PRZEPRASZA, ŻE NIE BYŁO WCZORAJ ROZDZIAŁU. NIE MIAŁAM ZA BARDZO CZASU. ALE JUTRO WLECĄ ZA TO DWA. UWAGA, BO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!
Obudziłem się o 10.15. Dziewczyny już nie był obok mnie. Usiadłem na krańcu łóżka i przetarłem twarz dłońmi. Rozglądnąłem się dookoła ale brunetki nie zobaczyłem. Dopiero po chwili usłyszałem hałas w kuchni. Ubrałem mój t-shirt i skierowałem się we wcześniej wspomniane miejsce. Sylwia czegoś zawzięcie szukała.
-Czego szukasz?
Ta tylko spojrzała na mnie i mało co się nie przewróciła.
-Jezu. Nie strasz mnie tak więcej. Szukam przyprawy do ziemniaków , bo do obiadu będzie mi potrzebna . Zrobiłam nam kanapki, chcesz to weź sobie. Leżą na blacie.
-A ty?
-Ja zjem później, bo teraz muszę iść do sklepu Zaraz wracam. Zjedz te kanapki i na mnie nie czekaj.
-Poczekaj.- Złapałem ją za rękę. - Ja pójdę. - Uśmiechnąłem się do niej.
-Nie no ja już pójdę. Nie będę cię specjalne z domu wyciągać.
-Ja pójdę. Ty idź zjedz śniadanie. Przebiorę się i będę wychodzić.
Sylwia jeszcze chwile protestowała ale zaraz odpuściła. I tak bym się jej nie posłuchał. Wziąłem resztę moich rzeczy i skierowałem się do łazienki. Po 10 minutach byłem już ogarnięty. Przytuliłem dziewczynę i wyszedłem z domu. Szedłem chodnikiem nigdzie się nie śpiesząc. Nagle zobaczyłem Julkę razem z Remkiem. Szli gdzieś razem trzymając się za ręce. Patrzyłem się na nich jeszcze przez chwilę po czym poszedłem w stronę sklepu. Wszedłem przez metalowe drzwi i skierowałem się do działu z przyprawami. Zabrałem potrzebną rzecz i poszedłem jeszcze do działu ze słodyczami. Wziąłem żelki, kinderki, lizaki i ciastka po czym skierowałem się do kasy. Zapłaciłem i wróciłem do domu Sylwii. Dziewczyna siedziała na kanapie i oglądała jakiś program. Zaniosłem rzecz potrzebną do obiadu do kuchni i wróciłem ze słodyczami do brunetki.
-Miałeś iść tylko po jedną rzecz.- Zaśmiała się i zabrała żelki z torby.
-Ale chyba nie narzekasz, co?
-No nie narzekam, nie narzekam.
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy. Zastanawiałem się czy powiedzieć jej, że widziałem Remka i Julkę. Może ona sama powinna jej to powiedzieć? Dobra, powiem jej.
-Wiesz kogo widziałem?- Pokręciła głową na nie.- Julkę i Remka. Szli gdzieś trzymając się za ręce.
-Co?! Oni są razem?
-Nie wiem. Widziałem ich może przez 20 sekund.
-Ale czemu mi nie powiedziała?
-Może stwierdziła, że to jest za świeża sprawa?
-Może...
-Ej...Nie przejmuj się tym. Pewnie niedługo ci powie. A teraz jedz żelki.- Zaśmiałem się na co dziewczyna rzuciła we mnie żelkiem. Po chwili oboje się śmialiśmy. Oglądaliśmy razem telewizje. Po godzinie wyłączyliśmy sprzęt i skierowaliśmy się do kuchni. Zaczęliśmy robić obiad. Po chwili zszedł do nas skacowany brat Sylwii. Dziewczyna zaśmiała się na jego widok i wróciła do gotowania. Po 2 godzinach obiad był już zjedzony. Cała nasza trójka zaczęła się wygłupiać i skończyło się na tym, że ja leżałem na ziemi, bo zostałem zwalony z kanapy, Kuba leżał na stole cały mokry, bo wylała mu się woda ze szklanki a Sylwia nagrywała nas na snapa.
-Teraz to sprzątajcie gamonie.
-Ej, to ty na mnie wylałaś wodę! - Oburzył się Kuba. Dziewczyna jedynie uciekła a ja zaraz za nią. No przepraszam Kuba, sprzątasz. Wbiegliśmy do pokoju dziewczyny i zamknęliśmy go na klucz, bo chłopak biegł za nami. Chciał wbiec do pokoju ale jedynie co udało mu się zrobić to uderzyć twarzą w drzwi. Z Sylwią tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu. Kuba tylko zszedł na dół sprzątać. Coś czuję, że się odwdzięczy.
~~*~~
Wyszliśmy z domu i poszliśmy na spacer do parku. Usiedliśmy na ławce. Chwilę rozmawialiśmy gdy nagle zobaczyliśmy jakąś parę. Nie zwrócilibyśmy na nich uwagi gdyby to nie byli nasi przyjaciele. Całowali się. Stwierdziliśmy z Sylwią, że do nich podejdziemy. Szliśmy bardzo cicho, a jak byliśmy już na miejscu krzyknęliśmy:
-Co tam u was!
Oni od razu od siebie odskoczyli. Mieli miny jakby zobaczyli ducha. Z Sylwią nie mal nie posikaliśmy się ze śmiechu.
-Ale.. co wy tu robicie?- Zapytał Remek nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Julka była jak burak. Jeszcze jej nigdy takiej nie widziałem.
-Postanowiliśmy przyjść do parku. Usiedliśmy tam na ławce. Zobaczyliśmy was i postanowiliśmy do was podejść.- Sylwia uśmiechnęła się chytrze po czym dodała.- A wy co tu robicie?
-Yyy...nic.- Odezwała się Julka.
-Ta jasne. Przyznajcie się, że jesteście razem. Widziałem was rano.
-Tak, jesteśmy razem.
-To gratulacje. Może pójdziemy to uczcić do jakiejś kawiarni? - Zaproponowała Sylwia.
-My już musimy się zbierać.
-No dobra to pa...
-Pa. Zobaczymy się kiedy indziej.
Sylwia pov.
Zaczął padać deszcz. Nie wiem czemu nie chcieli z nami iść. Może Julka już mnie nie lubi? Nie chcę jej stracić. A może po prostu nie ma czasu. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Michała.
-Słuchasz mnie?
-Tak, tak... Znaczy nie. Przepraszam, zamyśliłam się.
-Dobra, powtórzę ale teraz mnie słuchaj. - Przytaknęłam- Zapytałem się czy chcesz iść we dwójkę do tej kawiarni.
-Jasne, że chcę.
Po tych słowach Michu pociągnął mnie za rękę. Jemu się to nigdy nie znudzi... Biegliśmy jakieś 30 metrów po czym zatrzymaliśmy się pod kawiarnią. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach. Szłam zająć stolik gdy nagle na kogoś wpadłam. Tym kimś był mój dawny przyjaciel Mateusz. Jakieś 4 lata temu wyjechał z Warszawy i utraciliśmy ze sobą kontakt.
-Mateusz?
-S...Sylwia?
-Jak ja cię dawno nie widziałam.- Rzuciłam się na niego i mocno go przytuliłam.
-Tęskniłem.- Wyszeptał mi do ucha.
-Ja też.
-Chodź usiądź z nami.- Zaprosiłam chłopaka na co on skinął głową.
Usiedliśmy we trójkę przy stoliku.
-Mateusz to jest Michał. Michał to jest Mateusz. -Zapoznałam ich ze sobą. Michał chciał podać mu rękę ale Mateusz nie zwracając na niego uwagi spojrzał na mnie. Chciałam przerwać tą napiętą atmosferę więc rozpoczęłam rozmowę:
-Kiedy wróciłeś?
-Wczoraj. Już na stałe.
-To świetnie. A jak było w Holandii?
-Nawet okej, ludzie trochę dziwni ale jakoś się przyzwyczaiłem.
-A przyjechałeś z rodzicami czy sam?
-Sam. Rodzice woleli zostać.
-Jejku, jak świetnie, że odnowimy kontakty.
-Dokładnie.
-Dobra ja już idę. Na razie. -Powiedział Michał.
-Ej poczekaj. - krzyknęłam za nim ale mnie nie słuchał.
Nie rozumiem, o co mu chodzi?
Michał pov.
Wyszedłem z kawiarni. Ludzie patrzyli na mnie jak na debila, bo lał deszcz a ja w samej bluzie idę sobie powoli przez miasto. Musiałem wyjść. Miałem dość patrzenia na nich. A ten Mateusz to dziwny jakiś. Chciałem podać mu rękę a ten miał mnie w dupie. Sylwia tak samo. Pewnie jakbym się nie odezwał to pewnie by nawet nie zauważyli, że sobie poszedłem. Czemu Sylwia nie widzi jaki on jest wredny. W ogóle czemu ja się tak spinam. Ona jest tylko moją przyjaciółką. Nie mam o co być zazdrosny. A może mam. Sam już nie wiem...
..............................................
1041 słów