy do łopatek i brązowe oczy. Była też ciut przy sobie.

Colin pomachał w stronę naszego stolika, patrząc na moją przyjaciółkę. Odmachała mu zdziwiona i próbowała doszukać się wyjaśnień w moich oczach. Mnie oczywiście to ucieszyło, bo nie jestem głupia i doskonale zdaję sobie sprawę, że wpadłam mu w oko. Ale ja kochałam Andrew.

Jedna nocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz