Rozdział 25

475 27 38
                                    

Nathan, wieczorem, po kłótni z Lily, siedział na łóżku w dormitorium, opatulony najcieplejszym kocem, jaki znalazł, z książką w dłoni. Nie miał ochoty na żadną rozmowę. Zabolały go słowa, które wypowiedziała do niego rudowłosa i cały czas przetwarzał je w głowie, przez co dostatecznie nie mógł skupić się na tekście, tym samym czytając jeden fragment po kilka razy. Kiedy drzwi pomieszczenia otworzyły się, westchnął, jednym machnięciem różdżki zasuwając zasłony wokół łóżka.

Do pokoju wszedł Liam - najlepszy przyjaciel bruneta. Rozejrzał się dookoła, a po chwili, zauważając osłonięte łóżko owego chłopaka, ruszył w jego stronę, z pobłażaniem kręcąc głową. Odsłaniając trochę zasłonę, usiadł na krawędzi materaca, spoglądając na Nathana wymownie. Ten zamknął książkę, trzymając palec na stronie, na której skończył czytać. Posunął się nieco w bok, by Liam miał więcej miejsca.

— Po twojej minie wnioskuję, że coś się stało — złapał za koniec materiału, by odsłonić łóżko do końca.

— Nic się nie stało — burknął, wkładając między strony książki prowizoryczną zakładkę, w postaci papierka po cukierku i odłożył ją do szuflady szafki nocnej.

— Nie umiesz kłamać Torres — spojrzał na niego, jak matka rozczarowana własnymi dziećmi. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem — coś mi się wydaje, że twój problem ma imię i nazwisko, a w dodatku brzmi ono Lily Evans. Co się stało, gadałeś z nią?

— Gadałem to za duże słowo — zaśmiał się smutno, gładząc fałdki na kocu — pokłóciłem się z nią. Poprosiłem o drugą szansę, ale ona nie miała zamiaru mnie słuchać. Wiesz, może zabrzmi to dziwnie, ale wygląda słodko, gdy się denerwuje. Na jej nosie powstają takie zmarszczki i...

— Okej, stary, wpadłeś po uszy — stwierdził Liam, przerywając mu, zanim wpadłby w trans komplementowania rudowłosej — dlaczego nie powiesz jej, jak bardzo ci na niej zależy? Że dla ciebie to jeszcze nie koniec?

— Mógłbym jej powiedzieć, gdybym był choć trochę bardziej pewny siebie. Mógłbym jej powiedzieć, jak szybko moje serce bije na jej widok. Mógłbym jej powiedzieć, jak bardzo kocham jej uśmiech, dołeczki w policzkach, piegi na nosie, a nawet sposób, w jaki się porusza. Mógłbym jej powiedzieć, jak pięknie wygląda nawet ubrudzona ziemią na lekcjach z Zielarstwa. Jak wydyma policzki, kiedy jest skupiona. Mógłbym powiedzieć, jak bardzo pocą mi się ręce, gdy stoi obok. Mógłbym dla niej oszaleć, gdyby dała mi taką możliwość.

— Dlaczego jej tego wszystkiego nie powtórzysz?

— Bo już mnie odrzuciła — wzruszył ramionami — chciałem powiedzieć jej o tym, że moja matka zaakceptowałaby nasz związek, ale ona wtedy zaczęła mówić o James'ie, a mi po prostu zabrakło języka w gębie. Gdybyś widział, jak świecą jej się oczy, kiedy o nim mówi. Wybrała jego, nie mnie. Najwyraźniej ma coś, czego ja nie mam. Może gdybym był kapitanem drużyny, miał wiecznie potargane włosy i był cholernie przystojny, zrezygnowałaby z niego, ale w obecnej sytuacji to wszystko nie ma sensu.

— Ale Nathan — Liam niemal zachłysnął się powietrzem — przecież tyle razy w ciągu dnia mówisz mi, jak za nią tęsknisz. Jak brakuję ci tego ciepła, które emitowała. Jak bardzo znów chciałbyś mieć ją w swoich objęciach, a teraz tak po prostu mówisz mi, że zamierzasz odpuścić? Oszalałeś, czy co?

