Epilog

3.1K 51 11
                                    

            Mam 24 lata i oprócz synka Aronka i Huntera nie mam nikogo...Aronek  ma trzy latka i jest cudownym chłopcem. Czy się zmieniłam... nie to życie mnie zmieniło, zaczęłam doceniać jeszcze bardziej tych, których kocham. Hunter to najlepszy wujek i brat na świecie. Nadal mieszkam w moim domku nad morzem, który kupił mi mój niedoszły mąż Cameron. Nie utrzymuję z nim kontaktu, mimo że chciałam mieć pełną kochającą się rodzinę. Moim marzeniem jest poznać mężczyznę, który pokocha i mnie i mojego synka. Czy Cameron nim jest tego nie wiem. Możliwe... tylko dla mnie liczy się teraz i tu. Stałam się silną kobietą, pracuję, uczę się i żyję. Wreszcie żyję, jest mi ciężko, ale jak każdemu. Kończę pisać książkę psychologiczną. Właśnie zdałam studia z akademii sztuk pięknych i skończyłam psychologię... prowadzę małą poradnię i własny hotelik. Kulka także została mamą i ma trzy małe szczeniaczki, które ubóstwiam. 

           - Mamooo... chodź już na plaźe, pobawiś się ze mną, plośle. - i oto mój kochany synek. 

           - Tak już się ubieram. 

           - Mamoo... ktoś przyjechał ! - co, jak to ktoś przyjechał... 

          - Aron ! Ja pójdę otworzyć, a ty zapnij pieski, dobrze ? - spojrzałam w te oczy, które tak bardzo przypominały mi go... Cameron nigdy nie zda sobie sprawy jak ja go potrzebuję, każdego dnia wstaję z myślą, że jednak wróci. Otworzyłam drzwi i ujrzałam właśnie go... Nie panowałam nad moimi łzami nie wiem czy to łzy szczęścia, czy bólu. 

          - Pani Lina Everdeen ? Mogę prosić o wybaczenie ? 

          - Mamusiu kto to jest i dlaciego płacieć ? Coś się stało ? - mój maluszek się do mnie przytulił, ale ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć. 

         - Hej maluchu... jak masz na imię ? - nie, nie, nie ... 

        - Cameron ! Przestań, Aron idź do pokoju mama zaraz przyjdzie. - synek pobiegł do pokoju, a  ja zostałam sama z nim. 

        - Aron. Ładne imię. 

        - Po coś tu przyjechał... tyle lat. On Cię nie zna, ja też już nie ! - sama sobie wkładałam nóż w plecy. 

       - Pamiętasz, jak mówiłem, że wrócę jak będziesz bezpieczna. Wróciłem... Jesteś bezpieczna. 

       - Byłam bezpieczna odkąd wyjechałam.  Mam już swoje życie, ty swoje... poszliśmy innymi drogami i już nie wrócimy, bo to droga bez możliwości zawrócenia. 

     - Lina, kocham Cię. Aron to mój syn, chcę go poznać, bo jestem jego ojcem. 

     - Nie jesteś... Jak byś był, to byś był z nim i mną od urodzenia go. Potrzebowałam Cię każdego cholernego dnia... Ciebie nie było...  On się urodził, też Cię nie było i nagle się zjawiasz i chcesz wpakować się z butami w moje życie, które już w jakimś stopniu opanowałam ?! Cameron żartujesz sobie ?! 

     - Mamusiu... ciego chce ten pan... ciemu on mówił, zie jest moim tatą ? Ja nie mam taty prawda ?

         -Aronku... każdy ma tatę, ale twój tatuś  jest jeszcze za młody na to, żeby się nim stać. Idziemy na tę plażę ? - nie, nie mogę Cię Cameron znów wpuścić do mojego życia mimo, że tego cholernie pragnę, chcę Ciebie, bo codziennie się o Ciebie modliłam, żebyś wrócił... 

       - Idziemy !   Pan teź z nami idzie ? 

      - Jak mi twoja mama pozwoli to chętnie pójdę. 

       - Moziesz iść. Ja Ci pozwalam. 

         Mój synek biega z psiakami z przodu, a ja rozmawiam z Cameronem. 

         - Co zamierzasz teraz zrobić ? - spytał zaciekawiony i zafascynowany Aronkiem. 

         - Nadal będę pracować... mam Aronka... Cameron przyznaję, przez trzy lata modliłam się, żeby Ci się nic nie stało, żebyś wrócił... Kurde, ale ja za długo czekałam. Boję się, że zranisz mnie, ale i jego. On jest wszystkim co mam i to od Ciebie, największy cud jaki widziałam i największe szczęście na świecie. Kocham Cię... bo bez Ciebie... 

          - Lina, chcę to naprawić proszę... daj mi na to szansę, ostatnią. - zatrzymał mnie i uklęknął. - Czy ty Lina chcesz wreszcie za mnie wyjść, wiem popełniłem tysiące błędów, wiem musiałaś na mnie tyle czekać, ale przyrzekam na Aronka, że nie opuszczę Cię aż do śmierci, będę Ci wierny aż do śmierci, że moja miłość do Ciebie nigdy nie wygaśnie. 

          - Cameron... Ja... Dobrze, dam Ci ostatnią szansę... Nie spieprz tego egoisto. 

                                                                          *                   *                  *   

         - Lina !!!! Tak się cieszę, myślałam, że pozabija tam wszystkich... Te trzy lata z nim były masakrą. Szczęścia z tym dupkiem, kocham Cię i pięknie wyglądasz, gdzie jest ten mały urwis z wujkiem. - Jui czego się dowiedziałam tuż przed moim ślubem, jest żoną mojego brata, który nie pisnął ani słowem, że ma żonę... Ale tworzą cudną parę. 

        - Lino... Dzień Dobry... piękna jesteś... - nie dowierzałam własnym oczom... to była ta sama kobieta, którą widziałam na tamtejszej wystawie. Moja mama przyszła na mój ślub. 

       - Mamo... Dziękuję. Mam prośbę... mogłabyś iść z moim synkiem do ołtarza, on będzie sypał kwiatki, za druhnami. 

       - Kochanie to dla mnie zaszczyt. - podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła. - Przepraszam, ja tak bardzo Cię przepraszam. Gratuluję kochanie.  Ostatni raz się obejrzałam... 

 Moja suknia wyglądała tak... 

                                                              

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

                                                              

Grzeczna dziewczynkaWhere stories live. Discover now