Rozdział 22

8.1K 477 145
                                    

Perspektywa Raven 

— Cholerny dżem. — przeklęłam pod nosem. Nie poszłam po niego, bo jestem tak miła jak Lily, ale dlatego, że gdybym się nie przewietrzyła, sama bym się porzygała. Zażyczyła sobie malinowego, a ja widziałam wszystkie smaki, oprócz tego. - Może ogórki będą lepsze?

— Z kim rozmawiasz? — podskoczyłam, kiedy Colin mnie o to zapytał. Odwróciłam się i wstałam. Dżemu nie znalazłam.

— Czasami mówię sama do siebie. — wzruszyłam ramionami.

— Uuu... - cmoknął ustami. — Czy to przypadkiem nie jest schizofrenia? - uśmiechnął się.

— Nie, tylko lubię porozmawiać z inteligentnym człowiekiem. — zaśmiał się.

— Co tu robisz? — włożył ręce do kieszeni.

— Szukam dżemu malinowego.

— Nie znajdziesz. Lucas ma uczulenie na maliny. Po co ci dżem? — zmarszczył czoło.

— Sophie ma jakieś zachcianki. Lily poleciała po herbatę, a ja po dżem. — rozłożyłam ręce w geście obronnym. —No cóż, nie ma to nie ma. Wracam. —wskazałam palcem za siebie na drzwi. Kiedy obok niego przechodziłam, złapał mnie za rękę i zatrzymał. Spojrzałam na niego zaskoczona. Był głowę wyższy, ale nawet nie wiem dlaczego zwróciłam na to uwagę.

— Jesteś taka śliczna. — szepnął, a ja zdumiona otwarłam usta. Przeszły mnie ciarki, kiedy zawiał wiatr, ale nie tylko dla tego.

— Dziękuję...

— Cssiii... — zamknął mi usta kciukiem, a potem jeździł nim po nich. Drugą ręką objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Moje serce biło jak oszalałe, jego było spokojne. Czułam jego ciepły oddech i jednocześnie obawiałam się tego, co zamierzał zrobić. Dłoń, która przed chwilą spoczywała na dolnej części mojej twarzy, powędrowała w górę i wplotła się w moje włosy, tuż po tym poczułam jego wargi na swoich. Były chłodne, ale smakowały słodyczą, jakby tuż przed tym jadł jakiś owoc.

Colin mnie pocałował.

Mimo, że chwila była cudowna i magiczna, musiałam to przerwać. Z pretensją wyrysowaną na twarzy odsunęłam się od niego i popchnęłam chłopaka.

— Raven! — krzyknął za mną, kiedy próbując się opanować, odchodziłam. — Raven. — złapał mnie za ramię, ale mu się wyrwałam.

— Zostaw mnie! - wrzasnęłam, patrząc mu w oczy. Widziałam w nich żal, smutek i błysk. Stał w miejscu, a ja wybiegłam z imprezy.


* * *

Obudziłam się z potwornym bólem głowy, a nawet nic wczoraj nie piłam. Ostatnie co pamiętam, to Colin.

Po co, dlaczego on to do cholery zrobił? Zrozumiałabym, gdyby nie miał dziewczyny, ale... ją miał. I to była moja najlepsza przyjaciółka.

Wzięłam zimny prysznic, aby wszystko przemyśleć i postanowiłam, że powiem o tym Lily. Bez wahania wysłałam jej wiadomość z informacją, że czekam na nią o czternastej. Do tego czasu siedziałam i tępo patrzyłam w okno licząc, że wreszcie ją ujrzę.

— Hej! — rzuciła. Weszła sama. — A tobie co się stało? — rzuciła mi zdziwione spojrzenie, a mi chciało się płakać. Niczego nieświadoma, szczęśliwa. Aż żal było mi jej to mówić. Usiadła naprzeciwko mnie, wyczekując wyjaśnień.

— Muszę ci coś powiedzieć. — nasze oczy się spotkały. Nadal miała na twarzy uśmiech.

— Mów. — rozłożyła ręce.

Jedna nocWhere stories live. Discover now