🌜 7 🌛

2K 161 16
                                    

Suga

Myślałem, że zadźgam tą dziewczynę tępą łyżką do deseru. Jak można być tak nierozważnym! W dodatku po tym wszystkim rzucić zwykłe "sorki".

Patrzyłem jak brązowa plama powoli powiększa się na tylnym siedzeniu, a w głowie modliłem się aby to zeszło.

– Mama mnie zabije. – przecież to czekolada i to na jasnym siedzeniu. Cudem będzie jeśli to puści.

– Ty też masz hopla na punkcie aut? Nie wyglądasz na takiego. – zerknęła na pojazd w miejscu gdzie znajdowało się niewielkie wgniecenie po pierwszej jeździe mojej mamy.

– To samochód mojej mamy. Mogę nim jeździć pod warunkiem, że go nie zabrudze. – spojrzałem na laskę, która jedynie poprawiła swoje torby i stwierdziła, że wraca do domu.

Ona serio nie ma żadnych wyrzutów i tak po prostu to zostawi. Może panikuje za bardzo, ale mogła choć trochę się skruszyć.

– Nie martw się. Zejdzie. – usłyszałem obok.

– Wątpię. Czekolada nie schodzi tak łatwo. – odpowiedziałem jej bratu, który czuł się najwidoczniej odpowiedzialny za tą plamę, choć ten nie miał z nią nic wspólnego.

– Dawon zawsze śmieci w aucie i zawsze ja to muszę sprzątać, więc znam sposób jak to usunąć. – uśmiechnął się uspokajająco, co o dziwo zadziałało.

– Zdradź swój sekret. – nie miałem pewności czy jego sposób nie popsuje siedzenia jeszcze bardziej, ale nie miałem nic do stracenia. Jeżeli nie wywabie plamy to matka wywabi moją duszę z ciała.

– Mam lepszy pomysł, jutro z samego rana przyjdę i ją usunę. – zaproponował co było naprawdę miłe. Nie mogłem uwierzyć, że jest bratem tamtej zołzy.

– Wystarczy, że powiesz. Nie musisz-

– Muszę. Moja siostra nigdy nie przyzna się do błędu, a ja nie chcę abyś się z tym męczył. – uparł się i miałem wrażenie, że nie wygram z nim.

– Usunąłem farbę z ubrań to i usunę to plamę. – pewnie zajęłoby mi to kilka dni, ale w końcu doczyściłbym to siedzenie. – Ale skoro chcesz pomóc to chyba nie odwiodę cię od tego... – uśmiechnąłem się przyjaźnie, a w mojej głowie przemknęła myśl, że fajnie będzie go zobaczyć znowu.

– W takim razie do zobaczenia. A, o której mam być?

– Moje mama wraca jutro o siódmej i... – głupio mi było go wyciągać tak wcześnie rano. Tym bardziej, że teraz było coś koło północy.

– W takim razie do zobaczenia o szóstej. Na razie Suga! – pomachał mi zanim odszedł, a raczej pobiegł w stronę domu.

Uśmiechnąłem się na samą myśl, że może jednak nie zginę z rąk mamy i znowu będę mógł porozmawiać z chłopakiem w loczkach.

Ruszyłem w stronę domu i postanowiłem najpierw wziąć kąpiel i dopiero kłaść się spać. Rano nie będę miał na to czasu.

Napuściłem ciepłej, wręcz gorącej wody do wanny i wrzuciłem fioletową kulę. Lubiłem je, bo ładnie barwiły wodę i cudownie pachniały.

Nie brałem często kąpieli, a częściej stawiałem na szybkie prysznice, ale teraz potrzebowałem chwili relaksu.

Kiedy woda była gotowa szybko skoczyłem do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Nie jadłem nic cały dzień, nie licząc tego batonika wieczorem i orzeszków z automatu.

Mimo to nie czułem głodu, ale wiedziałem, że bez jedzenia długo nie pociągne. Już wyglądałem jak szkielet, więc nie chciałem dodaykowo tracić kolejnych kilogramów. Mój organizm mógłby tego nie znieść...

What's your name? |YoonSeok| ✓Where stories live. Discover now