#49

103 10 3
                                    

Wszyscy chodzili po domu jakby mieli owsiki w dupie. Na stole i stoliczku przy kanapie było mnóstwo kubków po kawie. Głośno chrząknęłam, aby zwrócić na siebie uwagę. W mgnieniu oka wszyscy spojrzeli w moją stronę.

Wszyscy- T/I TY ŻYJESZ!!!

Ty- a co. Miałam nie żyć?

Maja-nie żartuje sobie teraz. Wiesz jak się martwiliśmy?! Czy zdajesz sobie sprawę z tego co brak snu robi ze skórą?!

Ty- przepraszam. Poprostu... ach... nieważne idę spać

Miałam właśnie pójść do siebie gdy ktoś złapał mnie za rękę.

Edd- T/I dlaczego płakałaś?

I co ja mam mu powiedzieć? ,,a spoko Edd tylko nasi przyjaciele z drużyny Karasuno wyjechali do Japonii w tajemnicy bo nie chcieli abyście za nimi płakali" no błagam. Ne powiem mu tego.

Edd- halo. Ziemia do T/I. Witamy na planecie Ziemia. Odpowiesz mi?

Ty- ymm... powiem jutro dobrze?

Edd- no... Zgoda

Ruszyłam więc w stronę pokoju wcześniej spoglądając na smutne twarze moich przyjaciół. Zrobiło mi  się ich bardzo szkoda.

Time skip
Miałam właśnie kłaść się spać gdy poczułam wibracje mojego telefonu. Postanowiłam odebrać nie patrząc na to kto dzwoni.

Ty-halo?

???- dzień dobry, czy to pani T/I T/N?

Ty- tak. Czy coś się stało?

???- dzwonię ze szpitala. Miałem przekazać, że pani rodzice oraz dziadkowie zmarli jakieś 5 min temu z powodu wypadku

Ty- c-co? Jak to?

Głos zaczął mi się łamać. Znowu zaczęłam płakać. Może moi rodzice źle mnie traktowali, ale kochali mnie na swój sposób. A dziadkowie? To moja jedyna rodzina, która mi pomagała. A teraz ich nie ma.

???- jest mi naprawdę przykro. Moja rodzina także zginęła. Poza tym jestem Max

Ty- mnie już znasz

???- wybacz mi muszę kończyć. Jeszcze raz naprawdę mi przykro

Ty- mi także. Cześć

???- pa

Rozpłakałam się jak małe dziecko. Oczywiście każdy to słyszał i w ciągu 5-ciu sekund wszyscy byli w moim królestwie.

Tom- co się stało kruszynko?

Ty-ja... oni... wypadek... śmierć

Nie mogłam się wysłowić. Poprostu wbiegłam z pokoju i pobiegłam do łazienki. Szukałam. Szukałam aż w końcu znalazłam moje zbawienie. Żyletka. Wyjęłam ją i schowałam do bluzy, którą znalazłam na wieszaki w łazience. Bluza ta należała do Matta więc była dużo za duża. Ale mniejsza o to zakluczyłam drzwi i otworzyłam okno przez które następnie wyskoczyłam. Przy upadku tylko trochę zdarłam sobie skórę i troszkę poszarpałam bluzę. Ale nie zważając na to pobiegłam czym prędzej do lasu. Wiedziałam, że moje moce znikną w dniu pełni księżyca, która nastąpiła już około 3 tygodni temu. Biegam przed siebie aż znalazłam się w moim miejscu docelowym. Na klifie. Stanęłam na brzegu tak, abym mogła postawić jeden krok i spaść w dół. Trzymałam w ręce żyletkę. Nie myśląc za dużo zrobiłam pierwsze cięcie. Drugie. Trzecie. Dwudzieste szóste. Aż zabrakło mi sił. Usiadłam i zaczęłam płakać. Straciłam już prawie wszystko. Po co ja w ogóle jeszcze żyje?! Z moich zamyśleń wytrwały mnie krzyki moich przyjaciół. Mianowicie każdy krzyczał moje imię. Miałam to gdzieś. Patrzyłam się jak słońce wschodzi. Wstałam i stałam na brzegu myśląc nad skokiem. Gdy miałam już ruszać coś, a raczej ktoś mnie zatrzymał. Postać chwyciła  mnie w talii i przytuliła mocno. Następnie uniosła mój podbródek tak abym mogła zobaczyć twarz mojego ,, zbawiciela" Był to Tom. Stał cały zapłakany i patrzył na mnie swoimi pięknymi czarnymi oczkami. Nagle poczułam jak powyższa postać podwija rękawy ,,mojej" bluzy.

Tom- dlaczego to zrobiłaś?

Ty- przepraszam

Wyszeptałam po czym opadłam bezwładnie na ziemię. Super. Zemdlałam. Znowu. Poprostu super.

Przepraszam Cię | eddsworld /tomXreader [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz