🌞 4 🌞

2.3K 158 79
                                    

Hoseok

Droga do centrum miasta zajęła nam znacznie dłużej niż ktokolwiek by przypuszczał. A to za sprawą Dawon, która stwierdziła, że chce trochę zaoszczędzić, aby mieć pieniądze na buty.

Dlatego więc stwierdziła, że niewielki spacer nam nie zaszkodzi, a ja będę miał czas na to swoje zwiedzanie miasta.

Niestety dziewczyna nie sprawdziła dokładnie trasy i przez dziesięć kilometrów musieliśmy iść z buta. Więc kiedy dotarliśmy do galerii z nadzieją szukałem jakiegoś miejsca gdzie mógłbym usiąść.

Takie miejsce znalazłem na samym środku galerii zaraz przy małym ogródku. Kto sadzi drzewa w budynku?

Nie zastanawiałam się nad tym długo tylko usiadłem na murku i patrzyłem za siostrą, która znika w jednym z większych sklepów. Więc miałem około trzech godzin na odpoczynek.

- Cześć jestem Yuna, a ty? Jakie masz imię na na nadgarstku? - nawet nie zwróciłem uwagi na postać, która nagle pojawiła się przede mną. Przez to potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć słowa, które wydostały się z jej ust, a następnie odpowiedzieć.

Chociaż czy w ogóle powinienem? Zdaje mi się, że sprawa soulmate jest dosyć prywatnym tematem i nie powinno się o nich pytać nieznanych osób.

Na pomoc przyszedł mi niski blond włosy chłopak, który uśmiechnął się do mnie przepraszająco i chwycił dziewczynę pod ramię.

- Przepraszam za nią. Nie potrafi zrozumieć, że nie pyta się o takie rzeczy nieznajomych. - ukłonił się lekko i chciał pociągnąć towarzyszkę w inną stronę, ale ta stawiała opór.

Postanowiłem wstać, ponieważ głupio mi było patrzeć na nich z dołu, a po za tym to niegrzeczne. Mimo że się nie znamy to chciałem dobrze wypaść. Wyglądało na to, że dziewczyna lubi nawiązywać znajomości.

- Nic nie szkodzi. Nazywam się Hoseok. - uśmiechnąłem się przyjaźnie co zostało odwzajemnione.

- Świetnie! To jest mój kuzyn Jimin, a teraz odpowiedz jakie imię masz na nadgarstku. - wskazała na moje ręce. Pewnie gdyby nie chłopak już dawno sama by to sprawdziła.

- Yuna! To, że masz ostatnio jakiś radar na swojego soulmate to nie znaczy, że każda napotkana osoba nią jest. - skarcił ją blondyn i znowu skierował na mnie przepraszający wzrok. Naprawdę musiał się wstydzić za kuzynkę.

- Wybacz jej, jest natrętna od urodzenia. Nie musisz odpowiadać na to pytanie.

- To skorzystam. - jeszcze nie znałem ich na tyle dobrze, aby przekazać im, że moją bratnią duszą jest chłopak.

To że moje środowisko zareagowało dobrze nie oznacza, że każdy jest tolerancyjny. Tak naprawdę to Korea jest bardzo nietolerancyjnym krajem, mimo że nie ma się wpływu na wybór soulmate.

- A tak wogóle to jesteś tutaj nowy? Nigdy cię wcześniej widziałem. - Jimin uśmiechnął się do mnie ciepło.

- Tak. Razem z rodzicami i siostrą wprowadziliśmy się wczoraj. Dzisiaj postanowiliśmy pozwiedzać. - zadrwiłem z ostatniego słowa, bo jak już wcześniej wspomniałem. Zakupy w galerii nie mogą zostać tak nazwane. Jak narazie to zaznajomiłem się tylko z centrum galerii.

- My? - dwoje nowo poznanych od razu zaczęli się rozglądać.

- Przyszedłem tutaj z siostrą, ale pochłonął ją szał zakupów. - wskazałem na dziewczynę, która właśnie opuszczała sklep.

Chwilę potem obok niej pojawiła się Yuna, z którą od razu zaczęły się dogadywać. Wywnioskowałem to po głośnym śmiechu i wspólnym spacerze do kolejnego butiku.

- Teraz rozumiem dlaczego twoje zwiedzanie polegało na siedzeniu. - zaśmiałem się na ten komentarz, bo co innego mogłem zrobić. - Może skoro oboje pozbyliśmy się zakupoholiczek to może pokażę ci miasto? - zaproponował na co się od razu zgodziłem. W końcu zrobię to co chciałem.

Swoją wycieczkę zaczęliśmy od zaliczenia wszystkich najlepszych w mniemaniu Parka restauracji, kawiarni i budek typu fast food. Oczywiście w każdej coś kupiliśmy, więc było pewne, że obiadu nie zjem. Z resztą jednego z dwóch hot dogów mogłem potraktować jako obiad.

Nim udało nam się odwiedzić park, bibliotekę i bloki, w których mieszkał Jimin dzień chylił się ku końcowi. Więc razem z chłopakiem postanowiliśmy już wrócić do galerii, aby móc rozdzielić się w swoje strony.

Przez cały dzień zdążyłem bardzo dobrze poznać tego szczęśliwego szczeniaka i mogłem spokojnie stwierdzić, że jest kimś z kim chętnie utrzymam kontakt. Między nami ani na chwilę nie zapadła cisza.

- Dam ci swój numer, żebyś mógł w razie czego do mnie napisać. - odebrał ode mnie urządzenie i stukał ciąg liczb. Od razu się zapisał jako "Mochi" na co zareagowałem uniesionymi brwiami. - Tak mówią na mnie przyjaciele. Przedstawię ci ich przy najbliższej okazji. Ale uważaj - jego głos zniżył się do konspiracyjnego szeptu - jeden został porwany jako dziecko przez kosmitów i od tego czasu nie jest normalny. - odsunął się i lekko zaśmiał. Mogłem to porównać wręcz do dziewczęcego chichotu.

- Zapamiętam. - odparłem tylko tyle. Jimin pewnie sobie tylko żartował, bo przecież żadni kosmici nie istnieją. - A teraz pasowałoby znaleźć siostrzyczkę.

Szukanie jej to było najtrudniejsze zadanie na świecie. Wchodząc do przypadkowego sklepu bez problemu mogłem dostrzec ślady jej obecności. Zmęczone ekspedientki, przebieralnie pełne ubrań mimo ograniczenia do trzech...

Nie raz wydawało mi się, że ją gdzieś widzę, ale chwilę potem spowrotem ją gubiłem. Galerie nie miały dla niej tajemnic. Wystarczyła chwila i już w jej pamięci zostawała wyryta mapka każdego poziomu w budynku.

Ja natomiast się w takich miejscach gubiłem. Przez zbyt dużą ilość ludzi traciłem orientację i szedłem na oślep. Potem zapominałem skąd przyszedłem i kończyło się na włóczeniu bez celu po sklepach w myślach modląc się o znalezienie wyjścia.

- Znalazłeś siostrę? - Jimin miał problem tak jak ja. Jego kuzynka również zapadła się pod ziemię i jeżeli nadal była z moją siostrą to mogliśmy ino pomarzyć o szybkim odkryciu ich położenia.

- Niestety nie. I mam wrażenie, że sam się zgubiłem. - spojrzałem po sklepach, które mijałem już po raz setny. - W dodatku nie odbiera telefonu, więc jestem ugotowany.

Przez ten czas zdążyło się ściemnić na polu. Z jednej strony to źle, bo nie lubiłem wracać późno. Z drugiej ‐ dobrze, Dawon nie lubiła tego jeszcze bardziej, więc na pewno sama nie wróciła do domu.

To może poczekamy przy wyjściu. Takie łażenie nie ma najmniejszego sensu, bo możemy się z nimi tylko mijać. - to miało w sobie sens, dlatego razem z młodszym chłopakiem udaliśmy się pod wyjście.

Jakie było moje zdziwienie kiedy przy bramkach zobaczyłem moją siostrę, która obładowana rzeczami rozglądała się dookoła. Gdy tylko mnie zobaczyła pomachała mi, a ja do niej podszedłem.

- Ile można na ciebie czekać? - ochrzaniła mnie, choć sama pewnie stała tutaj niecałą minutę. - Mógłbyś wziąć chociaż część toreb? - ostrożnie przejąłem od niej papierowe pakunki.

- Widzę Yune, więc będę już spadał. - pożegnałem się żółwikiem z Jiminem, który z gracją podbiegł do dziewczyny. Ile uroku w tym chłopaku to aż się w głowie nie mieści...

- Wracajmy. Starczy ci na taxi? Ja niestety wydałam wszystko. - nastolatka spuściła głowę zawstydzona, a ja tylko przetarłem twarz. Niestety nie posiadałem wystarczającej ilości, bo znaczną część wydałem na jedzenie. Aż mi głupio było.

- Czyli spacerek...

What's your name? |YoonSeok| ✓Where stories live. Discover now