XX

924 42 38
                                    


Pov. Toby

Szybko się rozpakowaliśmy i ruszylismy wzdłuż korytarza. Patrzyliśmy jak są rozłożone pokoje.
Zaraz koło nas pokój miał Jeff. Oczywiście nie był zadowolony ze ma go z Jane no ale mówi się trudno.
- Cieszcie się że macie osobne łóżka - powiedziała (z.t.i) i zaśmiała się cicho.
- A co nie podoba ci się wizja spania że mną? - dodałem jednocześnie przytulając ją od tyłu i sugestywnie poruszając brwiami.
- Pfff zamknij się - powiedział mój pomidorek i odepchnął mnie od siebie.

Ruszylismy dalej. Koło Jeff'a mieli pokój Hoodie i Masky a ostatni pokój dostał E.J. Po zakwaterowaniu się ruszylismy dalej za Moniką. Pokazywała nam większość rezydencji. Oczywiście z wyjątkiem ich prywatnych pokoji.
Jak patrzałem na to towarzystwo wydawali się całkiem zgrani. No może oprócz tej dwójki. Zuzy i Keith'a. Co chwilę się kłócili przeżywali od nie wiadomo czego i przepychali się jak dzieci. Spojrzałem na (t.i) i szepnąłem jej na ucho.
- Czy my trafiliśmy do brata Slendera czy do przedszkola?
Jak ona to usłyszała to odrazu usłyszałem cichy śmiech. Jeszcze chwilę jak tak chodziliśmy opowiadałem jej parę żarcików żeby tylko usłyszeć jej śmiech.

Pov. Jeff

Idziemy. Idziemy. IDZIEMY! Kurwa! Nic tylko łażenie po tym gównie! Jeszcze idę w takim miejscu że słyszę jak gofrożerca flirtuje z młodą! Weź mię ktoś kurwa dobij!

Pov. (t.i)

Naprawde mi się tu podoba. Szczególnie dlatego że Toby jest koło mnie. Ale też dlatego że ludzie są bardzo przyjaźnie nastawieni. Nawet nie przeszkadzają mi ich kłótnie. Według mnie to jest urocze.

Time skip (wieczór) :

W czasie kiedy nas oprowadzano Slendy razem z bratem objaśniali sobie pewne rzeczy. Teraz zostaliśmy wezwani aby z nimi porozmawiać. Lekko się bałam ale próbowałam tego nie pokazywać. Weszłam do wielkiej sali konferencyjnej. Siedzieli już tam wszyscy od strony Splendormen'a a po stronie Slendera brakowało tylko mnie i Hoodie'go. Usiadłam koło Toby'ego i czekałam na rozwój wydarzeń. Ręce mi się trzęsły i bałam się tego co miało nastąpić.
Nagle do sali wszedł Hoodie.
- Teren czysty - powiedział i usiadł.
- Dobrze a więc zacznijmy - powiedział aż nadto poważnym głosem. - Jak pewnie wiesz bracie Offenerman znów miesza się w to co jego nie dotyczy.
- Braciszku ja to rozumiem ale wiesz jaką miał przeszłość - odpowiedział próbując bronić racji Offendera. - Odpuśćmy mu kary ten ostatni raz.
- Ta opcja nawet nie wchodzi w grę. Ile razy masz jeszcze zamiar go bronić?
- Nie zapominaj że to jest nasz brat. Powinniśmy go bronić jako starsze rodzeństwo.
- Nie zamierzam go dłużej bronić po tym co nam zrobił. Powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny.

Jeszcze się wymieniali tak zdaniami. Często brali mnie jako przykład jego występku. W tej rozmowie traktowali mnie bardzo przedmiotowo. Wymieniali wszystkie te rzeczy których on się dopuścił na mnie. Nie wytrzymałam. Ze łzami w oczach podniosłam się z krzesła i wykrzyczałam.
- Po prostu zabijcie tego sukinsyna! Wolę być jego ostatnią ofiarą niż słuchać o kolejnych przypadkach tego psychopaty!

Wszyscy się na mnie patrzeli. Ja tylko przetarłam oczy i wyszłam z sali. Usłyszałam tylko głos Toby'ego ale nie byłam pewna słów które mówił. Wszystko było mgliste i rozmazane. Słowa były nie wyraźne a otoczenie stawało się bardziej ruchome. Zanim się obejrzałam leżałam na twardej ziemi i próbowałam się zamknąć oczu. Jednak mój wysielek okazał się daremny. Zemdlałam....

$#$#$#$#$#$#$#$#$#$#$#$#$#$#$#$

Wiem poszłam z tym rozdziałem trochę na łatwiznę
Ale myślę że nie wyszło aż tak tragicznie
Ogólnie mam jeszcze dzisiaj w planie wstawić rozdział wielkanocny
Rozdział ten będzie tak aby oddzielną historią więc raczej nie zamierzam tam umieścić spoilerów na przyszłe rozdział
😉😉
Tak czy inaczej
Wesołych świąt i mokrego dyngusa wam życzę ewrynian!
😘😘😘😘

Dobranoc słonko...~(Ticci Toby) love storyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें