James, Syriusz i Peter siedzieli w swoim dormitorium i chichotali nieopanowanie. Remus, który również był z nimi nie wyglądał jednak na aż tak szczęśliwego.
- No nie obrażaj się Lunatyku, każdemu może się zdarzyć - próbował poważnie powiedzieć Syriusz, ale nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- Jak ktoś ma poważnych przyjaciół to nigdy mu się coś takiego nie zdarza.
- Za to zobacz ile masz wspaniałych wspomnień - dodał James.
„To była sylwestrowa noc 1976 roku. James, Syriusz, Remus i Peter siedzieli w ogródku letniskowego domu Potterów. Byli kompletnie pijani i wspaniale się bawili.
- Przysięgam, że w tym roku zdobędę Lily! - krzyknął Rogacz unosząc butelkę ognistej whiskey.
- Ja obiecuje, że będę was mniej strofował - przysięgał Lupin.
- Ja będę mniej jadł - powiedział Pettigrew, a jego przyjaciele, ze śmiechu, wypluli to co właśnie pili.
- Już to widzę! - krzyczał totalnie pijany Black wymachując butelką w powietrzu.
- A ty jakie masz postanowienie noworoczne Łapa? - zapytał James, kładąc przyjacielowi rękę na ramieniu.
- Poczekajcie.
- Na co mamy czekać Syriusz?
- Muszę się zastanowić!
- Nad czym - zaciekawił się Peter.
- Co mogę w sobie poprawić...., ale jakoś nie mogę nic wymyślić.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a James klepnął Blacka w ramię.
- Ejjj uważaj sobie Rogaczu, naruszasz nietykalność skarbu narodowego.
Wszyscy śmiali się tak głośno, że najwyraźniej ktoś zadzwonił po policję. Mogło to być też związane z podkręconą na cały regulator muzyką lub zadziwiająco dużą ilością osób w domu, które także robiły dużo hałasu. Chłopcy nie siedzieli sami. W powiększonym zaklęciami domu przebywało około dwustu gości. To była największa impreza sylwestrowa jaką widziała ta okolica.
Syriusz widząc zbliżające się migające światła, posłał Jamesowi huncwocki uśmiech. Oboje odwrócili się i rzucili zaklęcie na dom. Dzięki temu wydawało się, że nikogo oprócz nich tam nie ma.
- Na Merlina co my teraz zrobimy - zawołał Remus.
Był wychowywany w rodzinie półkrwi, więc nie miał tak beztroskiego podejścia do stróżów prawa jak jego przyjaciele. Odwrócił się do chłopaków z przerażeniem wypisanym na twarzy. Jednak gdy to zrobił, zobaczył jedynie pustkę. James, Syriusz i Peter musieli schować się pod peleryną niewidką Pottera.
- Dobry wieczór, otrzymaliśmy wiele skarg na dużą imprezę w tym domu - powiedział jeden z policjantów. Jednak nie dostrzegł nigdzie żadnych ludzi. Tylko jakieś dwadzieścia pustych butelek po alkoholu którego nie poznawał."
- Nie ma to jak przyjaciele prawda! - zawołał Black i roześmiał się głośno. Remus szepnął coś pod nosem, co raczej nie nadawało się dla wrażliwych uszu.
- Oj Luniaczku po co ta złość, przecież cię wypuścili po 48 godzinach.
- A mówią, że to my jesteśmy ci najbardziej niegrzeczni - zaśmiał się Potter, po czym dostał poduszką prosto w twarz.
YOU ARE READING
Huncwoci - Koniec [UKOŃCZONE]
FanfictionOstatnim wrogiem, który zostanie zniszczony będzie śmierć. Dlatego najpierw trzeba pokonać wszystkich pozostałych. Druga część Huncwoci - Początek Końca