🌞 2 🌞

2.6K 170 21
                                    

Hoseok

Z samego rana do mojego pokoju wszedł tata i kazał mu pomóc znosić pudła z naszymi rzeczami. Ledwie stałem na nogach, ale w końcu udało mi się wynieść wszystkie kartony i nie zasnąć po drodze.

Przez ten cały czas, gdy ja się męczyłem Dawon przytulała się do Chena, który przyszedł się z nią pożegnać. Co prawda mama zaganiała ją, aby ta pomogła, ale dziewczyna nic sobie z tego nie robiła.

Okej... jest zła i obrażona, ale zamiast zgrywać księżniczkę to mogłaby pomóc chociaż ze względu na mnie. Ale nie, musiała dosadnie pokazać jak bardzo jest przeciwna temu wyjazdowi.

Jeżeli usiądzie na chodniku i będzie robić sceny, jakby miała jechać na śmierć to nie mam zamiaru pomagać rodzicom. Ostatnie czego chcę to wysłuchiwać przez całą drogę jakim to jestem okropnym bratem i zdrajcą.

W ciągu pół godziny załadowaliśmy na przyczepkę i mogliśmy ruszać w stronę naszego nowego domu.

- Dawon, jedziemy. - zakomunikowała mama, ale młoda nie zareagowała. Jej chłopak chciał się odsunąć, aby nie robić problemy, ale nastolatka się do niego przykleiła. O nie, czas się schować.

Kucnąłem za autem i z tamtego miejsca obserwowałem jak nasza rodzicielka próbuje jeszcze kilka razy na spokojnie zmusić dziewczynę do wejścia do auta. Jednak na marne.

- Hoseok, czy mógłb- - zacięła się kiedy nie zobaczyła mnie w zasięgu swojego wzroku. Ja natomiast skuliłem się jeszcze bardziej i zasłoniłem usta ręką, aby się nie zaśmiać. Bawiła mnie ta cała sytuacja. - Gdzie on znowu zniknął? Kochan- - pewnie chciała zwrócić się do męża, ale jego też nigdzie nie było.

W tym momencie poczułem rękę na swoich ustach i zostałem lekko pociągnięty do tyłu. Okazało się, że był to mój ojciec.

Wychodzi na to, że on również nie miał zamiaru kłócić się z córką. A przecież to wszystko przez niego, bo to on chciał się przeprowadzać.

Nakazał mi ciszę na co się zgodziłem i usiadłem obok niego na asfalcie. Przysłuchiwaliśmy się kłótni po drugiej stronie auta i nawet nie zwróciliśmy uwagi na czas. Nim się obejrzeliśmy minęło pół godziny, a końca kłótni nie było widać.

- Kamień, papier, nożyce? - usłyszałem szept ojca przy swoim uchu przez co się wzdrygnąłem. Jednak zgodziłem się, bo miałem już dość bezczynnego siedzenia.

Wygrałem dwa do jednego, więc to tata musiał zająć się wściekłą Dawon. Z boku obserwowałem jak mężczyzna siłą kieruje córkę do samochodu i niczym przestępcę wsadza ją za tylne siedzenie.

Oczywiście zapiął jej pasy, a zanim ta zdążyła je odpiąć on zamknął drzwi. Mimo że auto nie przepuszczało dźwięku słyszałem jak szesnastolatka wyklina na rodzica, który nic sobie z tego nie robił i obszedł pojazd, aby stanąć przy drzwiach kierowcy.

Pożegnałem się z chłopakiem siostry przybiciem piątki i sam skierowałem się, aby zająć miejsce. To samo zrobiła mama.

Potem nastąpiła szybka akcja. Tata odblokowywuje drzwi, a my z prędkością światła wsiadamy, aby Dawon nie zdążyła uciec.

Ja przytrzymuje dziewczynę, a ojciec odpala auto i bez przedłużania rusza. Z jadącego pojazdy nie wyskoczy. Chyba.

- Zapnij pasy Woni. - specjalnie użyłem zdrobnienia, aby dziewczyna nie wkurzyła się na mnie tak bardzo.

- Nie. Może po drodze będzie wypadek i zginę na miejscu. - siedziała z założonymi rękami na piersi i wpatrywała się w okno.

- Sprawiając ból swojemu soulmate. - na te słowa od razu zapięła zabezpieczenie, ale nadal nie spojrzała w moją stronę.

Mnie to tam krzywdy nie robi, przynajmniej nie robi mi wyrzutów na przemian wyrzucając mi, że jestem "najgorszym bratem ever".

