🌞 1 🌞

4.7K 202 97
                                    

Miłego czytanka kochani! I zajrzyjcie do notatki, proszę 💛


Całe swoje nastoletnie życie przesiedziałem w Gwangju. Było to piękne miasto ze wspaniałymi ludźmi i cudownymi miejscami. Znalazło się tutaj coś dla każdego. 

Szkoła może nie była elitarna, ale posiadała wysoki poziom nauczania i po ukończeniu jej na pewno dostałbym się na studia, a po nich znalazł pracę. Jednak problem był w tym, że nie ukończę tej szkoły. 

A powodem oczywiście była przeprowadzka. Moi rodzice tak naprawdę z dnia na dzień oznajmili mi, że się przenosimy do Stolicy. I powodem nie była żadna praca, problemy pieniężne tylko zwykła potrzeba zmiany miejsca. 

Stwierdzili, że potrzebują czegoś nowego i padło właśnie na przeprowadzkę. Nie reagowali na moje tłumaczenie, że mam szkołę i przyjaciół. Liczyła się tylko ich zachcianka, a nie moje dobro.

Tak więc zamiast w piątkowy wieczór wyjść z przyjaciółmi za miasto, siedziałem w domu i pakowałem walizkę. Już jutro miałem opuścić to miejsce.

– Hoseok oppa, chodź na kolację. – podskoczyłem na dźwięk głosu mojej siostry. Dawon też nie cieszyła się z wyjazdu. Miała tutaj chłopaka, który prawdopodobnie był jej bratnią duszą. Co najmniej tak mówiło jej imię na jego nadgarstku. 

Tyle, że rodzice stwierdzili, że kiedy na jej osiemnastkę pojawi się imię i to będzie on to dopiero wtedy pozwolą jej przeprowadzić się do niego. Póki co, dzieliła ze mną ten marny los, więc było raźniej.

– Już idę. – zostawiłem wszystko jak było. Do spakowania zostały mi już tylko ubrania i małe drobiazgi, bo część rzeczy znajdowała się w nowym domu. Nie widziałem go jeszcze, ale podobno to jednopiętrowy domek z ogrodem. "Dużo lepszy niż ta klitka" – takie określenie słyszałem od kilku tygodni. 

Co prawda duży ogród zachęcał, ale wiadomo było, że to na mnie i Dawon padnie obowiązek troszczenia się o niego. Rodzice zawsze woleli spędzać czas poza domem, nawet praca ich cieszyła. Ale może kiedy przeprowadzą się do ich "wymarzonego miejsca" to będą bywać częściej w domu…

Zeszliśmy na dół gdzie ojciec siedział przy stole z laptopem, a mama nakładała kolację na talerze. Kiedy tylko zjawiliśmy się jadalni, tata od razu odłożył laptop i uśmiechnął się do nas.

Kolacja mijała w ciszy. Zawsze przy posiłku panowały rozmowy i śmiech, ale teraz nikt nie mógł się na to zdobyć. Sprawa nie uzgodnionej z nami przeprowadzki zawisła nad nami i niszczyła naszą relację. 

– Hoseok, Dawon… wiemy, że jesteście na nas źli, ale też nas zrozumcie. My-

– A wy nas. Podjęliście decyzję za nas i w ogóle nie akceptujecie naszego zdania. Myślicie tylko o sobie i waszych zachciankach. – przerwała mamie Dawon – Hoseok ma tutaj przyjaciół, a ja swojego soulmate. A wy bezmyślnie chcecie nas od tego odciąć.

– Dawon, nie wiadomo czy Chen to twoja bratnia dusza. – kobieta mimo wybuchu siostry nadal zachowywała względny spokój. – A przecież nie zabraniamy ci się z nim spotykać.

– Ale mi to ograniczacie. – po tych słowach wstała od stołu i odeszła. Sam chciałem to zrobić, bo atmosfera przy stole nie pozwalała mi przełknąć już żadnego kawałka.

Powoli odsunąłem krzesło przy okazji przygotowywując się na jakikolwiek komentarz matki, która najbardziej próbowała na siłę wszystkich sobie podporządkować. Jednak zamiast tego odezwał się ojciec.

– Synu, daj nam szansę. Może to tam odnajdziesz tego Yoongiego. – nie odezwałem się, bo nie było potrzeby. Po prostu wróciłem do swojego pokoju, aby dokończyć pakowanie. 

What's your name? |YoonSeok| ✓Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora