Rozdział 17

681 41 5
                                    

Sierpień i wrzesień minęły wszystkim na ciężkiej pracy. Syriusz nie mógł zliczyć ile razy został ranny. Miał tyle blizn, że trudno już było zobaczyć jego prawdziwą skórę. Każdego dnia wracał obolały do swojego mieszkania, rzucał się na łóżko i od razu zasypiał.

James i Lily raz zasnęli na podłodze w korytarzu, bo byli zbyt zmęczeni, żeby dojść do swojej sypialni.

Benio Fenwick sypiał z różdżką w dłoni na wypadek nagłego ataku.

Wszyscy czuli się wyczerpani ciągłą walką i ostrożnością. Dlatego, gdy nagle ataki ustały przyjaciele przez dwa dni jedynie smacznie spali.

                                       ><

Lily obudziła się ziewając szeroko. Obok niej James jeszcze chrapał cicho, przytulając się do swojej poduszki. Popatrzyła na niego z rozrzewnieniem i odgarnęła mu włosy z twarzy. Wtedy nagle otworzył jedno oko i spojrzał na nią zaspanym wzrokiem. Uśmiechnęła się szeroko.

- Dzień dobry kochanie - powiedziała cicho. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.

- Jeszcze chwilka - mruknął i schował twarz w jej włosach.

- James śpimy już osiemnaście godzin.

- Mamo jeszcze chwilka - zajęczał. Lily roześmiała się.

- Jak ładnie poprosisz to może będziesz mógł jeszcze pospać - powiedziała. Delikatnie odgarnął jej włosy i zaczął całować jej szyję. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Westchnęła i odwróciła się w jego stronę. Popatrzył jej głęboko w oczy i przejechał kciukiem po jej policzku.

- Kocham Cię Lily.

- Ja Ciebie też James. - Po tych słowach zachłannie wpiła się w jego usta. Przeciągnął ją na siebie i oddał pocałunek z ogromną pasją. Dłońmi delikatnie rysował kółka na jej plecach. Wtedy Lily nagle się odsunęła i uśmiechnęła ponętnie.

- Nadal chcesz spać?

- Chyba muszę to poważnie przemyśleć - rzekł i przekręcił się tak, że teraz ona leżała pod nim. Zaczął całować jej usta, a później znowu szyję. Nie mogła powstrzymać westchnienia. Wtedy nagle się odsunął. Widziała w jego kasztanowych oczach iskierki pożądania. - Myślę, że już się wyspałem.

                                        ><

Lily stała w kuchni i wolno mieszała herbatę. Te kilka wolnych dni było dla niej i Jamesa wybawieniem. Ostatnio przez trudne czasy zaczęli się częściej kłócić, nie widywali się praktycznie i to zaczęło ich poróżniać. Jednak, gdy przez kilka dni nie było żadnych ataków i Moody pozwolił im wrócić do domów na jakiś czas, żeby mieli szanse odpocząć, James zaskoczył ją wspólną kąpielą i od tamtego czasu wszystko wracało do normy.

Znowu byli szczęśliwi, bo przypomnieli sobie jak to jest spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Przypomnieli sobie jak bardzo można cieszyć się z obecności drugiej osoby, jak długo można rozmawiać i przede wszystkim jak bardzo można kogoś kochać.

Syriusz, Remus i Peter byli ich częstymi gośćmi. Pewnego razu przyszedł Black, Pettigrew i Mary. Dziewczyny usiadły w kuchni, a chłopcy w salonie.

- Jak się czujesz Lily? - zapytała McDonald z troską. Dziewczyna bardzo się zmieniła przez ostatni rok. Wcześniej potrafiła być opryskliwa i sarkastyczna, a teraz stała się troskliwą i kochającą osobą. Lily czuła, że powoli zaczyna być z nią tak blisko jak z Rose.

- Już jest o wiele lepiej z Jamesem.

- A jak z myślami o.. No wiesz. - Ruda skinęła głową smutno.

Huncwoci - Koniec [UKOŃCZONE]Where stories live. Discover now