Rozdział 21

603 42 9
                                    

Po dniu - w pewnym sensie - separacji od siebie, James i Lily spotkali się następnego dnia przy wejściu do Wielkiej Sali. Przez minutę po prostu stali, wpatrując się w siebie, gdy okularnik w końcu niemal podbiegł do dziewczyny i przytulił ją najmocniej, jak tylko mógł.

Początkowo była nawet trochę zdziwiona, ale ciepło, które biło od chłopaka, już samo w sobie zachęcało do odwzajemnienia uścisku. Poza tym, przez dwadzieścia cztery godziny tak zatęskniła za jego objęciami, że nie sposób było się im oprzeć.

Najśmieszniejsze były jednak reakcje pozostałych uczniów. Syriusz, Remus, Peter i Diana uśmiechali się do siebie ukradkiem, Nathan odwrócił wzrok, a jedna dziewczyna z piątego roku nawet jęknęła, bo już snuła teorie, dotyczące rzekomego i tajemniczego rozstania owej pary.

- Mój Boże, jak ja za tobą tęskniłem - wyszeptał w jej włosy. - Przepraszam za wszystko. Byłem cholernie zazdrosny o tego Ślizgona, ale gdy usłyszałem, o czym rozmawialiście, zrozumiałem swój błąd. Musisz mi wybaczyć, Lily.

- Naprawdę byłeś zazdrosny o Ivana? - zaśmiała się, spoglądając na niego. - Po wszystkim, co razem przeszliśmy? Och, Potter, kiedy ty się nauczysz, że kocham cię najbardziej na świecie?

Lily od zawsze nienawidziła milczenia. Nieodzywania się do siebie, niepisania. Według niej, obojętność była o wiele gorsza od zerwania znajomości. Bo wtedy przynajmniej wiesz, na czym stoisz.

Mniej więcej masz pewność, że droga pod tobą nie zawali się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Stąpasz pewnie po gruncie, przekonana, iż nic nie jest w stanie zniszczyć tak idealnej ścieżki. Choć doskonale wiadomo, że nawet osiemsetletni budynek może spłonąć doszczętnie w jedną noc, a jedyne, co po nim pozostanie, to wspomnienia, które jednak wcale nie muszą być szczęśliwe.

I nawet jeśli droga pod twoimi stopami nie jest tak stabilna, jak mogłoby się wydawać, przynajmniej wiesz, że po drugiej stronie jest osoba, która zawsze pomoże ci wstać z ziemi, by otrzepać ubrania i dalej iść w przyszłość. Posiadanie takiej osoby to skarb i najlepszy prezent, jaki można dostać od losu.

Mieć świadomość, że ktoś zawsze złapie twoją rękę, gdy będziesz tonąć, uratuje cię przed spadnięciem w przepaść, to jedno z najlepszych uczuć, jakich może doznać człowiek. W taki sposób dajemy komuś bilet do siebie i do naszego serca, jednak owa osoba musi pamiętać, że jest to bilet w jedną stronę.

Zanim poznała Jamesa, nie wiedziała, jak to jest, kiedy jeden uścisk potrafi przepędzić cały ból. Kiedy wspólnie spędzony wieczór nadrabia całe lata. Jak to jest tęsknić za kimś, kogo nie widziało się zaledwie kilka godzin. Wiele razy, zanim poszła spać, wobrażała sobie wszelkie scenariusze, w których okularnik z nią zrywa. Porzuca i pozostawia ją samej sobie, a ona już nigdy nie odnajduje drogi do szczęścia.

Niebo spadało jej na głowę, serce pękało na dwie części, by za chwilę rozkruszyć się na milion kolejnych. Świat wywracał się do góry nogami, wszelkie czynności traciły jakikolwiek sens. Cel życia znikał jak za machnięciem różdżki, a uczucia, jakie to niego żywiła, stawały się tysiąc razy silniejsze, niż zazwyczaj.

Podobne perpsektywy spędzały jej sen z powiek. Powodowały, że wiele razy bywała niewyspana, w złym humorze, często też zamyślona. Pytali ją, co takiego się stało, ale ona nie potrafiła skleić logicznej odpowiedzi. Plątał jej się język, słowa same wylatywały z głowy. Wygrywało przekonanie, że oni i tak nie zrozumieją, co musi teraz czuć.

