Rozdział #8

320 9 1
                                    

  TROSZECZKĘ NAM AKTYWNOŚĆ SPADŁA...

Obudziłam się o 7.48. Zeszłam szybko na dół, poszukać rodziców. Znalazłam ich w kuchni. Z mamą dalej nie rozmawiałam.

-Tato, dasz mi kasę? Bo muszę sobie kupić ubrania.

-A ile chcesz?

-No nie wiem.

Nagle usłyszałam, że ktoś zbiega ze schodów. To Kuba. Po chwili stał przy mnie i zaczął:

-Daj jej dużo. Ona chce sobie kupić jasne ciuchy. - Spojrzałam na niego z pod uniesionych brwi.

-To prawda?

-No, tak. - powiedziałam cicho.

-Dam ci 300 zł, wystarczy?

-Wystarczy, na pewno.- Moje oczy zrobiły się jak 5-cio złotówki. Spojrzałam na brata a ten się tylko uśmiechnął i pobiegł na górę do swojego pokoju. Podziękowałam tacie i pobiegłam do swojego pokoju. Zamierzałam jeszcze chwilkę poleżeć ale nie było mi to dane. Kuba wtargnął do mojego pokoju i się zaczął głupio uśmiechać.

-Z kim idziesz na te zakupy?

-Z Julką i być może z Mi... - Już nie żyje...

-I z kim?

- Z nikim.

-Mów.

-Eh... no dobra. Z Michałem. - Powiedziałam ciszej.

-Co to za Michał?

-Mój kolega.

-A, o której idziecie?

-Zależy, o której Julka się obudzi po wczoraj.

-Byliście na imprezie?! Beze mnie?!

-A chciałeś iść?- zaśmiałam się głośno a ten rzucił we mnie poduszką. Oczywiste było, że po chwili także oberwał. Kocham Kubę ale jest strasznie nadopiekuńczy. Wiem, że to co się stało on przeżył chyba bardziej ode mnie ale nic takiego się już nie zdarzy. 

-Idziemy robić śniadanie? Jestem bardzo głodna.

- Mam lepszy pomysł. Ty zrobisz śniadanie a ja popatrzę.

-Chciałbyś. Dziś ty robisz jedzenie a ja kawę.

-Ryzykujesz spaleniem kuchni. A co sobie pani życzy na śniadanie?- Powiedział i się głupio wyszczerzył. Hmm... pomyślmy. Co ja chcę?

-Gofry

-Więcej pracy mi daj, bo za mało...- powiedział sarkastyczne.

-Co?

-Nic, nic już idę.

Wyszliśmy z mojego pokoju i skierowaliśmy się do kuchni. Rodziców już nie było. Kuba pierwsze co zrobił, oczywiście włączył muzykę.  On nigdy nic bez muzyki nie zrobił. Zabraliśmy się do pracy. Ja zaczęłam robić latte z dużą ilością dodatków a mój brat gofry z owocami. Nie obyło się również bez bitej śmietany. Mój nienormalny brat zaczął wojnę. Ja ją skończyłam i kazałam mu sprzątać. Jestem najlepszą siostrą na ziemi. Po skończonych czynnościach postawiliśmy nasze śniadanie na stole i zaczęliśmy jeść.

-A może poszedłbym z wami na te zakupy?

-Zanudzisz się.

-Nie zanudzę. Pogadam z Michałem.

-Ta. Pff...po godzinie zaczniesz jęczeć, że się nudzisz.

-Dobra nie idę, ale nie długo mam go poznać. Zrozumiano?

-Mhm...

Wstawiłam brudne naczynia do zlewu i poszłam do pokoju. Usiadłam na łózko i wzięłam telefon do ręki. Jest godzina 11.54. Zadzwonię do imprezowiczki. Może już wstała.

-Halo - usłyszałam głos w słuchawce.

-Królowa imprezy już wstała?

-No, można tak powiedzieć, a co?

-Pamiętasz, że miałyśmy dziś iść do galerii na zakupy?

-Yyy.... zapomniałam...- wiedziałam

- Ale będziesz szła czy nie?

-Tak ale dopiero o jakiejś 14, bo muszę się ogarnąć po wczoraj. 

-A, o której wczoraj wróciliście?

-O 6 nad ranem. A Michał też idzie?

-Nie wiem. Mogę zapytać ale nie wiem czy się nie będzie nudzić.

-No to ty do niego zadzwoń a ja idę się ogarnąć. Przyjdę do ciebie o 14.

-Ok to pa.

-Papa - powiedziała i się rozłączyła. Chyba z Remkiem się polubili. A raczej na pewno. To teraz tylko muszę zadzwonić do Michała. On raczej na pewno już nie śpi.

-Halo

-Cześć Michał, idziesz ze mną i z Julą do galerii? 

-Mogę iść, a co będziecie kupować?

-Będziemy mi wybierać ubrania.

-A o której?

-O 14 Jula do mnie przychodzi. Ty też możesz.- zaproponowałam

-Ok, to będę. Pa.

-Papa

To teraz muszę się przygotować...

Wciąż cię kocham.../Multi i LavmoonyWhere stories live. Discover now