Rozdział 38. Grozisz mi?

4.1K 159 34
                                    


Nataly


Szczęśliwa wracałam z imprezy. Miałam niedaleko do domu, więc uznałam, że przejdę się, a przy okazji trochę wytrzeźwieję. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Max zawsze poprawiał mi humor. Dobrze tańczył, był zabawny i całkiem niezły w te klocki. Dlatego chętnie z nim wychodziłam. Chociaż zawsze myślałam o nim jak o przyjacielu, ale zauważyłam, że to dla niego coraz trudniejsze, utrzymać naszą znajomość na takim poziomie. Niepotrzebne uczucia, wszystko komplikują, a on wydawał się być coraz bardziej zainteresowany związkiem, do którego mi było daleko.

Z rozmyślań wyrwał mnie mrożący krew w żyłach krzyk kobiety. Nie wiele myśląc, ruszyłam w tamtą stronę. Im bliżej byłam tym bardziej słyszałam tępe uderzenia oraz wzmożony płacz. Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam jak jeden z mężczyzn okłada pięściami drugiego. Nieopodal stała kobieta, która podbiegła do mnie i zaczęła szarpać za ramię.

- Proszę, zrób coś. On go zabije! - kwiliła, gdy z jej oczu lały się łzy. Wyglądała okropnie. W wielu miejscach miała siniaki. Niektóre wyglądały na świeże, ale były też starsze, które łatwo było rozpoznać, ponieważ zmieniły kolor na fioletowo żółty. W innych miejscach sączyła się świeża krew. Sukienka, którą miałą na sobie również pozostawiała wiele do życzenia. U dołu była podwinięta, a górna część rozerwana. Przez co było widać jej bieliznę.

Kolejne szarpnięcie wyrwało mnie z otępienia. Doskoczyłam do agresora i próbowałam odciągnąć, ale był ode mnie o wiele silniejszy. Odepchnął mnie. Wylądowałam tyłkiem na zimnym asfalcie, natomiast ręka, którą próbowałam zamortyzować upadek, zabolała. Syknęłam z powodu rany, ale nie przejęłam się nią zbytnio, ponieważ w tej chwili na moich oczach rozgrywał się koszmar.

- Przestań! - krzyknęłam. - On więcej nie wytrzyma.

To go zatrzymało. Obejrzał się przez ramię i choć nie widziałam jego twarzy byłam pewna, że to we mnie wywierca wzrokiem dziurę. Wstał i dopiero teraz zauważyłam jak bardzo był zbudowany. Jego białą koszulę oraz dłonie pokrywała krew ofiary. Co w pewnym sensie było hipnotyzujące i przerażające zarazem. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś takiego.

Wolnym krokiem ruszył w moją stronę. Jego zęby błysnęły w błogim uśmiechu, którym nie pogardziłby sam Joker. Górował nade mną, co widocznie mu się podobało. Wywoływał we mnie strach, o którym nie miałam pojęcia, który był ukryty głęboko we mnie.

Kiedy on się przybliżał, ja na taką samą odległość odsuwałam się dopóki nie natrafiłam na ścianę. W trzech krokach pokonał dzielącą nas odległość i znalazł się przy mnie. Dużą, umięśnioną ręką złapał mnie za szyję, po czym uniósł i przyparł do ściany. Nie mogłam złapać oddechu. Walczyłam, kopałam przed siebie próbując zadać mu cios, ale nie mogłam go trafić, chociaż stał centralnie przede mną. Czułam jak płuca palą mnie żywym ogniem z powodu braku tlenu. Wiedziałam, że już długo nie pociągnę, a to mój koniec. W ostatnich tchnieniach, mężczyzna pochylił się w moją stronę, przez co znalazł się w świetle lampy.

Zamarłam. Zaprzestałam jakichkolwiek ruchów, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. To był Alex.

- Pięknie wyglądasz, kochanie. - szepnął. Można by się pokusić na stwierdzenie, że zrobił to słodko i romantycznie, ale sytuacja na to nie pozwalała.

Nie poznawałam go. W oczach miał rządzę mordu i szaleństwo, a na ustach uśmiech, który wskazywał na przyjemność jaką sprawia mu ta czynność. Ostatnią rzeczą jaką zrobił był delikatny pocałunek na moich sinych wargach.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now