Rozdział 40. Mam nadzieję, że to nie Twój chłopak.

4.1K 170 29
                                    

Nataly


Leżeliśmy na macie wykończeni. Dzisiaj Alex się postarał i dał mi wycisk na siłowni. Wiedziałam, że muszę wstać, ale nie miałam ochoty. Nawet nie miałam siły myśleć, a co dopiero podnieść rękę.

- Muszę wracać, ale nie dam rady. - mruknęłam.

- Myślałem, że zostaniesz. Niedługo powinien wrócić Logan. Tak mnie męczyłaś, że chcesz go poznać, a teraz uciekasz. - zaśmiał się.

- To on mnie unika. Cały czas gdzieś wychodzi. Mniejsza, tata wrócił, a muszę z nim porozmawiać. - dźwignęłam się do siadu.

- W końcu powiesz mu o nas?

- To nie jest odpowiedni czas. - szepnęłam zakłopotana.

- A kiedy będzie? - uśmiech znikł z jego twarzy.

Byłam świadoma, że ranię go w ten sposób, ale ja nie byłam gotowa na to. Bałam się w jaki sposób zareaguje ojciec, a naprawdę nie chce powtórki z rozrywki.

- Niedługo. Obiecuję.

- Już to słyszałem. - podniósł się i podszedł by napić się wody. - O co chodzi? Ciągle masz tą samą wymówkę. - również wstałam. Tym razem nie przeszkadzało mi zmęczenie i bolące mięśnie.

To nie był pierwszy raz, gdy poruszaliśmy ten temat, ale pierwszy rozmawialiśmy o tym poważnie. Wcześniej żartował z tego twierdząc, że mój opiekun zamknie mnie w pokoju i nie wypuści, jak się dowie, że ukrywam przed nim chłopaka. Jednak to nie była prawda.

- Ojciec testuje moich nowych chłopaków. Nie do końca wiem na czym to polega, ale gdy wyzwał Willa na pojedynek, ten uciekł, jakby się za nim paliło. Boję się, że tym razem będzie tak samo.

- Tak o mnie myślisz? - prychnął. - Dobrze wiedzieć, że w Twojej hierarchii zajmuje to samo miejsce co ten tchórz! - zdenerwowany rzucił butelką przez całe pomieszczenie. Wzdrygnęłam się na jego nagły atak. Spojrzał na mnie ze złością, której tym razem nie dał rady pohamować.

- Nie będziemy rozmawiać w taki sposób. Jak się uspokoisz to zadzwoń. - zgarnęłam torbę i skierowałam się do wyjścia. Usłyszałam jeszcze jak coś spada z hukiem na ziemię. Ciekawe co tym razem rozwalił.

Nie miałam najmniejszego zamiaru znosić jego humorków. Rozumiem, że to dla niego ważne. Przecież dla mnie też! Jednak nie chcę go stracić przez wymysły mojego ojca.

Mocnym szarpnięciem za ramię, zatrzymał mnie tuż przed bramą. To nie było ani trochę delikatne. Zerknęłam na niego rozgoryczona i wściekła.

- Naprawdę masz zamiar teraz wyjść? - warknął.

- Puść mnie! - powiedziałam zdecydowanie, ale on nie zwracał uwagi na to, że sprawiał mi ból. - Powiedziałam, żebyś mnie puścił. - wyrwałam się, ale w odpowiedzi złapał mnie jeszcze mocniej i popchnął na najbliższy słup.

- Kim dla Ciebie jestem? Kolejnym chłopczykiem do odznaczenia na liście?

- Kocham Cię, ale teraz zachowujesz się jak palant. - zacisnął szczękę. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Co on sobie myślał? Że rzucę się na niego, obcałuję całą twarz i będę zapewniać, że jest jedynym mężczyzną w moim życiu? Chyba postradał zmysły. - Odpieprzasz jakiś teatrzyk, nie ważąc moich uczuć. Myślisz, że chcę być w pobliżu, gdy Ty tak się zachowujesz? Nie panujesz nad sobą, idioto. Ogarnij się, wtedy porozmawiamy. - chciałam odejść, ale on mi to uniemożliwiał. Odepchnęłam go, z marnym skutkiem. Był silniejszy i cięższy, więc jedyne co mogłam zrobić to znokautować go, ale to mogło być zbyt okrutne.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now