— Tak, oszalałem — stwierdził ze stoickim spokojem — na jej punkcie. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Ale nawet uparty pies, wielokrotnie odganiany, w końcu odejdzie. Chciałbym wiedzieć, poczuć, że jestem tak samo niezbędny w jej życiu, jak ona niezbędna jest w moim. Ale wiem, że dla niej już nic nie znaczę — zaśmiał się słabo — to śmieszne, że przez moment kochaliśmy się naprawdę. Gdybym mógł cofnąć czas, rozegrałbym to zupełnie inaczej. Postawił sprawę jasno i sprzeciwił się matce, kiedy było trzeba. No ale czasu nikt nie cofnie, a krzywdy nie naprawi. Tak bardzo ją zraniłem, Liam. Miałem jej serce w garści, a potem niepostrzeżenie prześlizgnęło mi się między palcami, roztrzaskując się na kawałki. Ale to James uprzedził mnie w ich szukaniu i sklejaniu na nowo. Lily naprawiła mi serce, bym potem ja zniszczył jej własne. Właśnie dlatego nic nigdy mi nie wychodzi. Mam wrażenie, że wszystko, czego dotknę, natychmiast się psuje. To wyjaśnia, dlaczego ojciec uciekł do Stanów Zjednoczonych. Też chętnie bym stąd uciekł. Ale bieganie z kosiarką po moich wspomnieniach nic mi nie da, co?

— Jasne, że nie — Liam wgramolił się na łóżko, niezgrabnie wchodząc pod kocyk, którym przykryty był Nathan — to smutne, kiedy osoby, które dały ci najlepsze wspomnienia stają się jednym z nich, to fakt, ale skoro z uśmiechem odtwarzasz je w głowie, czego tu żałować?

Torres uśmiechnął się szczerze, pierwszy raz dzisiaj. Nie mógł wyobrazić sobie świata bez Liama. Był dla niego kołem ratunkowym, pomagał w każdej sytuacji. Zawsze wyciągał do niego pomocną dłoń. Dodawał otuchy, oddawał zgubioną nadzieję z powrotem do rąk. Stanowił światełko w tunelu, był kimś, kto umieścił na jego drodze drogowskazy, których wcześniej tak bardzo mu brakowało. Przestał gubić się we własnych słowach i myślach, nauczył wyrażać swoje zdanie, nie bacząc na opinię innych, która z czasem wydawała się coraz bardziej zbędna.

— Co ja bym bez ciebie zrobił, brachu? — zawiesił rękę na jego ramieniu, przysuwając go bliżej siebie.

— Zginąłbyś, Nathan — pokrzepiające poklepał go po plecach — ale mówię ci, spróbuj jeszcze raz z nią pogadać. Na początku daj jej dobry powód, dla którego miałaby w ogóle kontynuować rozmowę. A później pójdzie jak z górki, mówię ci. Tylko spróbuj. Jeśli nie spróbujesz, odpowiedź zawsze będzie brzmiała "nie". A ty nigdy nie dowiesz się, czy było warto.

— Dla Lily zawsze jest warto — wyznał bez zastanowienia, a Liam szerzej się uśmiechnął — jestem jej winny wyjaśnienia. I co ważniejsze, muszę należycie ją przeprosić. Nawet, jeśli nie zostaniemy bliskimi przyjaciółmi, będę mógł spać spokojnie, wiedząc, że przynajmniej mnie nie nienawidzi. Chociaż nadal będę tęsknić za smakiem jej ust, zapachem perfum i ciepłem warg, będę trzymał się z daleka, by mogła byś szczęśliwa. Bo szczerze ją kocham, Liam.

— No i takie podejście to ja rozumiem! — przybili sobie piątkę, po czym złapał Nathana za nadgarstek, próbując ściągnąć z łóżka — a teraz chodź, bo Eric ma urodziny i chłopacy szykują niezłą imprezę!



***

Simsy aktualizują mi się już pół godziny, a jest dopiero 7%, help.

W ogóle podobno to jakaś aktualizacja ebałt LGBT więc czekam bardzo.

Zaczęłam ostatnio oglądać LIS 2 u kochanego Napleciaka, ale za każdym razem coś mi przerywa i jestem dopiero w połowie drugiego epizodu, także jeszcze co najmniej cztery piękne godziny przede mną. 

Mam nadzieję, że to, iż aktualizuję moje ff o tak nieludzkiej porze wam nie przeszkadza. Choć duża część z was pewnie będzie szła spać dopiero za dobre kilka godzin. To chyba tylko ja jestem tak nienormalna, że chodzę spać maksymalnie o 22 ;-;

Miałam potrzebę opisania very pienknych uczuć Nathana do Lily, jak się czujecie z tym, co do niej czuje, hm?

Dobra, ja idę płakać nad długą aktualizacją simsów i nad tym, że skończyła mi się cola i herbatniki, a wam życzę dobrej nocy <3

NIECH SIĘ WAM JAMES PRZYŚNI

Złap mnie ~ Jily [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now