-Myślałam, że nie da się bardziej unikać jakiegoś człowieka niż robiliście to ty i Adam gdy tu przyszedłem do szkoły -stwierdził Zygmunt, wyrywając Juliusza z zamyślenia. -A tu proszę, da się. Teraz zachowujecie się jakby tlen w obecności tego drugiego zamieniał się w truciznę.
-A niby dlaczego miałbym przebywać w jego otoczeniu? Po co niby miałbym na niego patrzeć? -Słowacki przewrócił oczami, ale przypadkowo zrobił to tak ostentacyjnie i teatralnie, że Krasiński zmarszczył brwi, nagle nabierając przeświadczenia że czarnooki kłamie.
Julek może i nie chciał przebywać w pobliżu Mickiewicza, ale ze zgoła innego powodu niż można by podejrzewać. Od studniówki minął bowiem już miesiąc, podczas którego Adam i Celina stali się nierozłączni.
Gdyby czarnooki powiedział to głośno, prawdopodobnie wszyscy pomyśleli by, że oszalał, jednak musiał przyznać, że był okropnie, wręcz chorobliwie o szaroniebieskookiego zazdrosny.
Jednak Adam uparł się, a Juliusz chcąc nie chcąc się z nim zgodził, że jakkolwiek na wieść o związku Fryderyka i Ferenca społeczeństwo nie zareagowało jakoś rażąco źle, to w ich przypadku byłaby to tragedia porównywalna do tej z Balladyny. Spędzali za to mnóstwo czasu wolnego razem, przed znajomymi i przyjaciółmi tylko udając nienawiść tak okropną, że gdy Słowacki pewnego dnia obdarł sobie kolano, Cyprian i Chopin doszukiwali się w tym winy swojego współlokatora.-Wiesz... Zaraz kończycie liceum, moglibyście się wreszcie pogodzić -Krasiński, już teraz nieprzekonany do prawdomówności przyjaciela, patrzył na niego bacznie. -Prawdopodobnie już się nigdy w życiu nie spotkacie.
-Idziemy na te same studia -odparł z kamienną twarzą i niezmąconym spokojem Juliusz.
-Tak? A skąd to niby wiesz? -blondyn stawał się coraz to bardziej podejrzliwy. Na twarz ciemnowłosego na chwilę wstąpiło zakłopotanie i lekka panika, które jednak zniknęły po krótkiej chwili.
-Mickiewicz przecież chwali się wszystkim na prawo i lewo, że idzie na studia do Paryża -stwierdził wzruszając ramionami.
-A nie miał w końcu studiować we Lwowie?
-Plany mu się chyba zmieniły. A jeśli nie, to nawet lepiej. Nie chce na niego patrzeć.
-Dobra, jasne. A teraz przestań kłamać.
-C-co? -głos ciemnowłosego się zatrząsł.
-Widzę jak ci drżą wargi. I jesteś cały blady. Powiedz wreszcie co się dzieje...
-Zygmunt, ja... -czarnooki westchnął przeciągle. -Nie dam rady tego powiedzieć...
-To napisz.-blondyn wstał. Zanim Juliusz zdążył cokolwiek odpowiedzieć, rozległ się dzwonek na lekcje.
***
-Hej, Tadek! - na głos przyjaciela Kościuszko zatrzymał się i obrócił głowę, co dało wołającemu chwilę na dogonienie go. -Co się stało?
-Nic takiego Julian... -ciemny blondyn westchnął.
-Przecież widać -Niemcewicz odgarnął z twarzy jasnobrązowe włosy i stanął przed Tadeuszem, patrząc mu w oczy. -Mów.
-Dobijasz, wiesz? -Kościuszko zaśmiał się lekko, po czym wydał z siebie kolejne westchnięcie. -To nie ważne...
-To jest bardzo ważne, bo największy optymista jakiego znam się nie uśmiecha. No chłopie... Chodzi o tą Amerykankę? Napoleon się znowu na ciebie uwziął? A może Ludwika? Gadaj -stwierdził Ursyn żartobliwie, jednak z wyraźną troską w oczach.
-Cóż... Profesor Bonaparte jest na mnie uwzięty non stop. Ludwika to przeszłość, proszę nie przypominaj mi -Bonawertura odwrócił wzrok.
-Przepraszam, nie chciałem... Czyli co, ta Elizabeth? -szarooki położył dłoń na ramieniu ciemnego blondyna.
-Nie... Po części... Eh... -Kościuszko ponownie westchnął. -No dobra powiem ci, ale... Nie przesadzaj z reakcją i nie rozpowiadaj tego.
-Masz moje słowo honoru -odparł bez zastanowienia student.
-No więc... Pamiętasz jak kiedyś opowiadałem ci, że nie ma co się przejmować pieniędzmi, bo mam dość spory spadek po rodzicach? -niebieskooki wcisnął dłonie w kieszenie.
-Pamiętam. Nie mogłem dość długo uwierzyć jak mi się przyznałeś, że jesteś bogaty. Ale czekaj... Tych pieniędzy nie pilnował twój starszy brat? -jasny brunet zmarszczył brwi.
-Tak, Józef... Jakby to... Mam teraz dość spore problemy finansowe, a obiecałem Elizie, że ją odwiedzę. Nie patrz tak na mnie... To prawda -Tadeusz westchnął ciężko.
-Co on z tym zrobił? -Niemcewicz był w szoku. -Przecież to było mnóstwo pieniędzy!
-Nie wiem co zrobił. Czy przepił czy przegrał czy co... W każdym razie muszę znaleźć jakąś pracę. A po studiach jak najszybciej wybywać do Stanów, bo mam tam w jednym z banków stypendium i część wcześniejszych oszczędności.
***
Zygmunt pił właśnie herbatę rozmawiając z Elizą, gdy jego telefon powiadomił go o nowej wiadomości. Zerknął na ekran, na którym wyświetlało się powiadomienie, że przyszła ona od Juliusza Słowackiego. Przerwał w połowie wypowiadanego zdania i odblokował go.
Zygmunt, ja... Nie przeszkadzam...?
Nie, jasne że nie. -odpisał szybko. -Powiesz wreszcie co się stało?
Spróbuję...
Spokojnie. Wdech, wydech
Jeszcze pamiętam jak się oddycha, nie jest ze mną aż tak źle, hah...
Nie wiem jak to napisać...
Dawaj prosto z mostu, tak ci będzie najłatwiej.
Zakochałem się w Adamie.
-ŻE CO?! -chłopak zakrztusił się herbatą.
-Ej Zygmunt, coś się stało...? -spytała z troską Branicka.
-Juliusz oszalał -mruknął odkaszlnąwszy parę razy. -Boże święty...
-Nie jestem pewna czy chce wiedzieć -dziewczyna powstrzymała śmiech wyraźnie rozbawiona, jednak blondyn zupełnie ją zignorował.
Dobrze się czujesz?
Masz może gorączkę?
Piłeś coś?
Ha... Już teraz wiesz czemu nie chciałem ci tego mówić...
A to dopiero początek...
Jeśli stoisz to usiądź.
I... Nie mów Adamowi, błagam...
CZYTASZ
Zwiędłe Kwiaty [Modern Alternate Universe] | Zakończone/Poprawa
Short StoryTadeusz Kościuszko jest wesołym chłopakiem na drugim roku studiów. Jego współlokator, Juliusz Słowacki jest w trzeciej klasie liceum, razem z Adamem Mickiewiczem i Fryderykiem Chopinem. Cyprian Kamil Norwid, chodzi do pierwszej klasy liceum i musi z...