Podróż minęła mi bardzo szybko. Nim się obejrzałem zaparkowaliśmy przed ładnym małym domkiem z zielonym trawnikiem i miejscami ziemi na kwiaty. Płot miał może z metr i łączył się z sąsiednimi. Na myśl mi przeszedł od razu domek Dursleyów z Harrego Pottera.

- Widzicie! To jest piękny dom w cudownej okolicy! Jeszcze się o tym przekonacie. - na czoło wyszła nasza rodzicielka i żwirową ścieżką ruszyła w stronę domu.

- Tak, jak napadnie na nas jakiś morderca. - warknęła moja siostra i ruszyła za kobietą. Udawała niezadowoloną, ale widziałem jak oczy jej się świecą na widok budynku. Podobało jej się.

Weszliśmy do środka i od razu znaleźliśmy się w salonie. Na środku stała żółta kanapa i biały stoliczek. Po bokach były niebieskie fotele, a na nich kolorowe poduszki. Dalej przechodziło się do kuchni, która była mniejsza od salonu. Kuchnię można było zobaczyć przez duże okienko z przesuwaną zasłoną (idk jak to wytłumaczyć, przepraszam).

- A teraz na górę! Ale nie ty Hoseok. - trochę się zdziwiłem, ale posłusznie usiadłem na bardzo wygodnej kanapie i czekałem, aż ktoś wróci.

Długo nie czekałem, bo po pięciu minutach mama zeszła i kazała iść za sobą. Z tyłu były schody na dół, które prowadziły jakby do drugiego salonu. Tutaj też była kanapa wraz z telewizorem.

Dodatkowo zauważyłem pralkę i kilka koszy, a na lewo wielkie przesuwane drzwi. To tam zaprowadziła mnie kobieta i kazała zamknąć oczy.

- Gdy tylko zobaczyłam to miejsce od razu pomyślałem o tobie. - w jej głosie usłyszałem ekscytację, więc przygotowałem się na coś okropnego. Co jak co, ale z mamą mieliśmy odmienne gusta. - Okej, teraz otwórz.

Zaraz po uniesieniu powiem ogarnął mnie szok. Za drzwiami znajdowało się duże pomieszczenie z łóżkiem w połowie jego wysokości. Naprzeciwko znajdowało się szerokie lustro, a na bocznej ścianie drzwi od szafy. Cały pokój utrzymany był w niebiesko-beżowych barwach, a jasne lapy docierały do każdego kąta. Dostrzegłem też sporo miejsca na ścianach gdzie mogłem powiesić plakaty swoich ulubionych artystów.

- Podoba się? - odwróciłem się w stronę kobiety i aż nie wiedziałem co powiedzieć. Po raz pierwszy trafiła w mój gust.

- Może mieszkanie tutaj nie będzie takie złe. - uśmiechnąłem się. Może to nie była odpowiedź na jej pytanie, ale wiem, że taka odpowiedź znacznie bardziej przypadła jej do gustu.

- W takim razie chodź. Ponosimy rzeczy, abyś mógł nadać swojej jaskini duszy. - zawołała wesoło i nie czekając na mnie zniknęła na schodach.

Ruszyłem za nią w bardzo dobrym humorze. Coraz bardziej przekonywałem się do mieszkania tutaj i jedyne co mnie martwiło to przyszła szkoła, ale to w tym momencie nie było tak istotne. Miałem na zamartwianie się tym cały weekend.

Do wieczora byliśmy zajęci wnoszeniem i rozpakowywaniem pudeł. W dodatku ja zostałem wrobiony w pomoc Dawon, która mocno się opóźniała, bo ciągle rozmawiała przez telefon. Skończyło się na tym, że dziewczyna siedziała na łóżku i tylko pokazywała gdzie mam położyć pudełka.

Po skończonej pracy zamówiliśmy sobie jedzenie z pobliskiej restauracji, bo wszyscy byli zbyt zmęczeni na gotowanie. Po posiłku każdy rozszedł się do swoich pokoi, aby odpocząć po ciężkim dniu.

Przepraszam, że tak przeciągam, ale nie chcę tej książki szybko kończyć, bo widzę w niej potencjał i chcę zrobić coś większego (a przynajmniej coś co będzie miało więcej niż 20 rozdziałów)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Przepraszam, że tak przeciągam, ale nie chcę tej książki szybko kończyć, bo widzę w niej potencjał i chcę zrobić coś większego (a przynajmniej coś co będzie miało więcej niż 20 rozdziałów)...

Następny rozdział dodam w niedzielę, miłego dnia Króliczki 🥰🐇

What's your name? |YoonSeok| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz