Rozdział #15

256 9 2
                                    

3 dni później...

Michał pov.

Jestem właśnie w studiu i kończę nagrywać piosenkę. Ostatnio poświęciłem mój czas muzyce. Nie można olewać fanów. Czekają na coś nowego więc trzeba im to dać. Bardzo podoba mi się ta nutka. Serio. Od jakiegoś czasu nie miałem pomysłów na nowe teksty a teraz mam połowę zeszytu zapisaną. Nie będę ich wszystkich teraz upowszechniał ale może kiedyś...

Dziś mam plan, żeby spotkać się z Sylwią. Żeby było tak jak dawniej. Z jednej strony żałuję, że jej powiedziałem o moich uczuciach a z drugiej nie. Żałuję, bo Sylwia nie traktuje mnie już jak kumpla a nie żałuję, bo nie muszę już ukrywać, że mi się podoba. 

Właśnie wyszedłem ze studia. Wybrałem numer Sylwii i nacisnąłem zieloną słuchawkę.

Pierwszy sygnał...

Drugi sygnał...

Trzeci sygnał...

Nie odebrała. Później jeszcze raz zadzwonię. Pewnie nie może rozmawiać.

Wsiadłem do swojego mercedesa i odjechałem z piskiem opon. Pojechałem do domu. Pod drzwiami mieszkania zauważyłem kopertę na wycieraczce. Kurwa, listonosz nie wie gdzie mam skrzynkę?! Przekroczyłem próg drzwi i skierowałem się do kuchni. Oparłem się o blat i zacząłem otwierać kopertę. Wyjąłem ze środka list i przeczytałem go:

Witam cię, Michale.

W tym momencie informuję cię, żebyś pilnował swojej laluni. Jest mi coś winna. Mój brat przez nią wylądował za kratkami, więc musi zapłacić za swoje winy. Gdy tylko zawiadomisz psy, Szewczyk już nigdy nie zatrzepocze rzęsami. Jeżeli chcesz ją uratować, musisz przynieść 30k nad jezioro i umieścić je między dwoma deskami pod ławką. Masz na to 24h. TWÓJ WYBÓR. No chyba, że wolisz, aby Sylwia wyglądała tak jak 3 lata temu.

Do tego było dołączone zdjęcie Sylwii. Miała związane ręce, nogi i usta. Płakała...

To zabolało najbardziej. Nienawidziłem gdy płakała. Muszę mieć ją przy sobie. Tylko co ja mam teraz zrobić?! Kurwa... nie mogę zawiadomić policji... To wtedy byłby koniec. Zapłacę im te 3o tysięcy... Będę o nią walczył...

Zapakowałem list razem ze zdjęciem do koperty i schowałem do mojego biurka. Wybiegłem z domu zakluczając drzwi i wsiadłem do swojego samochodu. Z piskiem opon wyjechałem na drogę.

Bardzo się bałem, że coś mogło stać się Sylwii. Nie wybaczyłbym sobie tego. W końcu tylko ja mogę ją uratować. Kurwa. Zawsze się coś musi spieprzyć... 

Po krótkiej chwili dotarłem pod dom Sylwii. Zapukałem w drzwi. Otworzył mi brat brunetki.

-Co jest stary?- Spytał, wpuszczając mnie do środka.

-Jest Sylwia?

-Tak, w swoim pokoju.

-Dzięki.- Rzuciłem i pobiegłem w stronę wspomnianego pomieszczenia. 

Wleciałem jak poparzony i rozejrzałem w poszukiwaniu brunetki. Odetchnąłem z ulgą, gdy zauważyłem ją stojącą na środku pokoju z telefonem. Uśmiechnąłem się szeroko i ją mocno przytuliłem.

-Michał, co ci jest?

-Martwiłem się... Nie odebrałaś telefonu a później te li...- W tym momencie urwałem. Nie mogłem jej o tym powiedzieć. 

-Co?

-Nic... Pomyliłem coś.

-No dobra. Uznajmy, że ci wierzę.- Powiedziała bardzo podejrzliwym głosem. Po chwili jednak dodała.- Michał, bo ja się zastanowiłam już i chcę być z tobą.

Moje oczy powiększyły się 3-krotnie. Byłem cholernie szczęśliwy, chociaż się bałem... Czemu akurat teraz ktoś musi się wpieprzać w nasze życie? 

-N-na- prawdę?!- Zapytałem nie dowierzając. Brunetka tylko skinęła głową na tak i uśmiechnęła szeroko. 

Przytuliłem ją jeszcze mocniej i pocałowałem. Zaskoczyłem ją, lecz po chwili odwzajemniła go. Nasze usta pasowały do siebie jak żadne inne. Pocałunek przepełniony był miłością. Potrzebowaliśmy tego. Pragnęliśmy siebie nawzajem. Nie był on zachłanny, lecz bardzo delikatny.

Odkleiliśmy się od siebie po paru sekundach. W tym momencie poczułem pewną pustkę. Naprawdę jej potrzebowałem. Skierowałem swój wzrok na dziewczynę. Jej policzki delikatnie się zaczerwieniły. Dla otuchy, uśmiechnąłem się szeroko. 

Po chwili dowiedziałem się, dlaczego na jej policzkach zrobiły się rumieńce. Albowiem Kuba stał w drzwiach i nam się przyglądał. 

-To życzę wam powodzenia.-Wyszedł z pokoju, lecz po chwili zawrócił by powiedzieć.- Michał, tylko mi siostry nie połknij.- Uśmiechnął się i poszedł.

Po zamknięci się drzwi, skrzyżowaliśmy swoje spojrzenia. Nagle przypomniało mi się, że muszę zanieść te 30k. Podbiegłem szybko do brunetki, pocałowałem i wybiegłem z domu. Wsiadłem do mercedesa i odjechałem...

~~*~~

Zapakowane pieniądze włożyłem w wyznaczone miejsce. Rozejrzałem się i odszedłem w stronę mojego auta. Wsiadłem do środka i odjechałem w stronę mojego domu. Miejmy nadzieję, że to wystarczy...

..............................................................................

Moi drodzy, moi drodzy <3

Wena powraca, a więc trzeba to wszystko teraz ubrać w słowa. We wtorek znów wyjeżdżam. PRZEPRASZAM. Przed moim wyjazdem powinien pojawić się jeszcze jakiś rozdzialik. Do następnego rozdziału kochani <3

Wciąż cię kocham.../Multi i LavmoonyWhere stories live. Discover now