Rozdział 56. Witaj w moim piekle, Śnieżko.

4.1K 143 19
                                    

Nataly


Wracaliśmy z Alexem z randki. Nie było to nic specjalnego, ale w końcu mieliśmy dla siebie trochę czasu. Chcieliśmy odreagować ostatnie wydarzenia i zapomnieć o kłopotach, które nad nami czyhały. Wybraliśmy się na nowy horror do kina. Nie był straszny, ale przynajmniej nie był też nudny. W niektórych momentach nawet zabawny.

Szliśmy powoli wzdłuż ulicy, oceniając "Zakonnicę" i wygłupiając się. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, dlatego jedynym oświetleniem były lampy. Czasami przewijali się jacyś ludzie, ale w dużej mierze ulice świeciły pustkami. Robiło się coraz chłodniej, dlatego założyłam skórzaną kurtkę Alexa. Była na mnie za duża, ale jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało, a lubiłam z niej korzystać. Zwłaszcza, że pachniała nim.

Gdy minęła nas grupka mężczyzn, nie przejęłam się tym zbytnio. Dopiero, gdy jeden z nich zwrócił się bezpośrednio do blondyna, poczułam ciarki na plecach.

- Alexander Rodriguez? - zapytał.

Mój chłopak spokojnie odwrócił się i spojrzał na mężczyznę. Był wyluzowany, czego nie można było powiedzieć o mnie. Napięłam wszystkie mięśnie i podążyłam za wzrokiem Alexa. Cała piątka była skierowana w naszą stronę. Jednego byłam pewna, to spotkanie nie zwiastowało nic dobrego. Patrzyli na nas jak wygłodniałe zwierzę na swoją ofiarę.

- Zależy dla kogo. - odparł oschle. Od razu zostałam zasłonięta ciałem Alexa, więc nie mogłam im się zbyt długo przyglądać, ale nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych.

- Mamy do pogadania. - stanęłam obok blondyna, na co spiorunował mnie wzrokiem.

Nie będę się chować przed jakąś zgrają facetów. Przecież to nie pierwszy raz, kiedy tacy jak oni proszą się o wpierdol.

Alex uśmiechnął się lekko jakby przypominając sobie, że też potrafię się obronić i nie potrzebuje niańki. Pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Było mi to na rękę. Ci goście mogą się lekko zdziwić jak im solidnie przyłożę.

- Twoja dziewczyna ma większe jaja niż Ty. - zaśmiali się.

- Prawdopodobnie większe niż każdy z Was. - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Wyszczekana. - podszedł do mnie bliżej i ujął jeden z moich blond kosmyków między palce. - Jak już zajmiemy się Twoim facetem, mogę Cię zabrać do siebie.

- Przykro mi, ale mój facet gustuje w kobietach. - mocno trzepnęłam jego dłoń i zgromiłam wzrokiem. - I trzymaj łapy z dala ode mnie.

Zanim dotarło do niego, o co mi chodzi, minęły wieki. Chyba Matka Natura zapomniała wyposażyć go w mózg. Jednak nie przejął się tym, tylko wydał polecenie swoim sługusom.

- Brać go. Mi zostawcie dziewczynę. - uśmiechnął się szeroko i obrzydliwie.

Gardziłam takimi typami, ale oni jakby wiedzieli, że nie chcę ich spotkać, więc robili mi na złość i pojawiali się w najmniej oczekiwanym momencie.

Kątem oka widziałam jak atakują chłopaka. Było czterech na jednego, ale wiedziałam, że tak łatwo go nie złamią. Nie mogłam długo na niego patrzeć, bo zostałam zaciągnięta w uliczkę.

Chociaż nie powinnam tak mówić, to lubiłam jak walczył. Może to chore, ale Alex był do tego stworzony. Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić go jako prawnika, którym miał się stać już za parę lat. Choć istniała możliwość, że zacznie wcześniej jako praktykant w nowej filii ojca w Nowym Jorku.

- Chodźmy w ustronne miejsce. - powiedział zadowolony, że tak łatwo za nim podążałam.

- Jasne. Lepiej żeby Twoi kumple nie widzieli jak obrywasz od dziewczyny. - zatrzymał się i popatrzył na mnie z wątpliwościami.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now