🌜 37 🌛

1.6K 123 17
                                    

Yoongi

Wywieszono czerwoną flagę, więc wszyscy surferzy wrócili na plażę. Oprócz dwóch i jak na nieszczęście byli to nasi przyjaciele.

– Czemu ci debile nie wracają. – warknął Taehyung, który już zaczął obgryzać paznokcie ze stresu. 

– Czy oni sobie ucinają pogawędkę? – obaj nastolatkowie siedzieli na deskach i rozmawiali. Jednak była to krótka wymiana zdań, bo po chwili jeden z nich zaczął płynąć ku brzegu. Jeden.

– Kto jest tym samobójcą, który został? – usłyszałem gdzieś z tyłu. Odwróciłem się i zobaczyłem parę chłopaków, którzy z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzyli na ocean.

Odwróciłem się w kierunku morza w momencie kiedy na horyzoncie pojawiła się fala. Nie taka zwykła. Była przeogromna i byłem pewny, że nawet najlepszy surfer jej nie okiełzna. Tym bardziej zacząłem się martwić o przyjaciół.

Bo jeszcze żaden nie dopłynął do brzegu, a jeden nawet bardziej popłyną dalej. Dopiero kiedy mogłem rozpoznać kolory desek (które jak na złość nie różniły się bardzo) rozpoznałem w powracającym chłopaku Jungkooka.

Czyli tym głupkiem co płynie na pewną śmierć jest Hoseokie. Przygryzłem sobie palce, aby nie krzyknąć. Jedyne co mogłem to czekać, aż ratownicy w końcu ruszą skuterami na ratunek.

Jednak oni musieli poczekać, aż fala opadnie, aby i oni nie zginęli pod wodą.

Wstrzymałem oddech kiedy Hoseok podniósł się na desce. Nie szło mu źle, więc w moim sercu pojawiła się nadzieja, że chłopak wyjdzie z tego cało. Tak samo jak Jeongguk, który będąc w połowie drogi zatrzymał się, aby spojrzeć za siebie, na Hoseoka. 

To była chwila kiedy zauważyłem jak Hoseok wjeżdża pod zamykającą się falę, a potem wylatuje z niej deska. Ale bez Hoseoka. 

Niemalże w tej samej chwili fala dopada Jungkooka, który również ląduje w wodzie. Z tą jednak różnicą, że Jeon po chwili wynurza się i podtrzymując się na desce płynie do brzegu.

Hoseoka wyławiają ratownicy, a chłopak jest nieprzytomny. Czuję uścisk w brzuchu na widok jego bezwładnego ciała, które położone jest na piasku. 

Przed podbiegnięciem do niego powstrzymuje mnie Namjoon, który każe mi dać działać ratownikom. Jednak reanimacja nic nie daje. Co prawda woda wypływa z jego ust i nosa, ale nadal jest nieprzytomny.

Ktoś krzyczy gdzie jest karetka, a obraz zostaje zamazany przez łzy. Mogę polegać jedynie na słuchu i ramionach przyjaciela, który podtrzymuje mnie przed upadkiem.

Gdzieś słyszę jak Jeon ciągle kaszląc mówi, że z nim wszystko okej i mówi, że powinniśmy jechać za karetką. No tak, przecież słychać syrenę.

– Jedziemy. – mówię i ocierając łzy staram się utrzymać na nogach o własnych siłach. Jednak nadal czyjeś ręce mnie asekurują.

– Jesteś pewny? Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł. – wtrącił się Jin, ale zaraz został zgromiony moim wzrokiem.

– Jeżeli on umrze to sobie nie daruję nie będąc wtedy przy nim! – krzyknąłem i znowu się rozpłakałem. Wiadomość w jakim on jest stanie i co się może z nim stać uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą.

Więcej się ze mną nie kłócili. Zamówiliśmy dwie taksówki i pojechaliśmy do szpitala, w którym miał się znaleźć Hoseok. 

Kiedy znaleźliśmy się w instytucji okazało się, że nie dowiemy się nic na jego temat. Tylko rodzina mogła dowiedzieć się co z jego stanem, a on byli w Seulu.

What's your name? |YoonSeok| ✓Where stories live. Discover now