Rozdział 23. Cholera Nat, nie wpadaj nim więcej w krzaki.

4.6K 180 6
                                    


Nataly


Zaraz po zajęciach wróciłam z Alexem do jego domu. Wiem, że to głupie, ale nie mogłam go teraz zostawić. Jeżeli zostanie zaatakowany przez wysłanników Podziemia, to nie wiadomo ilu ich wyślą. Wiedzą, że jest silny, znają jego styl. Gdy zdecydują się na taki krok wiem, że będą dobrze przygotowani. Nawet Alex przy zbyt dużej ilości przeciwników może nie dać rady. Przynajmniej nie będę stała bezczynnie i patrzyła jak zastraszają lub atakują moich bliskich. Będę gotowa do walki.

- Po naszym treningu muszę gdzieś wyjść. Będzie lepiej jak wrócisz do domu. - powiedział niespodziewanie Alex, gdy wyłączyłam bieżnię.

- Gdzie? - zapytałam spokojnie, chociaż nie czułam tak się ani trochę. Kolejny raz musi coś załatwić, a mi przekazuje tylko zdawkowe informacje.

- Do kawiarni "Sweet time"? Coś takiego. Stary znajomy chce się spotkać, pogadać. Chyba nie masz nic przeciwko? - podszedł mnie. Wie, że nie chce mu niczego zabraniać, zwłaszcza wychodzenia z kumplami. Przecież zawsze mogę powiedzieć "Poświęcasz mi za mało uwagi, czy to ważniejsze ode mnie?". Tylko, że nie chce być drugą wersją mojej matki. Ojciec cały czas opuszczał rodzinę z powodu pracy, a ona nie omieszkała mu tego wypomnieć. Pamiętam jak na niego krzyczała. "Praca jest ważniejsza od Twojej rodziny! Ode mnie i od naszych dzieci! Może przeprowadź się tam!" Zazwyczaj tak się to kończyło. Wtedy przez jakiś czas, tata wracał wcześniej do domu, ale kiedy tylko wpadł mu w ręce jakiś ważniejszy projekt, wszystko wracało do pierwotnego stanu.

- Jasne, że nie. Po prostu uważaj. - musnęłam wargami jego policzek i podeszłam do worka, żeby zająć czymś ręce.

Uderzyłam kilka razy żeby rozładować napięcie. Zakończyłam wysokim kopnięciem.

- Zawsze uważam na to, co dzieje się dookoła. Jeżeli będzie coś nie tak, wycofam się. Uwierz mi, że nie jestem tym szczylem co kilka lat temu, wydoroślałem. - uśmiechnął się do mnie i wiedziałam, że nic więcej nie wskóram w tej sytuacji. - Nauczę Cię kilku zasad samoobrony, w razie gdyby coś się stało, a mnie nie będzie w pobliżu.

- Jasne. - Ustawiłam się do ataku na macie, po czym Alex chwycił mnie za koszulkę i tłumaczył po kolei co powinnam zrobić, aby się uwolnić. Po kilkunastu takich ćwiczeniach byłam wykończona, ale lubiłam ten rodzaj zmęczenia. Chociaż nie udało mi się przewrócić Alexa, przy jednym z bardziej wymagających ataków i tak był zadowolony. Powiedział, że zrobiłam znaczne postępy od czasu, gdy zaczęliśmy razem ćwiczyć. Jednak ja po prostu nie miałam już siły udawać, że tak naprawdę nic nie potrafię w tym aspekcie. Dlatego, mówiłam mu, że dużo ćwiczę w domu, żeby nie odstawać od niego i żebym mogła choć trochę pomóc mu przygotować się.

Po skończonym treningu odwiózł mnie do domu, a sam udał się na spotkanie z przyjacielem. Chociaż byłam cholernie ciekawa, ile w tym prawdy i miałam ogromną ochotę go śledzić. Nie mogłam tego zrobić. Musiałam mu w końcu zaufać. Przecież każdy nosi w sercu co najmniej jeden sekret. Powinnam to uszanować.

Wieczorem wybrałam się z Jay po mój motor. Scott w końcu go naprawił, więc cieszyłam się jak małe dziecko na nową zabawkę.

- Cholera Nat, nie wpadaj nim więcej w krzaki. Niełatwo było go naprawić. - przywitał się z nami brunet.

- Postaram się. - uśmiechnęłam się słodko i zaczęłam oglądać mój skarb. - Brakowało Ci mnie prawda, kochanie? - pogłaskałam czule siedzenie i usiadłam na nim.

- Wypróbuj go. - powiedziała Jay. - Przecież widzę jak Ci się oczka świecą. Poczekam tutaj.

Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Ubrałam kask i odpaliłam.

- Zaraz wracam. Scott, nie podrywaj mojej przyjaciółki. - mrugnęłam do nich. Jay wyglądała jakby miała mnie zamordować, więc postanowiłam się ewakuować.

- Postaram się. - usłyszałam w odpowiedzi i wyjechałam na ulicę.

Uwielbiałam ten błogi stan, wolność, które zawsze mi towarzyszyły w akompaniamencie ryku silnika. Nie chciałam odjeżdżać za daleko, dlatego zrobiłam rundkę po najbliższych ulicach przyspieszając na niektórych odcinkach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak mi tego brakowało.

Zatrzymałam się na czerwonym, będąc już niedaleko warsztatu chłopaka. Wtedy zauważyłam Alexa, w towarzystwie Tobias'a. Znałam go. Był przyjacielem Noah z dawnych lat. Tylko co on tu robił? Wyszli z kawiarni i śmiali się z czegoś.

Z rozmyślań wyrwał klakson samochodu za mną. Spojrzałam na sygnalizację, było zielone. Zerknęłam na chłopaków ostatni raz i odjechałam. 


/Czy też czujecie, że przeciągam zakończenie? Też mi się tak cholera wydaje...  ale jest tyle rzeczy,  które chcę tu jeszcze umieścić... xD

Początkowo miałam inny pomysł na tę historię, ale on ewoluował. Doszło kilka postaci, scen. Miało być ok 15 rozdziałów, a już teraz mamy 23 i końca jeszcze nie widać. 

/Komentuje, gwiazdkujcie <3 Co tam chcecie ;) Jeżeli ktoś nie chce publicznie, można do mnie pisać na priv, nie gryzę :)

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now