Lily Potter leżała na łóżku i jęczała cicho. Ciąża bardzo jej doskwierała. Był już 27 lipca, a ona czuła, że zbliża się poród. Ostatnio często odwiedzał ich Dumbledore i dziewczyna czuła na sobie jego spojrzenie, za każdym razem, gdy przekraczał próg domu. Zastanawiało ją to i niepokoiło. Dyrektor był nienaturalnie przygaszony i zamyślony.
Alicja miała termin porodu na 30 lipca, a Lily na 2 sierpnia. Marzyły o tym jak ich dzieci w przyszłości się zaprzyjaźnią i pójdą razem do Hogwartu. Potter nie chciała poznać płci, natomiast Alicja wiedziała już, że to będzie chłopiec. Potterowie dla syna wybrali imię Harry, a dla córki, Rose.
Syriusz w ostatnim czasie stał się bardzo uczynny. Wręcz usługiwał Lily, a ona czerpała z tego ogromną satysfakcję. Jamesa natomiast bardzo to śmieszyło. Nigdy nie widział, żeby jego przyjaciel aż tak się stresował. Łapa zachowywał się jakby to on sam miał zaraz mieć dziecko.
><
Minęły trzy dni. Alicja cała mokra leżała na porodówce i oddychała ciężko.
- Byłaś dzielna kochanie - szeptał Frank, gładząc ją po ramieniu. - Teraz odpoczywaj.
- Taki mam zamiar. Nikt mnie do pracy nie zmusi.
- Chcę go już zobaczyć - powiedziała po chwili milczenia, głosem słabym z wycieńczenia. Frank uśmiechnął się i odwrócił do pielęgniarki stojącej w rogu pokoju. Trzymała ona na rękach małe zawiniątko i uśmiechała się ciepło do młodych rodziców.
Frank wziął od niej delikatnie swojego syna i spojrzał w jego małe, błyszczące oczy. Wiedział, że po to właśnie walczą, że to jest ich nadzieja. Uśmiechnął się i podał zawiniątko Alicji. Ona wzięła je na ręce jakby było całe ze szkła, a na jej ustach wykwitł przepiękny uśmiech.
- Witaj na świecie Neville - szepnęła, a chłopiec poruszył małym noskiem.
><
31 lipca zaczął się bardzo niewinnie. Lily z wielkim trudem wzięła rano prysznic i wróciła do łóżka. Na prawdę nie miała siły na nic innego. Wolała się też nie przemęczać, bo od Alicji wiedziała jak męczący jest poród. Położyła się na łóżku i przykryła puchatym kocem. Materiał delikatnie objął jej ciało. Przymknęła oczy i dotknęła swojego brzucha.
Dziecko w środku zaczęło się ruszać i poczuła je dokładnie pod palcami.- Już niedługo maluszku - szepnęła i uśmiechnęła się.
Nagle zachciało jej się czegoś słodkiego. Fruzia była na zakupach jak w każdy czwartek, więc pani Potter dźwignęła się z miejsca i jęcząc cicho zeszła po schodach na dół.
- Lily powinnaś leżeć! - zawołał James, który o dziwo był w domu. Podbiegł do niej i próbował w jakiś sposób ją podtrzymać. Odepchnęła go lekko.
- Dam sobie radę James.
- Właśnie widzę jak sobie dajesz radę. Już jesteś cała blada.
- Chciałam coś słodkiego - powiedziała cicho. Zrobiło jej się gorąco, a brzuch zaczął ją niesamowicie boleć. Czuła jakby zaczęła się dusić. Złapała się Jamesa, żeby nie upaść. Kręciło jej się w głowie.
- Trzeba było powiedzieć, to bym ci przyniósł - powiedział spokojnie, lekko zaniepokojony, bo Ruda znacznie zbladła, a na jej twarzy pojawiła się cienka pajęczyna potu.
- Nie wiedziałam, że jesteś... - zaczęła i opadłaby bezwładnie na ziemię, gdyby James nie chwycił jej tuż nad podłogą.
- Lily! - krzyknął Potter i delikatnie położył ją na ziemi. - Wingardium Leviosa.
YOU ARE READING
Huncwoci - Koniec [UKOŃCZONE]
FanfictionOstatnim wrogiem, który zostanie zniszczony będzie śmierć. Dlatego najpierw trzeba pokonać wszystkich pozostałych. Druga część Huncwoci - Początek Końca