Rozdział 20. Żałujesz tej nocy?

5.1K 202 23
                                    

Nataly

Obudziłam się rano i przekręciłam, by go przytulić, ale byłam w łóżku sama. Otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się za nim po pokoju. Był pusty. Pościel też była chłodna. Musiał wyjść zaraz po tym jak zasnęłam.

Wykorzystał mnie? Nie. To niemożliwe. Widziałam jak na mnie patrzył, jak całował. Pragnął mnie, ale nie tylko w sensie ciała.

Dotknęłam opuszkami palców ust. Były lekko spuchnięte. Umysł podsuwał mi coraz to nowe wspomnienia z wczoraj. Jego dotyk, smak, zapach. W głowie wszystko wydarzyło się jeszcze raz.

Był cudowny, męski i pewny siebie. Dawał mi przyjemność...

Jednak to, że zostawił mnie tutaj samą było jak kubeł zimnej wody. Poderwałam się z łóżka. Założyłam pierwsze ubrania jakie wpadły mi w ręce i skierowałam się na moją stałą trasę. Zaczęłam od krótkiej rozgrzewki i ruszyłam biegiem w stronę lasu. Gdy wróciłam od razu wskoczyłam pod prysznic. Zimny strumień wody spływał po moim rozgrzanym ciele, który przywołał mi zdrowy rozsądek, a niepotrzebne myśli wyparowały. Kiedy zeszłam na parter, babcia krzątała się po kuchni przygotowując śniadanie, a dziadek czytał gazetę z kubkiem kawy w ręce.

Patrząc teraz na dziadka i kilka dni temu na mojego ojca, podobieństwo było uderzające. Te same ruchy i gesty. Nawet mimika twarzy się zgadzała.

Przywitałam się z nimi i pocałowałam w policzek. Najpierw babcię, a potem dziadka.

- Jak się spało, skarbeńku? Ta burza była okropna. - pierwsza odezwała się babcia.

- Tak, to prawda. Była straszna. Myślałam, że wyzionę ducha, ale w końcu udało mi się zasnąć ze zmęczenia. - uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemniła.

- Myślę, że ktoś Ci w tym pomógł. - tym razem głos zabrał dziadek. - Chyba był niezawodny, skoro dał radę Cię uspokoić w takiej wichurze. - mrugnął do mnie porozumiewawczo, na co babcia trzepnęła go ręką w głowę.

- Nie wtrącaj się w rozmowę kobiet, staruchu.

Wzięłam do ręki kawę by nie zabierać zdania w tej dyskusji. Kochałam ich ponad wszystko, ale wolałam nie rozmawiać o tym co działo się dzisiejszej nocy. Nawet jeżeli coś słyszeli byłabym im wdzięczna, gdyby nie poruszali tej kwestii.

- Taly, zawołaj Alexa na śniadanie. Powinniście wcześnie wyruszyć, żeby o przyzwoitej godzinie być w domu.

Odstawiłam kubek i ruszyłam po schodach na górę. Chciałam się jak najszybciej wyrwać z tej dziwnej rozmowy. Nigdy nie ukrywałam przed nimi prawdy, jednak rozmowa o życiu seksualnym swojej wnuczki powinni zostawić między sobą.

Przed pokojem gościnnym wpadłam na chłopaka. Dosłownie. Z hukiem wylądowałabym na tyłku, gdyby nie jego silne ramiona w mojej tali. Mocno przyciągnął mnie do siebie i spojrzał w oczy. Moje dłonie mimowolnie wylądowały na piersi chłopaka.

- Gdzie się tak spieszysz, kochanie? - uśmiechnął się do mnie szeroko.

Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. Gdyby mnie wykorzystał, nie mówiłby tak do mnie. Chyba, że chce utrzymać pozory. Może to dalsza część jego zabawy.

Z drugiej strony jakoś nie potrafiłam uwierzyć, że byłby do tego zdolny. Już nie raz pokazał, że zależało mu na mnie.

Chociaż próbowałam patrzeć obiektywnie, kilka zdradliwych myśli nie opuszczało mnie.

- Przyszłam po Ciebie. Śniadanie gotowe.

Zdobyłam się na delikatny uśmiech, który miał mi zapewnić kilkugodzinny spokój od dziwnych pytań.

Nie czekając na jego reakcję, złapałam go za rękę i zaciągnęłam do kuchni.

***

Po śniadaniu pożegnaliśmy się z dziadkami i ruszliśmy w drogę. Nie miałam ochoty rozmawiać, dlatego samochód wypełniły dźwięki muzyki.

- Wszystko w porządku? - zapytał w końcu, a spokój został zburzony.

- Tak. Po prostu jestem zmęczona. - mruknęłam i wróciłam do moich myśli.

- Powiedz mi, co się dzieje. Jesteś na mnie zła?

- Nie jestem. Prześpię się. - Musiałam przemyśleć sobie wszystko jeszcze raz, a on mi tego nie ułatwiał. Ta sytuacja nic nie ułatwiała.

- Żałujesz tej nocy? - zapytał spokojnie.

- A Ty? - spojrzałam niepewnie na chłopaka. - Rano, gdy się obudziłam nie było Cię.

- Po tym jak zasnęłaś, do pokoju wpadła Melania. Martwiła się, że przez burze nie dasz rady zasnąć. Kazała mi wracać do siebie, dlatego nie mogłem zostać. - złapał mnie za rękę i pocałował jej wierzch. - Nie żałuję niczego. Tylko boję się, że zrezygnujesz z nas.

A ja głupia wątpiłam w niego.

Spojrzałam na nasze splecione dłonie. Podobał mi się ten widok.

- Nie chcę tego. - po chwili dotarły do mnie słowa, które wypowiedziałam i jak on mógł to odebrać. Nim zdążyłam się wytłumaczyć puścił moją rękę. - Nie o to mi chodziło. Miałam na myśli, że chcę spróbować. Źle dobrałam słowa.

Uśmiechnął się szeroko i zatrzymał pojazd na poboczu. Tylko po to by po chwili złożyć namiętny pocałunek na moich ustach. 

/Rozdział krótszy... dlatego może pojawi się jakiś w tygodniu, ale nic nie obiecuję ☺️

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now