Ministerstwo

1.9K 85 155
                                    

Proszę Was o cierpliwość. Ten rozdział jest długi, ale naprawdę potrzebny. Czytajcie do końca, bo dla niektórych (albo i większości) jest tam niespodzianka :D 

__________________

* * * 
Hermiona 

– Granger!

Wrzask Snape'a rozpoznałaby wszędzie. Książka, którą właśnie trzymała w dłoniach, chyba przeraziła się tego krzyku i wślizgnęła się z jej placów, by upaść z hukiem na podłogę tuż przy nogach.

Patrzyła na smętnie leżący wolumin ulubionego mugolskiego kryminału, gdy wrzask Snape'a rozległ się po raz kolejny, tylko że głośniej, jakby stał tuż przy jej głowie.

– No idę – warknęła do siebie, wstając z fotela. Obciągnęła sukienkę, sprawdzając, czy góra nie jest zbyt odsłonięta i wyszła z pokoju. Nie wiedziała, po cholerę, Mistrz Eliksirów wzywa ją na rodzinną naradę, ale czuła, że jeśli się nie zjawi, to były nauczyciel będzie w stanie własnonożnie po nią pójść.

– Granger!

Przyspieszyła kroku, niemal zabijając się na schodach. Z ostatniego stopnia zeskoczyła, po czym stanęła kilka stóp od Snape'a, próbując wyglądać na całkowicie opanowaną. W otwartym salonie znajdowała się jeszcze Lilith z matką i Harry, który był bledszy niż zwykle. Miała wrażenie, że kilka minut temu stało się coś niezbyt miłego dla chłopaka.

– Jestem, panie profesorze.

– Myślałem, że muszę wysłać ci wyjca, żebyś łaskawie przyszła – warknął mężczyzna, mierząc ją od stóp do głów. – Dziewczyno, czy ty naprawdę nie masz innych ubrań w szafie?

Co mu znów przeszkadzało w jej sukience?

– Przepraszam, ale mój habit trafił do pralni – powiedziała całkowicie poważnie, jednak dwie brunetki parsknęły śmiechem, po czym starsza kobieta mruknęła do córki: – Lubię tę dziewczynę, naprawdę ją lubię. Ma charakterek.

– Casillas, milcz! – Snape posłał byłej kochance zimne spojrzenie. – Milcz albo spadaj na kilka minut. Mam ważną sprawę do Granger i reszty tej tępej zgrai nabuzowanych hormonami kretynów.

– Przypomnieć ci, Severusie, czemu naprawdę tutaj jestem?

Mistrz Eliksirów przymknął oczy, mrucząc coś pod nosem, co brzmiało jak całkiem wulgarne przekleństwa pod adresem pani Casillas.

– Za jakie grzechy wtedy zapomniałem o tym pieprzonym Przed – dodał nieco głośniej, jakby chciał, by i córka i jej matka to usłyszały. – Dobra, nieważne.

Lekko zadrżała, gdy znów utkwił w niej swoje bezdennie czarne oczy.

– Jak już mówiłem, w całej tej tępej grupie kretynów, Granger, jesteś najmądrzejsza, więc mam nadzieję, że zapamiętasz, co mam ci do powiedzenia.

Dlaczego w każdym słowie musiał ich obrażać? Przecież to nie jej wina, że Potter był z jego córką!

– Profesorze, zakończyłam Hogwart z wyróżnieniem i gratulacjami od samego Ministra Magii, więc podejrzewam, że zapamiętam.

– Widzę, że język nadal masz cięty.

– Tak profesorze, jest ciągle taki sam.

– Dobra, milcz, dziewczyno i słuchaj – znów zerknął na Lilith, Pottera i panią Casillas. – Jutro macie spotkanie w Ministerstwie w sprawie tego planu, w którym macie uczestniczyć...

Zlecenie 2 / DramioneWhere stories live. Discover now