XVI

1.2K 55 17
                                    

Pov. (t.i)

Obudził mnie na is na moim brzuchu. Okazało się że to Toby. Uśmiechnęłam się i próbowałam go jakoś obudzić. Nic nie działało kiedy nagle usłyszałam cichy śmiech. Ten drań się że mnie śmiał.
Czym prędzej zrzuciłam go z łóżka. Kiedy spadł zaczął się turlać po podłodze i głośniej się śmiać. Pomimo tego że byłam troszkę zła też się zaśmiałam. Taka głupawka duetowa. Po chwili nam przeszło. Spojrzeliśmy sobie w oczy. On się oparł o materac od łóżka.
- Hej- powiedzieliśmy równocześnie.
-Chodź - powiedział. - Zrobię nam śniadanie.
Mówiąc to wstał z podłogi. Zanim wyszedł pocałował mnie w czoło.
Kiedy drzwi się zamknęły padłam na łóżko zakryłam się poduszką i czułam jak się zalewam rumiencem.
Chwilę tak jeszcze leżałam aż w końcu podeszłam do szafy wzięłam czarne jeansy białą bluzkę na ramiączkach z napisem "fuck you" i koszule w kratę. Wzięłam jeszcze bieliznę i ruszyłam do łazienki. Będąc tam zmieniłam też bandaże i się odświeżyłam. Po porannej rutynie ruszyłam na dół.
Będąc już w kuchni przywitał mnie miły zapach jajekz bekonem. Oczywiście inni z rezydencji nie oszczędzili mi "miłych" powitań.
-No elo młoda- powiedział Jeff niszcząc mi fryzurę.
-No hej stary- zaśmiałam się a on teatralnie udał obrażonego.
Podeszłam do Tobiego który wykładał nam porcje na talerze. Przytuliłam go od tyłu a on się uśmiechnął.
-Siema lu.. O BEKON- powiedział Ben zabierając parę pasków z talerza Tobiego.
-Won karaluchy! - ten go przegonił.
Ben tylko syknoł i uciekł śmiejąc się. Ja też się zaśmiałam i przeniosłam parę pasków z mojego talerza na talerz mojego chłopaka. On się uśmiechnął w moją stronę i zasiadł ze mną do stołu.

Time skip:

Byliśmy już wszyscy po obiedzie.
(wiem długi skip dop. aut.)
Wszyscy od operatora dostali "misję" oprócz mnie i Tobiego. No i jeszcze Sally ale to jest jeszcze dziecko.
Więc tak siedzieliśmy i się nudziliśmy aż nagle Sally podeszła do nas z oczami szczeniaczka.
-Pobawicie się ze mną?
Nawet nic nie powiedzieliśmy ona już nas zaczęła nas ciągnąć do swojego pokoju. Zanim się obejrzeliśmy to ja miałam pomalowane usta i tonę brokatu we włosach a Toby miał róż na policzkach szminke skrzydełka tiare i inne dodatki. Nie czekając zrobiłam zdjęcie podsmiechujac z jego wyglądu. On widząc co ja robię próbował mi go odebrać. Sally widząc to strasznie zaczęła się śmiać my zresztą też. Kiedy zdał sobie sprawę że nic z tego pocałował mnie w usta. Byłam w takim szoku że upuściłam telefon. On to wykorzystał szybko go wziął i usunął zdjęcia.
-Jak ty mogłeś? - powiedziałam z rumienicami jednocześnie udając urazę.
-No nie mów że ci się nie podobało. ~
Powiedziałam Sally na ucho że jest koniec zabawy. Nadal udając obrażoną poszłam do siebie. Toby biegł za mną wołając moje imię śmiejąc się jednocześnie. Kidy weszłam do pokoju to usiadłam na łóżku. On widząc to nadal próbował mnie jakoś ubłagać o uwagę.
- No (t.i) ~ Proszę nie bądź zła.~
-Przemyśle to....
-Oh serio? ~
Zaczął chodzić mi rękami po tali. Powoli przechodził na brzuch i uda. Ja się speszyłam. Zaczęłam panikować. Poleciały mi łzy a kiedy dochodził do tego miejsca to nie wytrzymałam.
-STOP! - wykrzyczałam całą zapłakana i roztrzęsiona.
Widząc to Toby próbował mnie dotknąć ale ja się jeszcze bardziej cofnęłam.
On złapał się za głowę. Zaczął mówić coś pod nosem. Kiedy nagle ruszył ku wyjściu.
-Bardzo przepraszam... - powiedział jeszcze zanim zamknął drzwi.
Bardzo się trzęsłam. Siedziałam jeszcze tak przez chwilę kiedy ochłonęłam postanowiłam się zdrzemnąć. Bolało mnie to że Toby nie może mnie dotknąć.
"Będzie ciężko..." z taką myślą oddałam się w objęcia Morfeusza.


%=%=%=%=%=%=%=%=%=%=%=%=%=%

Z góry przepraszam za przerwy
Mam nadzieję że się spodoba
Nie bijcie
I życzę miłego dnia lub wieczoru

Dobranoc słonko...~(Ticci Toby) love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz