Rozdział 12

817 59 78
                                    

Świadomość, że za chwilę będzie musiała pożegnać się z przyjaciółmi na całe dwa tygodnie, nieco psuła jej humor. Jednak wciąż odczuwała radość po rozmowie z James'em, która bardzo podniosła ją na duchu.

Przedział w pociągu jak zwykle zajmowała z czwórką chłopaków i Evelyn. O dziwo podróż minęła im chyba jak dotąd najlepiej. Lily pierwszy raz nie narzekała, gdy James zajął miejsce obok niej.

Cały czas się z nią droczył, szturchał i przeszkadzał na różne sposoby. Ona tylko głośno się z tego śmiała, odwdzięczając mu się tym samym. Wszyscy pozostali posyłali sobie jednoznaczne spojrzenia, ale para przyjaciół niezbyt się tym przejmowała.

- Córeczko! - krzyknęła matka Lily, gdy tylko ujrzała ją, wychodzącą z pociągu. - Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniliśmy.

- Dzień dobry, pani Evans - przywitał się okularnik. - Miło panią widzieć.

- Och, James - przytuliła chłopaka, na co się wzdrygnął, ale później odwzajemnił uścisk. - Powiedz mi, czy Lily coś... ten tego?

Dziewczyna posłała mu groźne spojrzenie, więc odpowiedział:

- Nie, przez cały rok była grzeczna - wyszczerzył się, za co rudowłoda zmierzchwiła mu włody. Kobieta klasnęła w dłonie.

- Ach, jak wy pięknie razem wyglądacie - stwierdziła, a Lily nieco odsunęła się od okularnika.

- My? Załóż okulary, mamo.

- Jak widać, ma obsesję na punkcie okularów - James wskazał na swoje.

- Mam was obojgu dość - zaśmiała się. - Pójdę pożegnać się z Evie.

Gdy dziewczyna była już w miarę daleko, kobieta nachyliła się w stronę szatyna.

- James - położyła rękę na jego ramieniu. - Lily jest moim skarbem i sensem życia, wiesz? - kiwnął głową. - Proszę, przypilnuj, by nikt jej nie skrzywdził. Nie umiem patrzeć na jej smutek, rozumiesz?

- Obiecuję pani, że tego przypilnuje - próbował ją uspokoić. - Może tego nie widać, ale mi też strasznie zależy. Ja... nie wytrzymałbym, gdyby ktoś sprawił, że będzie płakać.

- Dziękuję ci. Dobrze, leć, przyjaciele na ciebie czekają - oświadczyła, popychając go w stronę Lily.

Rudowłosa żegnała się akurat z Syriuszem. Z każdym kilka razy się przytulała, aż wreszcie nadszedł czas na James'a.

- Mimo wszystko - zaczęła - to było

dobre pół roku.

- Też tak uważam - wyznał. - Ale byłoby jeszcze lepsze, gdyby nie taki jeden z podwójnym R w nazwisku.

- Och, przestań już - zaśmiała się. - Czyli... Widzimy się dopiero po świętach?

- Na to wygląda - odpowiedział, po czym chyba chciał się już oddalić, lecz dziewczyna złapała go za nadgarstek.

Przez chwilę patrzył na nią zdziwiony. Nagle go przytuliła, a on bez wahania odwzajemnił uścisk. Nie wiedziała, ile tak stali, ale wtedy nawet się tym nie przejmowali.

- Będe tęsknić, Potter - szepnęła, wtulając się w niego mocniej.

- Ja też, Lily. Ja też.

Kiedy się od siebie odkleili, rudowłosa zrobiła coś, czego nie zrobiłaby nigdy - pocałowała chłopaka w policzek. Ten zesztywniał, na co tylko się zaśmiała. Pomachała mu, i razem z rodzicami wyszła z peronu.

Złap mnie ~ Jily [ZAWIESZONE]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon