Rozdział 33

509 27 19
                                    

Uwaga od autora. Mogą występować brutalne sceny i przekleństwa.

Lily obudziła się bardzo wcześnie i sama nie mogła uwierzyć, gdy zobaczyła, która była godzina. Nie pamiętała również, żeby wstawała w nocy do Harry'ego.

- Nie kręć się tak, bo staram się spać. - Usłyszała za sobą szept Jamesa. Odwróciła się przodem do niego z uśmiechem. Obejmował ją jedną ręką, a drugą miał pod głową. Od razu domyśliła się dlaczego udało się jej wyspać pierwszy raz od dawna. Jej mąż leżał na łóżku w okularach, a jego wory pod oczami były większe niż zwykle. Delikatnie pocałowała go w czoło, a on przyciągnął ją jeszcze bliżej.

- Kocham cię wariacie - mruknęła, odgarniając mu włosy z twarzy. Otworzył jedno oko i spojrzał na nią uważnie.

- Ja ciebie też ruda - powiedział i od razu złapał ją za nadgarstek, gdyż zauważył, że unosiła rękę, żeby go uderzyć.

- Jak możesz!

- Mogę, bo dzięki mnie mogłaś spać spokojnie, a zapewniam cię, że mały w nocy dawał jakiś koncert. Nie jestem znawcą, ale nie było to zbyt melodyczne. Euphemia chyba też tak pomyślała bo zwiała do ogrodu i musiałem ją ganiać o trzeciej w nocy - wymruczał, krzywiąc się. Lily wybuchła śmiechem, który starała się zamaskować poduszką. - No bardzo śmieszne. Pewnie wyglądam tak strasznie, że nawet nie będę się dzisiaj musiał przebierać.

- No tak, przecież dzisiaj Halloween. To będziesz pasował idealnie do tych wszystkich dzieci przebranych za zombie.

- No nie, jak możesz? - zapytał James i podniósł głowę. Lily pocałowała go w usta.

- Dla mnie zawsze wyglądasz wspaniale - powiedziała. Jej mąż uśmiechnął się i przyciągnął ją tak, że leżała teraz na nim. Wtuliła się w jego tors i przymknęła oczy. - W końcu czuję się bezpiecznie wiesz? Może i trochę samotnie, gdy nie mam kontaktu z Alicją, Syriusz ucieka przed Śmierciożercami, a Peter siedzi zamknięty w swoim domu, ale przestałam bać się na każdym kroku i cieszę się, że mam tak wspaniałych przyjaciół.

- I wspaniałego męża - dodał James, głaszcząc ją po plecach.

- I wspaniałego męża - potwierdziła z uśmiechem.

                                                                                                      ><

James patrzył na swoją żonę, gdy ta robiła dyniowe placki i nie mógł powstrzymać uśmiechu. Co chwilę musiała odpychać kota od patelni, bo ten był wyraźnie zainteresowany jej zawartością, śmiała się przy tym i lekko kołysała do lecącej z radia muzyki. Potter, trzymając małego Harry'ego na kolanach nie mógł uwierzyć jak wielkie ma szczęście. Trafiła mu się najwspanialsza rodzina pod słońcem i nie wiedział komu za to dziękować.

- Zaraz wszystko będzie gotowe.

Gdy Lily to powiedziała stało się coś niezwykłego.

- Mama.

Lily i James spojrzeli się gwałtownie na Harry'ego, który jak gdyby nigdy nic zaczął bawić się swoją stopą.

- Co powiedziałeś słoneczko? - zapytała Lily, wyłączając palnik machnięciem różdżki i odkładając fartuch na stół. Jej syn spojrzał na nią.

- Mama - powtórzył, a kobieta zakryła usta dłonią.

- Nie wierzę, jego pierwsze słowo! - zawołała i chwyciła syna na ręce. James spojrzał na Harry'ego z przymrużonymi oczami.

Huncwoci - Koniec [UKOŃCZONE]Where stories live. Discover now