Kara

1.8K 83 143
                                    

* * * 
Hermiona 

Nie otwieraj na mnie swojego serca, skarbie, bo Cię zniszczę.

Słodki smak mącący zmysły, rozbudzający uśpioną lwicę w jej wnętrzu. Zapach, który otulał jej ciało, gdy oddawała się ekstazie. Ciepło, które rozgrzewało poranione serce w najgorszych momentach.

Powinna go odepchnąć. 

Powinna uderzyć. 

Powinna uciec.

Skrzywdzę tak mocno, jak cię kocham.

Delikatny zarost i krzywizna szczęki pod palcami. Lekki ból, przy pogłębieniu pocałunku. Ssał, kąsał, pieścił szyję, a to wszystko w zupełnej ciszy zatracenia.

Byłem potworem w ludzkiej skórze...

Palący dotyk dłoni na boku. Mocny ucisk na biodrze, przesuwający się w tył, by przyciągnąć jej ciało do siebie. Wyraźne wybrzuszenie uciskające brzuch.

Nie ważne, że oddałem ci serce.

Gardłowe mruknięcie tuż przy uchu, wprawiające każdą komórkę ciała w kolejne niekontrolowane drżenie. Niespokojna dłoń błądząca przy krawędzi legginsów.

Mnie już nie ma.

Powinna przerwać.

Powinna odejść.

Powinna zapomnieć. 

Jest tylko moje dawne „ja"...

Jęk uciekający spomiędzy jej ust, gdy dotknął ją w rozpalonym miejscu. Miejscu, które pragnęło znów należeć tylko do niego.

... "Ja", które Cię nienawidzi.

– Kto by pomyślał, Granger, że taka łatwa jesteś. Potrzebujesz po prostu dobrego pieprzenia. 

Otworzyła oczy, by spojrzeć wprost w iskrzące srebrem tęczówki Malfoya. Patrzył na nią rozbawiony, nie przestając pieścić palcami przez materiał spodni, który jak na złość, okazał się trochę zbyt cienki i każdy ruch chłopaka odczuwała ze zdwojoną siłą.

Chwyciła go za szyję, napierając na usta. Wdarła się językiem do środka, sprawiając, że na chwilę stracił kontrolę nad tym, co się dzieje.

To wystarczyło. 

Zgięła nogę, zebrała całą siłę i wściekłość, jaką w sobie miała, i walnęła Malfoya kolanem w najczulsze miejsce.

Jęknął z bólu, złapał się za krocze i poleciał do tyłu z hukiem upadając na podłogę.

– Ty... pieprzona szlamo! – warknął, a na opalonych policzkach zobaczyła pojedyncze łzy.

Merlinie, jak się cieszyła, że Caleb nauczył ją tego dwa dni temu. Będzie musiała mu za to podziękować. 

Przykucnęła i spojrzała chłopakowi w oczy.

– Miałeś rację, Malfoy, jesteś potworem w ludzkiej skórze – szepnęła. Chciała jeszcze dodać, żeby następnym razem poszedł do burdelu, gdy drzwi szatni otworzyły się, a ich oczom ukazała się Lilith.

Ta to miała wyczucie chwili.

Snape uniosła brwi zaskoczona widokiem leżącego kuzyna, po czym podeszła i spojrzała na miejsce, które zasłaniał dłońmi.

– Czyżbyś robił za worek treningowy, Draco?

– Kolejna kretynka – warknął, opierając się rękami o podłogę. Wstał, jednak na przystojnej twarzy widziała błądzący grymas bólu. – Pieprzone baby.

Zlecenie 2 / DramioneWhere stories live. Discover now