Rozdział #24

235 8 1
                                    

Kilka dni później...

Dziś będę robiła test ciążowy. Nie mówiłam nic rodzicom a z Kubą nie chciałam rozmawiać. Bałam się jak cholera. Właśnie wracałam z apteki z testem w torebce. Wchodząc do domu, zdjęłam buty i od razu pobiegłam do toalety. Miałam szczęście, że nikogo nie było w domu. Po zrobieniu testu zostało tylko czekać.

Po 5 najdłuższych minutach mojego życia, test można było sprawdzić. Wahając się jeszcze przez chwilę, spojrzałam na wynik. Załamałam się... Dwie kreski... No to jetem w dupie... Postanowiłam od razu poinformować o wynikach Michała.

DO Michał

Pozytywny...

OD Michał

Damy radę. Nie mogę teraz gadać, bo jestem w studiu, ale przyjdź do mnie później. Zadzwonię. Pa. Kocham cię

Odłożyłam telefon na stolik w salonie i poszłam do kuchni. Usiadłam na stołku kuchennym i zaczęłam myśleć, co powiedzieć rodzicom. Zabiją mnie...

~~*~~

-Za ile będziemy?

-Za jakieś 10 minut.

Jedziemy z Michałem do rodziców chłopaka. Uparł się, że dziś musi mnie im przedstawić i powiedzieć o dziecku. Jestem temu przeciwna. 

-Czemu jesteś smutna?

-Nie jestem smutna... Po prostu boję się, że twoi rodzice mnie nie polubią.

-Zachowuj się jak ty, to na pewno cię polubią.- Uśmiechnął się lekko.

Michał zatrzymał się na podjeździe i wysiadł z mercedesa. Postąpiłam tak samo. Razem ustaliśmy przed drzwiami i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Drzwi otworzyła na starsza blondynka w krótkich włosach.

-Michałek!- krzyknęła i go przytuliła.

-Cześć mamo.

-Chodźcie.

Całą trójką poszliśmy do salonu gdzie siedział wydaje mi się ojciec chłopaka.

-Mamo, tato, chciałem wam przedstawić moją dziewczynę, Sylwie.- Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.

~~*~~ 

Jak na razie rozmowa jest przyjemna i niestresująca. Wydaje mi się, że mnie polubili.

-A myśleliście o dzieciach w przyszłości?- zapytała pani Ela, matka Michała.

Po tych słowach szklanka którą trzymałam w ręku spadła na podłogę i zbiła się.

-Właśnie o tym też chcieliśmy wam powiedzieć.- Tu zatrzymał się na chwilkę.- Sylwia jest w ciąży.

Małżeństwo patrzyło na nas z niedowierzaniem. Zaczęłam się obawiać, że jestem już u nich skreślona. Mają mnie pewnie za puszczalską. 

-Nie myślicie, że to jeszcze za wcześnie?- zapytał pan Rafał.

-Wyszło przypadkiem.

-Jak to wyszło przypadkiem? Synu, czy ty się słyszysz? Nie pomyślałeś, że zmarnujesz sobie życie? A jak wam się nie uda, to co wtedy?

-Chodź skarbie do kuchni, oni niech tam sobie pogadają.- szepnęła do mnie czterdziesto- paro letnia kobieta.

Poszłyśmy razem do kuchni. Blondynka nalała do szklanki wody i podała mi ją. Usiadłam na krześle i upiłam łyk wody. Kobieta usiadła naprzeciwko mnie i chwile na mnie patrząc odezwała się:

Wciąż cię kocham.../Multi i LavmoonyWhere stories live. Discover now