Wreszcie ...

1.5K 39 1
                                    

               Może mój związek z Cameronem nie jest idealny, bo do ideału nam daleko... ciągłe kłótnie, wiecie dochodzimy się. Jestem bardzo przejęta, bo w końcu mam za tydzień ślub... Decyzja podjęta w pierwszy dzień świąt, szybko... no może i tak, może za szybko. Ja nie chcę na ślubie wyglądać jak wieloryb... no przez ciążę mogę przytyć 10 kilo...  Dziś wybieramy suknię ślubną i suknię dla druhen, czyli Tani i Jui. Cameron powiedział, że mam się niczym nie przejmować, bo on ma wszystko pozałatwiane i już wszystko ogarnięte. 

          - Ivan zawiezie was do sklepu z tymi sukniami, ja muszę załatwić kilka spraw. Wrócę późno, więc nie czekaj. 

        - Pamiętasz co mi obiecałeś ? Że mnie nie zostawisz... Mamy dziś po południu tańce, zapomniałeś ? 

      - Skończyłaś ?    Na tańce możesz iść z kim chcesz albo je przełóż, mamy cały tydzień. To jest ważniejsze. 

     - No tak praca... - znowu kładzie pracę na pierwszym miejscu. Jak urodzi się dziecko to też będę sama. Czy ja chcę takiego życia ? 

      - Jedziemy po suknię ? Co się stało... Lina płaczesz co się dzieje ? 

      - On znowu... on i ta jego jebana praca... mam znowu dość. Ivan mam być jego żoną, ale nie wiem czy tego chcę... to, że mam dzidziusia w brzuchu nie oznacza, że sobie sama nie poradzę. Bo poradzę. 

       - Będzie Ci ciężko bez niego... bez nas. Lina, tej decyzji musisz być w 100 % pewna. I nikt... nikt nie może Ci powiedzieć co masz zrobić. Chodź suknię możesz mieć. - prawda... nikt nie może mi pomóc. 

                                                                            *                *                  * 

         - Jak ty pięknie wyglądasz !!! - Tania i Jui się także zaprzyjaźniły. 

        - Dziękuję... 

        - Lina... ? Co się dzieje ? Jesteś jakaś nieobecna. 

       - Nie... jest wszystko w porządku. - kogo ja chcę oszukać, przecież to moje przyjaciółki. 

        - Chcesz okłamać nas czy siebie ? - zdenerwowana Jui popatrzyła na mnie wyczekująco. 

        - Siebie. Mam wątpliwości co do tego małżeństwa. Albo co do miłości Camerona wobec mnie. Czuję, że coś ukrywa... 

      - Jeżeli masz jakieś wątpliwości porozmawiaj z nim szczerze. Ale i tak wyglądasz jak księżniczka. - Jui ma rację muszę z nim porozmawiać. 

     - Biorę tę sukienkę. - chociaż będę miała suknię ślubną.  

   Dziewczyny odwiozły mnie do domu... jak zwykle byłam sama. Anastazja postanowiła się zwolnić... Więc nawet jej nie będzie, Ivan musiał pojechać pomóc Cameronowi, mam pieska i telefon do Huntera mieszkającego obecnie we Włoszech.  

       - Halo Martin, dał byś radę pojść ze mną na tańce ? - no nie będę marnować swojego czasu, a taniec to moja ulubiona pasja. 

       - Linuś dam radę, gdzie one są ? 

       - W studiu Madelajdy.  Za godzinę. 

       - Ok, mam blisko, spotkajmy się przed budynkiem. Do zobaczenia mała

        - Paaa. 

                                                                         *                     *                     * 

          - Dziękuję bardzo... 

          - Nie przejmuj się nim, umie tańczyć... Dlaczego nie mógł być przy przyszłej żonie ? 

         - Martin nie wiem, mówi, że ma dużo pracy i nie wróci szybko. Anastazja się zwolniła. A on powrócił do swojego poprzedniego życia. Mam wątpliwości co to tego małżeństwa. Boję się. 

          - Wiesz, obawa jest normalna. Pytanie jest takie czy go kochasz ? Idziemy na kawę ?

          - Z miłą chęcią. Kocham go, ale nie umiem powiedzieć czy z nim wytrzymam.  Ostatnio się dużo kłócimy. - zamówiłam dużą kawę karmelową. 

         - Kłótnie są normalne jak się razem mieszka. 

         - Jestem w ciąży. Boję się, że zostawi moje dziecko. Już nie tylko chodzi o mnie.  

         - Kurwa gratulacje... Chłopiec czy dziewczynka ? 

         - Jeszcze nie wiem. Jest jeszcze trochę za wcześnie. Ale za trzy tygodnie mam USG, więc będę wiedzieć. 

         - Oooo chcę wiedzieć czyim będę wujkiem. Ale się cieszę. Umówimy się na jakąś jazdę konną, czy nie dasz rady ? 

       - Wiesz co a może juro, nic tak szczególnego nie robię. A i tak z pewnością będę sama. Co ty na to ? 

       - No ok, Wiliam i tak przyjeżdża wieczorem. 

        - Wiliam ? Czemu nic o nim nie wiem ? Cooo ? - on jest taki kochany, dlaczego musi być gejem ? 

       - Nowy chłopak... A ja coś o ciąży wiedziałem ? Nieee. - tak też Cię kocham Martin.    

       - Odprowadzę Cię do twojego domu i wrócę do siebie. - nie chcę tam jeszcze jechać i tak nikt na mnie nie czeka, bo Kulka jest ze mną. 

       - Sama będziesz wracać ? - czyżby się zdziwił, że nikogo przy mnie nie ma ? 

       - Sama. Ale spokojnie. 

                                                              *                     *                   * 

        - Dobra to do jutra, uważaj jak będziesz wracać. Kocham Cię mamuśko. - ja Ci dam mamuśkę. 

       - Pa, tatuśku. - puściłam mu oczko i odwróciłam się na piecie. Idąc do auta koło studia Madelajdy przypomniało mi się, że Tania na razie nie pracuje w Wolves Village, więc jak odwiedzę stare kąty nic mi się nie stanie. Szłam znowu tymi chodnikami i uliczkami co kiedyś, aż łezka mi się w oku zakręciła. I jestem na miejscu. 

        - Hejka ! Mogę wejść z pieskiem ? - Bruno nasz ochroniarz się uśmiechnął po czym otworzył mi drzwi. 

       - Dawno Cię mała tu nie było, Tania ma dziś zmianę, a psiaka zostaw w szatni.

      - Dzięki. Ciebie też miło widzieć.  - kurwa jej tu nie miało być. Kulkę zostawiłam w szatni tuż obok baru. 

       - Lina... matko co ty tu robisz ? Cameron się wścieknie jak się dowie, że tu byłaś. 

       - Ciebie też widzieć Taniu. Mogę pomóc ? Proszę ! - noo proszę. 

       - Jasne, rób to co zawsze, a ja zapowiadam wieczór. 

       I w tym momencie stanęłam jak wryta, mój Cameron był tutaj, siedział przy jednym z bocznych stolików w grupie jakiś mężczyzn.  

        - Tania... mogę sobie dziś potańczyć ? - przyjaciółka popatrzyła na mnie zaskoczona, po czym kiwnęła głową, że się zgadza. Pokażę Cameronowi, że jak chce mnie zamknąć w domu to musi być tam razem ze mną. 

           

Grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now