Rozdział 20

8.6K 482 81
                                    

Czwartek zaczął się bardzo przyjemnie. Dostałam telefon od mamy z informacją, że jutro mam sesję. Mimo, że tym razem to ja miałam być fotografowana, i tak się cieszyłam. Z ogromnym uśmiechem usiadłam na moim miejscu na przerwie obiadowej.

— Hej. — powiedziałam, stukając butelką wody o blat.

— No hej, hej. Coś ty taka uradowana? — Lily uniosła brwi. — Nie... — nagle posmutniała. — Proszę nie mów, że wróciłaś do Andrew. — wszyscy spojrzeli na mnie przestraszeni.

— Co? Nie! — klepnęłam się w czoło otwartą dłonią. — Oczywiście, że nie. — blondynka odetchnęła z ulgą, jej chłopak zrobił to samo.

— Więc, czym się tak cieszysz? — dopytywała Charlotte.

— Jutro sesja! — zatańczyłam połową ciała na znak szczęścia. — Chcę cię tam widzieć. — wskazałam na Lily.

— Robisz zdjęcia, czy będą robione tobie?

— To drugie.

— Nie przepuszczę tego. Jasne, że się zjawię. — zapewniła mnie. Na jej twarz wkradł się cień przerażenia.

— Co jest? — nie byłam jedyną, która to zauważyła. Wyprzedził mnie Luke.

— Martwię się tym referatem. Oceny będą w poniedziałek, bo oczywiście większość odda to dopiero jutro. — przewróciła oczami i włożyła do ust rzodkiewkę.

— Nie masz czym. — Colin wzruszył ramionami. — Przecież to logiczne, że dostaniesz dobra ocenę.

— Ale ja nie mogę dostać dobrej... — odparła smutno. — Musze dostać najlepszą.

— Podaj mi dłonie. — powiedział Lucas, który siedział naprzeciwko niej. Zdziwiła się, ale postąpiła tak, jak sobie zażyczył. — Przekazuję ci moją moc farta. — spojrzała na niego rozbawiona, a on szeroko się uśmiechnął. Co ciekawe Colin miał to głęboko gdzieś. Nawet troszeczkę zazdrości się u niego nie pojawiło. Albo tak dobrze to ukrywał, w co wątpię.

— Świetnie. — syknęła Charlotte, chyba nieświadomie, że zrobiła to na głos. Rzuciłam jej pytające spojrzenie. — Muszę jechać po brata. — zebrała swoje rzeczy. Była zdenerwowana. — Cześć. — pocałowała wszystkich w policzek na pożegnanie. Zauważyłam, że ma identyczną jeansową kurtkę co ja. Uśmiechnęłam się w duchu na tę myśl, ale było mi jej żal. Nic szczególnego od tamtej pory, kiedy przyszła z podbitym okiem się nie stało, ale i tak miałam obawy.

— W środku lekcji? — zapytał Lucas.

— Nie masz pojęcia, co ona z nim ma. — pokręciłam głową.

— Cześć wszystkim! — do stolika dosiadła się Erica.

UGH. Czy ona się odczepi? Jedyny plus jest taki, że Erica nie jest głupią, pustą laską, która świeci cyckami ale mózgu jej brak. Tylko o co do cholery jej chodzi z tym, że tak po tym konkursie lata za „naszymi" chłopakami. Usiadła tam, gdzie wcześniej Lottie, a Luke odruchowo się odsunął, co mnie rozbawiło.

— Gdzie Sophie? — zapytała nagle Lily.

— Nie słyszeliście? — Erica się zdziwiła. — Nie wierzę, Instagrama nie przeglądacie? — parsknęła śmiechem. — Był taki melanż u niej w domu, że kac morderca nadal ją trzyma. — zaczęła się śmiać. — Kurczę, zapomniałam! Muszę was opuścić. — zrobiła smutną minę.

— Już tęsknię. — rzucił ironicznie Lucas, na co się skrzywiła. Kiedy w końcu sobie poszła, postanowiłam zapytać szatyna o pewną rzecz z dnia konkursu.

Jedna nocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz