Fryderyk rozpakował się, pogadał chwilę ze współlokatorami, po czym wyszedł z domu. Szedł zaśnieżonymi ulicami około piętnaście minut, po czym zadzwonił dzwonkiem.
Otworzył mu Kościuszko, a jego widok Chopina delikatnie mówiąc zdziwił. Ciemnoblond włosy chłopaka sterczały na wszystkie strony, ubrany był w czarne jeansy i białą koszulkę na ramiączkach, czuć od niego było alkoholem na kilometr, a pod okiem miał sporych rozmiarów siniaka.
-Eeeee... Jest Juliusz...? -spytał pianista pokonując zdziwienie.
-Nie ma, wybył rano -wymruczał ledwo zrozumiale Tadeusz.
-A dokąd?
-Mon ami, il est allé quelque part?-na barku niebieskookiego pojawiła się głowa rudego chłopaka. Kościuszko przewrócił oczami.
-English Tommy, english! -mruknął, po czym zwrócił się do pianisty. -Do domu.
***
Gdy tylko czarnooki przekroczył próg, o mało nie przewrócił się na własne walizki. Przyczyną tego była kobieta, która rzuciła mu się na szyję.
-Cześć... -szepnął i mocno ją przytulił. -Tęskniłem...
-Ja też synku... -Salomea wplotła palce w jego loki i przytuliła go do siebie najmocniej jak potrafiła, na co chłopak delikatnie się uśmiechnął. -Ja też...
-Cóż za sielankowa scena -Juliusz zacisnął zęby i spojrzał na ojczyma z mordem w oczach. -Powiedziałaś mu już?
-O czym? -czarne oczy chłopaka przeniosły się na matkę, po drodze gubiąc wszelką wcześniejszą nienawiść. Kobieta pobladła nieco i odsunęła się od syna.
-Kochanie... Wczoraj przyszedł do ciebie list od... -widząc zaciekawione spojrzenie syna przełknęła ślinę. -Od Ludwika...
Twarz siedemnastolatka rozpromieniła się, a jego usta zajął najszerszy z ostatnimi czasy widzianych uśmiechów.
-Leży na twoim biurku -pani Słowacka odwróciła wzrok. Juliusz pognał do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi, a w oczach kobiety pojawiły się łzy.
-Nie przejmuj się -doktor Becu podszedł do małżonki, ktora mocno się w niego wtuliła. -Jest już prawie dorosły, poradzi sobie.
Odgłos tłuczonego szkła i głośny szloch, który dobiegł z pokoju młodego Słowackiego, wskazywał jednak na coś zupełnie innego.
***
Panie Chopin
Halo?
Panie Chopin!
...
Fryderyk no odpisz no...
Frycusiu
NIE JESTEM FRYCUSIEM I NIE ZGAPIAJ OD MOICH SIÓSTR!
O, zadziałało
Polak zaliczył soczystego face palma. Z dwóch powodów nie miał zupełnie ochoty na rozmowę z Lisztem. Po pierwsze i tak ostatnimi czasy nie mógł wypędzić go z głowy, a po drugie Ferenc najwyraźniej cierpiał na bezsenność.
Jaki ma pan powód by budzić mnie o trzeciej nad ranem panie Liszt?
Potrzebuję pańskiej rady...
A w czym tkwi problem?
Chyba utknąłem w Friendzone...
Gdyby nie to, że Fryderyk nie chciał budzić Adama i Cypriana, najpewniej sturlałby się z łóżka pękając ze śmiechu.
Jeśli pan jest w friendzone, to ja jestem poetą. Wybitny żart panie Liszt.
TO NIE ŻART! CHOĆ TY POTRAKTUJ MOJE SŁOWA POWAŻNIE!
Chopin zamrugał kilkukrotnie, przeczytał wiadomość po raz drugi i zamknął usta, które wcześniej otwarły mu się w akcie zdziwienia.
Dobrze...
Dziękuję. Nie wiem co robić i jak już pan zapewne zauważył nie mogę przez to spać w nocy...
Mam jeszcze tylko jedno zastrzeżenie
Jakie?
Jeśli myśli pan o George to ja jestem bezradny
Jak pan to robi panie Chopin, że za każdym razem potrafi mi pan poprawić humor?
CZYTASZ
Zwiędłe Kwiaty [Modern Alternate Universe] | Zakończone/Poprawa
Short StoryTadeusz Kościuszko jest wesołym chłopakiem na drugim roku studiów. Jego współlokator, Juliusz Słowacki jest w trzeciej klasie liceum, razem z Adamem Mickiewiczem i Fryderykiem Chopinem. Cyprian Kamil Norwid, chodzi do pierwszej klasy liceum i musi z...