Lily sceptycznie patrzyła na Syriusza. Starał się jak mógł, by Diana zwróciła na niego nieco więcej swojej uwagi, ale wszelkie modlitwy nigdy nie zostały wysłuchane, a jego metody wołały o pomstę do nieba. Sytuacja nieco zmieniła się po prezencie, który dostała na święta.

Dla wszystkich członków paczki wiele on znaczył, jednak niewątpliwie to Diana i Syriusz mieli do niego największy sentyment. Wszystkie zamieszczone tam przedmioty budziły wspomnienia, zachęcały do sięgnięcia ręką wstecz. Choć niektórzy z nich nie byli gotowi na rozdrapywanie ran przeszłości, i najchętniej przebiegliby po swoich wspomnieniach z kosiarką, licząc, że to coś da. Ale to przecież nie tak działało.

Według Lily i Jamesa wpatrywanie się w przeszłość mogło doprowadzić do potknięcia się o niektóre wydarzenia, i spowodować zniszczenie teraźniejszości, co znacznie odbiłoby się na ich przyszłości. Więc wniosek pozostawał taki, że czasami warto wrócić do tego co było, byleby nie zapomnieć o tym, co jest teraz, i nie psuć tego, co będzie.

Właśnie dlatego zdolność manipulowania czasem nie jest dostępna dla większej ilości ludzi. Ponieważ taka umiejętność byłaby za dużym zagrożeniem, bo nawet jednym ruchem możemy sprawić, że nasi rodzice wcale się nie spotkają, a co za tym idzie, my nie będziemy mieli prawa bytu. Jeden błąd ciągnie za sobą wir konsekwencji.

Czasami robimy coś, nawet nie myśląc o tym, jak może wpłynąć to na nasze dalsze życie. Z jednej strony, jeśli jest się wiecznie roztargnionym, to nigdy nie ma się na nic czasu, a zbyt poukładany przepuszcza najlepsze okazje. Bo człowiek planuje, a życie przemija.

Dlatego najlepiej stać po środku. Nie być ani po stronie prawej ani lewej, zostać neutralnym. Zresztą w większości przypadków nie należy iść za innymi. W niektórych sytuacjach nie ma żadnych problemów, by samemu wydeptać ścieżkę. Napisać własny bieg historii, zamiast kierować się schematami i statystykami.

Bo nawet jeśli dwie osoby rozejdą się w swoje strony, jedna pójdzie w lewo, druga w prawo, to przecież Ziemia jest okrągła, a prawdziwa miłość niezniszczalna. Wiele osób o tym zapomina, a później jest wielce zaskoczona obrotem spraw.

Oboje wierzyli, że choć los czasami rozdziela pary, to prędzej czy później odnajdą do siebie drogę. Nie ważne, czy jest to rodzina, przyjaciółka, czy chłopak, miłość zawsze wygrywa. Zawsze.

Dusza każdego człowieka nawet w małym stopniu jest posiniaczona. No bo każdy z nas kiedyś kochał, choć raz zranił i został zraniony. I choć na ciele nie było ran, na pewno pozostały po tym blizny, które ujrzało się dopiero, kiedy osoba była gotowa się przed tobą otworzyć. Bo prawdziwa odwaga właśnie na tym polega.

Na szczerej rozmowie, na nieukrywaniu uczuć, na zdjęciu maski, z którą pewnie kroczysz przez życie. Ludzie idealni nie istnieją, a mimo to dążymy do ideału, a przecież nie do końca o to chodzi. Życie polega na tym, by być sobą i nie przejmować się opinią innych. Fakt, czasami warto jej posłuchać, ale wysłuchiwanie nadmiernej i naprawdę niepotrzebnej krytyki byłoby czystą głupotą.

Wiele osób już od samego początku spisywało ich związek na straty. Bo znaczna ilość ludzi uważała, że jeśli oboje mają duże powodzenie, to nie wytrzymają zbyt długo przy jednej osobie. Ale problem leżał gdzieś zupełnie indziej.

Innym się to nie udało, i nie wierzyli, że im może.

***

Trochę mnie tu nie było, co?

Odzwyczaiłam się trochę od pisania rozdziałów, ale kompletnie nie umiem tego porzucić do końca. Dlatego wiedzcie, że przerwa nadal trwa, ale musiałam to wrzucić, bo jest to bardzo ważny dla mnie rozdział.

Niech Lily i James mają was w opiece.

Złap mnie ~ Jily [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now