Rozdział 10

10.8K 538 437
                                    

Miesiąc później 

Czytałam właśnie „Opowieść wigilijną" mimo, że wcale nie na to pora. Tak strasznie nie chciałam iść na lekcje, więc zwyczajnie z nich uciekłam. Ku mojemu zaskoczeniu, Charlotte do mnie dołączyła. Zamknęłam książkę, aby z nią porozmawiać, bo zapowiadało się na naprawdę interesującą rozmowę.

— Co ty taka uradowana? — zapytałam, kiedy usiadła naprzeciwko mnie.

— Udało się. — stukała paznokciami o panele.

— W sensie?

— LILY I COLIN SĄ RAZEM! — krzyknęła, przybijając mi piątkę.

Przez ostatnie dni wszyscy prócz Kasie, im kibicowaliśmy. Lil opowiadała nam o każdym spotkanie z nim, a w zasadzie o każdej randce. To tylko kilkanaście dni, a już się w sobie zakochali.

— Ale udawaj, że nie wiesz, bo oni chcieli ci to powiedzieć osobiście. — poprosiła.

— Okay. — roześmiałam się. — Mówiła, jak to się stało?

— Nie, powiedziała, że powie nam wszystkim, jak się u niej spotkamy. Jej rodzice jadą do dziadków, więc pozwolili jej nas zaprosić. — zaklaskała entuzjastycznie. — Boże! To będzie teraz najpopularniejsza para w szkole. Jak w filmach! — przypomniało mi się, co mówił Colin o filmowych stereotypach, tej pamiętnej jednej nocy.

— Co tam z Andrew? — zapytała flirciarskim głosem.

— Nie pojawił się na ostatniej sesji. Gdybym wiedziała, zaprosiłabym ciebie. — przewróciłam oczami. — Ale miał ważny powód. Jego tata miał wypadek i musiał zostać z nim wtedy, bo jego mama jechała gdzieś tam... Ale poza tym nic złego nie zrobił, wręcz przeciwnie! — uśmiechnęłam się szeroko na tę myśl. — Pojechaliśmy na plaże. Laska słuchaj, zawiązał mi oczy i zaprowadził w tak piękne miejsce, że z chęcią bym tam wróciła na zawsze. Urządził tam piknik, pływaliśmy, a kiedy zrobiło się ciemno... To chyba sama wiesz.

— Pod gwiazdami. Ale zazdroszczę. Ja to chyba nigdy nie znajdę chłopaka. — Lottie przez ten czas zrobiła się bardziej gadatliwa.

— Na każdego ktoś czeka. Ludzie są sami z wyboru, nie dlatego, że nikt ich nie chce. — powiedziałam. Dokładnie tak też uważałam.

— Jakoś nie zauważyłam. Ty masz Andrew, Lily Colina, Kasie Luka, a ja? — wybuchnęłam śmiechem.

— Kasie i Luke? Nie ta bajka. Po pierwsze skończyli z tym sypianiem, po drugie Lucas to nie jest typ chłopaka, który się angażuje. Śmiało, bierz się za niego.

— Oszalałaś!? — uderzyła mnie w ramię. — Nie jest w moim typie. I z wyglądu i z charakteru. — w naszych uszach rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Podniosłyśmy się i opuściłyśmy bibliotekę. Na korytarzu było tłoczniej niż zwykle, jak się okazało, ze względu na „najpopularniejszą parę".

— Uważaj, ona cię zostawi. — Lucas szepnął mi to, stojąc za mną. Odwróciłam się i spojrzałam na niego wzrokiem typu „serio?".

Kiedy para uroczych blondasków była już przed nami, wszyscy udawali, że robią coś na telefonie, byleby tylko nie musieć z nimi rozmawiać. To było chamskie z ich strony, nawet Charlotte, która się tak podniecała tym związkiem, to robiła.

— Nie jesteś zaskoczona? — zapytała Lily, szczerząc się.

— Nie. — zrobiłam im zdjęcie. — Szczęścia, takie tam. Nieważne... — posmutniałam, bo oglądając zdjęcie, niechcący przewinęłam na następne. Zrobiłam je na ostatniej sesji. Bez Andrew.
Chociażnie byłam pewna, czy tylko to bo powodem mojego smutku.

Jedna nocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz