Rozdział 29. Puściła się z kimś, a Ty nie masz nic przeciwko?

4.7K 174 68
                                    


Nataly


Jutro wypada rocznica śmierci Noah, dlatego dzisiaj przyjechała mama z bliźniakami. Samuel niestety nie mógł być z nami, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. Nigdy nie miałam z nim dobrego kontaktu.

Ojciec specjalnie przełożył wyjazd do Europy, żeby kilka dni spędzić wspólnie z rodziną. Jednak jak się spodziewałam, tego dnia wrócił z pracy w nocy, żeby nie nadziać się na byłą żonę. Taka była jego metoda na zminimalizowanie kłótni. W pewien sposób działała, ale tylko chwilowo.

***

Słysząc stłumione krzyki moich rodziców, zeszłam na parter, sprawdzić o co tym razem poszło. Tuż przed drzwiami złapał mnie Lucas.

- Taly, boję się. Mama jest zła. Cały czas krzyczy. - przykucnęłam i przytuliłam malca. Głaskałam go po plecach i głowie.

- Zaraz się uspokoi. Idź do salonu, zabierz ze sobą brata i włącz bajki. Dobrze? Zaraz do Was przyjdę.

- No nie wiem, w domu też krzyczy na tatę. - spuścił głowę w dół. Widziałam zbierające się łzy w jego oczach. Wiedziałam jak się czuje. Ja przechodziłam dokładnie przez to samo. Jest dzieckiem, które nie ma pojęcia o problemach rodziców, dlatego obwinia siebie.

- Chodźmy do Michaela. - wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do salonu. Chłopiec siedział na kanapie z słuchawkami na uszach i bujał się lekko w rytm muzyki.

- Popilnuj brata. Zaraz wrócę. - cmoknęłam obu w czoło i ruszyłam do kuchni.

Stanęłam w progu zaskoczona widokiem jakim tam zastałam.

- Czy Ty kiedykolwiek myślałeś o nas?! Najważniejsza była dla Ciebie praca! - chwila ciszy. Westchnęła głośno, czekając na jakąś reakcję, ale jej nie otrzymała.

Ponownie zebrała myśli. Nie byłaby sobą, gdyby nie wypomniała ojcu wszystkiego, co leż jej na sercu i nie pozwala o sobie zapomnieć.

- To przez Ciebie Noah nie żyje! Gdybyś nie zmuszał go do tych cholernych zawodów nic takiego nie miałoby miejsca! - po tym zaczęła okładać go pięściami.

Nic nie odpowiedział. Nie ruszył się. Nie bronił. Po prostu znosił wszystko co dla niego przygotowała.

- Mamo, przestań. - znieruchomiała z pięściami na torsie mężczyzny. - To nie jest jego wina. Noah zawsze do tego ciągnęło. Natomiast tata był osobą, która go wspierała. - oboje spojrzeli się na mnie w niedowierzaniu. Nigdy wcześniej nie udzielałam się w ich kłótni na ten temat. Było to zbyt bolesne. Wspominanie tego wszystkiego. - Nie kłóćcie się chociaż przy Lucasie i Michaelu. Wystarczy, że my musieliśmy tego wszystkiego słuchać.

Chłopcy weszli niepewnie do pomieszczenia. Stanęli przy moich nogach i przyczepili się jak małpki.

Pochyliłam się do nich.

- Prosiłam żebyście obejrzeli bajkę, prawda? - pogłaskałam obu po głowie.

- Martwiłem się, że mama Ciebie też skrzyczy. - powiedział starszy. Uśmiechnęłam się łagodnie. Jacy oni są słodcy.

- Zabiorę chłopców do parku, a Wy rozwiążcie ten problem. Później pójdziemy na cmentarz. - zwróciłam się do braci. - Idziemy się pobawić. Dorośli muszą porozmawiać. Ubierzcie kurtki. - szybko pobiegli po rzeczy.

- Nataly... - zaczął ojciec.

- Przestańcie. Czy tak teraz będą wyglądać nasze spotkania? Ciągłe kłótnie i wyzwiska? Jeżeli nie chcecie zrobić tego dla siebie, czy dla mnie, pomyślcie przynajmniej o bliźniakach. Nie muszą przechodzić przez to co Noah i ja. - odwróciłam się i wyszłam zostawiając ich w wielkim szoku.

Lose Control TOM I  | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now